Czy tylko ja odniosłem wrażenie, że Jordan to straszny buc? Nie mówię tu o sytuacjach, gdzie cisnął kolegów, żeby lepiej grać, dzięki temu mają tyle pierścionków ile mają itd., ale przez cały film drażniło mnie jego podeście do innych. Nie myślę tu nawet o takich drobnostkach jak przybicie piątki fanom przy schodzeniu do szatni po meczu, gdzie np. Rodman potrafił dać dzieciakowi buty, ale o jego podejściu do innych... Zażartowałeś ze mnie? Zniszczę Cię. Nie podałeś mi ręki po meczu? Już po Tobie. Nie podszedłeś? Krzywo się spojrzałeś? Miałeś jakąś uwagę? itd. Nawet na przegrane mecze zawsze miał jakąś wymówkę, nigdy nikt nie był lepszy, to coś innego. Ktoś inny dostał MVP? Jak mógł, to jemu się należało.