Sam opis zachęcił mnie do obejrzenia serialu, jednak kilka aspektów sprawiło, że nie mogłam skupić się do końca na głównym wątku. Przede wszystkim wlosy głównych bohaterów. Czy tak trudno było uczesać głównym aktorom wlosy? Poważnie Judie wyglądała jakby jej wlosy nie były myte i czesane od kilku miesięcy i razem z zarośniętym pianista idealnie nadawali się do serialu o kryzysie bezdomności. Kolejny aspekt, przez który czułam się niezręcznie to pokazanie głównego bohatera, który całuje jego nastoletnia córkę po szyi kilkukrotnie. Owszem może dla kogoś to normalne, ale dla mnie zarówno jak dla kobiety jak i matki było to niesmaczne, szczególnie że dziewczynka była w wieku dojrzewania i to jego wąchanie jej szyi i całowanie a następnie robienie tak samo Judie przyprawiało mnie o mdlosci (nie tylko te obecnie ciazowe). Dodatkowo niektóre wątki byly tak dramatyczne i rozhisteryzowane, że zastanawiałam się czy to nadal thriller czy już poszliśmy w dramat. Te kilka aspektów sprawiły, że nie byłam w stanie zachwycić się wątkiem przewidywania przyszlosci i tym dobrze zrobionym zakończeniem wskazującym, ze mozna zmieniać przeznaczenie.
Akurat zakończenie uważam za słabe; podobny motyw był już w kilku historiach - nic nowego. Dużo dłużyzn i faktycznie sporo rozhisteryzowania. Być może ta hipermocjonalność to jakaś cecha kina hiszapńskiego (trudno mi sobie inaczej ją wyjaśnić), fakt faktem, że irytuje. Podobnie z tymi fryzurami - pewnie ich kanony piękna różnią się od naszych:)