Ale to nie kino artystycznej tylko kryminał. A tu bzdet za bzdetem się toczy.
Nieprawdopodobne postaci i ich powiązania.
Np. Jak takie kmiotek z szemrana przeszłością mógł poznać i poślubić lekarkę, córkę prokuraturora? W ogóle wątek męża z czapy. Nic nie wnosił do akcji a snuje się jak paralita. A na koniec dziecko mu przynoszą a on pyta czy to ona. Aktor jak drewno.
Kolejny absurd ta sama lekarka przyjaźni się z pokojówka z hotelu... I tu smaczek w ost odcinku matka ani mówi ze córka że służbowego dzwoniła. Buhaha.
Co pani policjant robi z dzieckiem to powinna się opieką społeczną zainteresować. Bierze ja że sobą na akcje. Z drugiej strony dziewczynka już spora a teksty wali jakby nie wiedziała czym się mama zajmuje. A przecież wręcz mieszka na komendzie. A jak. Nie to u dziadka byłego policjanta. Nawet tatuś był w policji. No właśnie cały wątek tego niby nie samobójstwa zwalony. O wiele bardziej byłoby wiarygodne gdyby od poczatku było powiedziane że. On się zabił.
I tak dalej i tak. Dalej.
A i jeszcze mega irytujące że oni wszyscy mówią do siebie po nazwisku. Jakaś taka dziwna moda serialowa. Daje 3 tylko za cała warstwę wizualna i muzyczną.