Ostatnio rozwalił mnie tekst Bruny po odejściu Diany. Gdy starsza Pani smutnym głosikiem pytała czemu Diana odeszła, Bruna z całą bezczelnością odpowiedziała jej: "Może miała dość starej wariatki!" Ryczałem ze śmiechu! Bruna rządzi, a w ogóle jej rechot :-) To moja ulubiona postać. I myślę, że ostatecznie okaże się pozytywną bohaterką.
A tak w ogóle to nie macie wrażenia, że Pani starsza ma pewne dziwne odchyły... że sprawia wrażenie jakby była starą lesbą? Przepraszam za stwierdzenie, ale jakoś samo ciśnie mi się na usta kiedy widzę jej maślane oczka wpatrzone w Dianę... I to ciągłe: "Pobawisz się ze mną lalkami?"
No i jeszcze jedno spostrzeżenie pozwolę sobie przytoczyć. Uważam, że Diana zachowała się strasznie mówiąc Pani starszej, że kocha ją na równi ze swoją babcią, i nie musi być zazdrosna o jej uczucia, bo obie są dla niej tak samo ważne. No a następny dzień nie przyszła do pracy, bez pożegnania porzuciła staruszkę i miała ją głęboko w du..ie. Jednak nie taka złota z niej dziewczyna...
Bruna nie jest i nie będzie pozytywną postacią i nie rozumiem dlaczego tak mówisz o tej staruszce ty jak będziesz stary też się tak będziesz zachowywał nie rozumiem cię.Ona jest normalną kobietą po prostu już ma swoje lata i dlatego tak się zachowuje.Diana odeszła bo nie chce widziec doktora Montiela który ją niesprawiedliwie oskarżył ale teraz się okazuje że jest w szpitalu.Starsze panie są jak małe dziewczynki i dlatego się bawią lalkami.Bruna wcale nie jest dobrą postacią bo pomaga Deborze podszyc się pod Marfil.A jeśli chodzi o Donie Sante to ja jej wcale nie bronie tylko wyrażam swoje zdanie żeby potem nie było a ty za nim napisałeś ten post mogłeś się troche zastanowic:/
Dla mnie to, że się bała doktora Montiela nie usprawiedliwia jej postawy. Donia Santa nie wiedziała o Ty. Stawiając się w jej sytuacji poczułbym się strasznie zraniony przez osobę, która mówi mi, że mnie kocha. Diana mogła chociaż się z nią pożegnać, w jakikolwiek sposób wytłumaczyć swoje zachowanie Doni Sancie. A teraz cokolwiek powie, nie będzie to już brzmiało wiarygodnie.
A w Brunę cały czas będę wierzył. Już teraz można zrozumieć jej oddanie Deborze i Marfil. Nie robi tego dla zemsty, kasy czy rozrywki. Po prostu ma inne powody, które ją zaślepiają. Wierzę, że przejrzy na oczy i się zmieni. Nie będzie to przecież pierwsza zła postać w telenowelach, która staje się dobra.
Bruna, nie będzie dobra, nie ma na to szans. Podejrzewam, że skończy jak inne złe postacie w telenowelach. Oddanie Deborze i Marfil nie tłumaczą wszystkich jej zachowań. Podejrzewam, że nie zmieni swojej postawy. Chociaż wiadomo, mogę się mylic, przekonamy się.
Przekonamy sie, jeszcze ponad 100 odcinków. Ale ma w sobie coś ta kobieta. Coś z telenowelowych postaci. Jak zaczęła się rechotać po zrzuceniu Diany ze schodów, szok, co za śmiech!
Kolejny odcinek i kolejne świetne teksty. Dziś zwyciężyła Camila komentarzami na weselu:
"nawet Donię Santę wyciągnęli zza grobu",
"pielęgniarka starej mumi" - to o naszej kochanej Dianicie,
"Maksymiliano jest sam, bez zmartwychwstałej. Szkoda, chciałam zobaczyć tą idiotkę..." Na co brat Kamili: "To dobrze, przynajmniej nie wywołasz skandalu."
Choć Ksiądz też był dobry:
"Pilar czy bierzesz sobie tego mężczyznę za męża? Odpowiedz mi! Mówię do Ciebie!"
No i bez skandalu się jednak nie obyło. Pilar urządziła sobie pośmiewisko z Larrego. Upokorzony Blądasek ryczał jak bóbr. Stara Santa oczywiście ze spóźnionym refleksem dopytywała się co się stało, niech ktoś mi powie, jakby przespała najważniejszy moment składania przysięgi. Stara jeszcze w limuzynie wciąż pytała, co się stało... A najlepsza była wieczorem, gdy przy załamanej, ośmieszonej przed całym miastem rodzinie, wystrzeliła pytaniem: "Co to za chłopiec został porzucony przed ołtarzem?"
Sama Pilar, chyba nie wie w co się wpakowała.
Myślałem, że mało będzie Bruny przez to całe zamieszanie ze ślubem, ale pojawiała sie pod koniec. Uszczypnęła z całej siły Dianę i upomniała ją że "sączy Maksymilianowi jad do ucha". Dobrze, że wierna Bruna czuwa.
A teraz pytanie do uważnie oglądających i po obejrzeniu coś jeszcze pamiętających. Czyje to słowa:
"Co zrobiłaś kiedy stanęłaś oko w oko z nieboszczką, która ożyła?"
Odcinek rozpoczął się skarceniem Diany przez Octvię. I słusznie, bo miała na sobie zbyt wyzywający makijaż! Wyobrażacie sobie?! W dodatku chodzi w rozpuszczonych włosach, skandal! Dobrze, że w końcu ktoś to zauważył. Bruna też dorzuciła swoje spostrzeżenia: "Bezczelna i nieposłuszna, w dodatku źle wychowana. Zawsze musi się odciąć." A gdy Pani już poszła zatriumfował cudowny rechot: "Uwielbiam kiedy obrywasz" - powiedziała do Diany "Nie znoszę takich świętoszek!"
Choć według Pana Maksymilliana Diana jest piękna i ma w sobie tyle słodyczy!
A teraz co Marfil myśli o Dianicie: "Nie zamierzam kłócić się z tym zerem. Takie świętoszki są najgorsze. Mam prośbę, wyrzuć tę zdzirę." - poprosiła Octavię. Niestety Marfil zauważa że Maks ślini się na widok pielęgniarki. Diana oblała go wodą bo się przywalał do niej w kuchni, zaraz po tym jak całował się z Camilą. Szok! A ten juz znowu chciał się całować, napalony kobieciarz. Musi mieć kilka kochanek, żeby czuć się mężczyzną.
A co myśli sama Camila? "Szlak by ją trafił raz na zawsze." Skomentowała sytuację z Marfil do Maksymiliana. Na co on poprosił ją o szacunek. "Sam nie okazałeś jej szacunku łajdacząc się ze mną." - odgryzła sie!
Pierwsze pytanie odcinka: "Kim była Alicia?" Każdy choć raz w życiu przeżywa wielką miłość. Póki co wiemy, że odeszła. Nie traktowała romansu z ojcem Carameli poważnie. Odcisnęła piętno na jego duszy. Szukał jej, ale zapadła sie pod ziemie. Czyżby nie chciała go narażać na bezpieczeństwo? Ożenił się z rozpaczy z matką Carameli. W końcu ją pokochał, bo była dobrą kobietą. Zmarła przy porodzie i teraz jest sam.
Drugie pytanie odcinka: "Kiedy Marfil nauczyła się grać w karty?"
Puenta dzisiejszego odcinka: Nie warto żyć złudzeniami. Miłość okazuje się mówiąc prawdę i pomagając ukochanej osobie spełnić marzenia.
Dzisiejszy odcinek zdominowała furia Octavi na wieść o ślubie Larry'ego z prostaczką... Poza tym oliwy do Ognia dolała Paola mając ubaw z całej tej sytuacji. Dostała w twarz od matki... dwa razy, z głośnym chlastem! Matka tak się na nią rzuciła, że bracia musieli interweniować by je rozdzielić. Prawdziwa patologia. Potem Octavia wyrzuciła ją z domu, gdyż nie chce mieć córki dziwki! Szok, ile emocji było w dzisiejszym odcinku.
hehe no niezły był ten odcinek :P
ale szkoda troche tej siostry Diany,
bo Laryy w sumie ma ją gdzieś,
nawet kurde jej do swojego pokoju nie wziął bałwan jeden XD
Co odcinek to większe emocje :D dziś mega walkę na łóżku stoczyły dwa czarne charakterki serialu, oczywiście bijąc się o Maksia, który swoja drogą jest mało inteligentnym bohaterem i woli wierzyć kretynce Camilli niż Dianie, którą rzekomo kocha.
A co do tej przemiany Bruny w lepszą postać (bo do pozytywnej jej jeszcze daleko), to całkiem możliwie! Już w dzisiejszym odcinku tak jakby zaczęła żałować swoich poczynań związanych z zamianą Debory w Marfil. Może to pierwsze symptomy jej przemiany?!
Btw. dobra komedia z tego serialu, w sam raz na odprężeniu po całym dniu :)