Ogólnie pierwsze dwa sezony bardzo mi się podobały. Po decyzji June o powrocie do Gyliath (nw jak to się pisze) byłem przekonany, że wszystko się zmieni i podejmie ona jakieś konkretne kroki w celu odzyskania pierwszej córki i ucieczki do Kanady. Jednak minął 6 odcinek, a mam wrażenie że z każdym kolejnym epizodem June jest w coraz głębszej d****. Nie wiem jak ona zamierza odzyskać córkę nie robiąc nic konkretnego. Myślę, że gdyby zdecydowała się uciec wraz z drugą córką, to miałaby o wiele większe szanse na odzyskanie pierwszej z Kanady niż ze środka Gyliathu. Ogólnie dziwne że wszystkie inne państwa nie podejmują żadnych kroków w celu zlikwidowania tej sekty, bo przecież doskonale wiedzą co tam się wyprawia od zbiegłych podręcznych. Ten sezon jest mistrzem w przeciąganiu scen i w ukazywaniu bezradności.