PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=771634}

Opowieść podręcznej

The Handmaid's Tale
2017 - 2025
7,9 81 tys. ocen
7,9 10 1 80629
7,6 30 krytyków
Opowieść podręcznej
powrót do forum serialu Opowieść podręcznej

Świeżość i tajemniczość do spółki z logiką ulotniły się z tego serialu zaraz po zakończeniu pierwszego sezonu. Dotrwałam do początku 3 i mam już dość.
Dlaczego się ulotniły?
Ano dlatego, że cały pierwszy sezon był dość wierną adaptacją książki Margaret Atwood, i choć czytałam ją ładnych parę lat temu, to do dziś (bo od niedawna kontynuuję oglądanie serialu) zachodzę w głowę jakim trzeba być ignorantem, żeby poprowadzić akcję w taki sposób, jak zrobili to scenarzyści? Jak trzeba nie posiadać żadnej krytyki, aby ją przyjąć?
Margaret Atwood stworzyła przerażającą wizję świata, kraju skrajnie opresyjnego dla swoich obywateli, również dla mężczyzn (z tego co pamiętam). Ta wizja została w doskonały sposób przeniesiona w 1 sezonie na ekran. Serial był ponury, ciężki, szczerze mówiąc nie dało się go oglądać. Każdym zmysłem dało się wyczuć beznadzieję położenia Podręcznych, ich przerażenie, poczucie obezwładniającej wręcz bezsilności i rozpaczy.
... sam romans June i Nicka, choć zaprojektowany przez Serenę był skrajnie niebezpieczny dla WSZYSTKICH domowników. Każdy obserwował każdego, każdy mógł donieść na każdego, podręczne spacerując do sklepu i z powrotem były obserwowane przez kontrolujące ich Oczy. Zabronione było rozmawianie o czymkolwiek. Puste słowa, chwalenie Pana, dnia, zero komunikowania się podczas zakupów, Marty były tak samo niebezpieczne i tak samo sterroryzowane przez system... Wszelkie próby odzyskania choćby namiastki normalności były srogo karane. Nie wiadomo było kto był przyjacielem a kto wrogiem...
I co?
Aż tu nagle na białym koniu wjeżdża sezon 2, a za nim sezon 3 i pewnie cała reszta ich upośledzonego rodzeństwa...
Przyznam, że gdy w 2 doszło do ucieczki June i zobaczyłam z jaką łatwością Nick porusza się po okolicy nie niepojony przez nikogo - uniosłam ze zdziwienia brwi. Gdy doszło do wybuchu w centrum - pomyślałam sobie, że to niezły pic na wodę że pozwolono podręcznej ot tak wtargnąć do sali z oficjelami...i dlaczego reszta podręcznych stała na zewnątrz? Za szybką? Skoro Centrum stworzono z myślą o indoktrynowaniu jeszcze większej liczby podręcznych na chwałę Gilead? I dlaczego po całym zdarzeniu nie zwiększono kontroli nad podręcznymi? Nie zlikwidowano ich "swobód" a może raczej przywilejów? W końcu logicznie rzecz ujmując to one były odpowiedzialne za poważny atak na tożsamość nowego państwa.... Nagle okazuje się, że skażone kobiety, skazane na powolną śmierć wracają do łask a cała reszta może swobodnie rozmawiać ze sobą na zakupach, wymieniać się swoimi prawdziwymi imionami, nawet chichotać...wszystkiemu przyglądają się Oczy, ale jakby biernie...
O masakro...
A cała reszta? Brak konsekwencji za czyny June przy jednoczesnym karaniu całej reszty ludzi... jej swobodna wizyta w szpitalu u komendanta, rozmowy z Nickiem, ich romans, odwiedzanie jej w pokoju, jej relacja z Ritą/Martą...matko jakie to jest naciągane, jak gumka w majtkach. Jakie to jest całkowicie niekonsekwentne w odniesieniu do pierwszej części. Jakie amerykańskie. I to irytujące powtarzanie przez June "oh, fu*k it" - analogicznie potraktowano postać Ogara w GoT. Ogar, znany i lubiany za swoje wypowiadane ze szczególnym akcentem "stupid c*nt" w ostatnim sezonie został praktycznie pozbawiony innej kwestii. I tak samo postąpiono z biedną June.
Przyznam, że liczyłam na ten serial. Liczyłam że pociągnie poziom pierwszego sezonu, że przy tak dobrym materiale i ciężkim ale aktualnym temacie scenarzyści tego nie schrzanią i nie zagrają na nosie inteligencji widzów. Jak bardzo się myliłam.
Szkoda, wielka szkoda.