Początkowy zalew nie zawsze śmiesznych żarcików oraz przesadne zachowanie świrującego na każdym kroku słabiaka, poniewieranego przez starszych „kolegów” ze szkoły, nie zwiastowało produkcji szczególnie godnej uwagi. Wraz z upływającym czasem, wszystko zaczęło się jednak diametralnie zmieniać. Z odcinka na odcinek anime zaczęło przybierać kształt dojrzałej i przemyślanej historii, która wciąga widza jak odkurzacz. To nie jest bajeczka na dobranoc, która ma na celu umilić nam czas przed pójściem w kimono – każe nam ona zadać sobie szereg istotnych pytań i zmusić do przyjrzenia się bliżej naszemu życiu, co wcale nie oznacza, że jest to jakieś ciężko strawne dzieło, przy którym widz przechodzi wewnętrzne katusze. Powiedziałbym, że dzięki przystępnej formie z dużą dawką humoru i ciekawej akcji, ogląda się to wszystko bardzo gładko. Centralną postacią tego anime jest młody licealista Mikoto Shinozaki, prowadzący przeciętny i mało satysfakcjonujący żywot, który nagle odkrywa coś, co zaczyna nadawać sens jego życiu… Oczywiście nie zabrakło wątku miłosnego, który na szczęście nie przysłania myśli przewodniej historii, czyli tego, co w niej najważniejsze.
Ktoś powiedziałby, że to taka historia „od zera do bohatera”, a jednak w moim mniemaniu wcale tak nie jest… : )
Niebyłym sobą, gdybym nie zwrócił uwagi na dobry, energetyczny opening.
Jestem zdania, że anime to powinno być wyświetlane w polskiej telewizji, aby każdy dzieciak(i nie tylko!) miał szansę zostać zainspirowany do wejścia na drogę odkrywania swoich pasji i rozwijania zainteresowań.
Do obejrzenia zachęcam każdego, kto ma odwagę zmierzyć się ze swoimi wewnętrznymi demonami. Reszcie polecam jako dodatkowy kopniak do przodu, na niełatwej czasem drodze życia z pasją.
„Jego talent nie został dany mu przez Boga. To wynik wielu lat starań.”