trzeba mieć niezłą pustkę w głowie, żeby nie widzieć jaką ten kał jest upchany socjotechniką. To już katolicki "Bóg nie umarł" był subtelniejszy choć też nie mogłem przebrnąć przez ten film. A najśmieszniejsza jest ta dziecinnada w wojnie na argumenty jednej i drugiej "strony".