Powiedzmy że realizacja dobra, ale logika tego serialu zakrawa o pomstę do nieba, a tego zdzierżyć się nie da bo nawet oglądając scifi logika jakas obowiązuje. No Marty i wendy to poprostu ludzie od wszystkiego a każdy problem kartelu spada na nich, zastanawiam się po co tyle ludzi w tym kartelu skoro oni wszystkie problemy rozwiązują, wystarczyłyby parobki do uprawiania narkotyków boss i małżeństwo byrdow, jeszcze trochę i prezydent zacznie do nich dzwonić żeby zaprowadzili pokój na świecie. Nastolatek który postanawia prac pieniądze dla konkurencji po takich wydarzeniach co miał z nimi to kolejny smaczek, dzieciak ma 14 lat a rodzice nie mogą mu zakazać czegoś takiego, normalnie dostał by plaskacza na ogarnięcie się od starych i zamknęli by go w pokoju. No i takich smaczków jest wiele a jestem dopiero na początku sezonu...
Nastolatek, który wie o wszystkim i nienawidzi swojej matki. Gdyby go zamknęli w pokoju to zdesperowany przez wzgląd na nienawiść do Wendy mógłby donieść na swoich rodziców. Sam ze względu na wiek nie poniósłby za to większych niż zakład poprawczy konsekwencji.
Jeśli chodzi o problemy kartelu to też można dyskutować. Wcale nie jest powiedziane, że Marty i Wendy są zaangażowani we wszystko co się w tam dzieje. Raczej scenariusz i realizacja tej historii nie pokazują nam zbyt wiele w Meksyku, więc można odnieść złudne wrażenie, że wszystko ich dotyczy a wcale nie musi tak być. To, że dotyczą ich najważniejsze sprawy też nie dziwi, bo są dużymi graczami w regionie oraz całym stanie. Navarro widzi ich możliwości ekspansji i oraz coraz bardziej zakrojonych wpływów.
Nie da się uzasadnić logicznie scen w domu Helen. Szczyt idiotyzmu scenarzystów, którzy tworzą autoparodię własnego serialu. Katastrofalny wątek ujawniający wszystkie słabości całego serialu, które pudrowane do czwartego sezonu pękają w nim jak farba na nowo wymalowanej ścianie.