PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119673}

Pacyfik

The Pacific
8,0 48 391
ocen
8,0 10 1 48391
6,8 4
oceny krytyków
Pacyfik
powrót do forum serialu Pacyfik

Tom Hanks wyjaśnia w pierwszym odcinku "Japońskie siły przejęły wyspę Luson
i kontynuują napad na resztę Filipin.
W pół roku od ataku na Pearl Harbor . Japończycy stali się jednym z największych|terytorialnie imperiów w historii ludzkości". No mnie to trochę zwaliło z nóg. Serial kręcony w pierwszej kolejności dla amerykańskiego widza, masowego amerykańskiego widza. Amerykańska lekcja historii uczy:
1.Gdyby nie pomoc militarna ZSRR Stalin podpisał by akt kapitulacji już w 43
2. Gdyby nie drugi front w 44 Stalin podpisał by akt kapitulacji w 44. Serial poniżej oczekiwań zwłaszcza po "Kompani braci". Mało dramatyzmu, wojna nie taka straszna jak by się mogło wydawać z książek a skoro nie czytamy nic to wiedzę opieramy na takich opowiastkach. Postacie jakieś takie rozmyte mało wyraźne, jakby bez osobowości wręcz może właściwym określeniem były by "boty?". Serial miał być lekki łatwy i przyjemny do obejrzenia w niedzielny wieczór. Patrząc z perspektywy czasu Spilberg traci zęby, "Szeregowiec Rayan" wgniatał w fotel, krew pot i łzy, ból, cierpienie, bezradność, brutalność wszystko to co cechuje starcie zbrojne. Co mamy w Pacyfiku? Dwie akcje na odcinek, jakieś osobiste błahostki bohaterów a jakby był mało wszystko podlane patetycznie brzmiącym muzycznym sosem. Jaki to nasz wspaniały naród, ach ci nasi chłopcy na wojenkę płyną i muzyka rozczulająca. Żałosne. Serial to kilka kroków wstecz dla kina wojennego chciało by się powiedzieć lepiej już było. Niestety.

użytkownik usunięty
industrialx1

oprócz Twojego "gdybania"zgadzam się w zupełności z Twoją opinią.Nie chciałem zakładać tematu w podobnym tonie, bo to grozi śmiercią lub kalectwem.Z fanatykami serialu nie ma żartów.W moim odczuciu "Pacyfik" to serial obyczajowy.Ukazane w nim problemy i postawy bohaterów więcej mają wspólnego z gatunkiem obyczajowym niż filmem wojennym.Kilka scen walk na dziesięć godzin serialu....nuda.Normalnie nuda.Wszystko niespójne,pomieszane,mdłe i ogólnie mówiąc do d...

ocenił(a) serial na 4

"gdybanie" to amerykańskie podejście do historii wg Discovery i podobnych. Kiedyś oglądałem jakiś dokument i tam tekst o tym ,że Hiroszima to miasto które doświadczyło jednych z największych zniszczeń podczas II wojny światowej. A dlaczego? Bo Amerykanin wie co to Japonia i kojarzy mniej więcej co tam się wydarzyło a Stalingrad,Warszawa,Wrocław,Berlin,Drezno? to w europie a wg niektórych amerykanów Europa to państwo...

ocenił(a) serial na 9
industrialx1

Odnośnie tytułu tematu.
Tego typu seriale to naprawdę nie jest metoda na zarabianie pieniędzy. Są niezwykle drogie w produkcje, a przeważnie mają znacznie mniejszą oglądalność niż najpopularne "zwyczajne" seriale.
Pacyfic kosztował ok. 200mln dolarów (średnio 20 mln, odcinek), a średnia oglądalność wyniosła ok. 2.5 miliona widzów (premierowy odcinek 3,5) w całym USA.
Dla porównania "Kompania Braci" koszotwała ok. 125 mln (12,5 mln, odcinek), a premierowy odcinek przyciągnął przed ok 10mln widzów.
Wielokrotnie tańszy "Doktor House" to średnio ok. 15 milionów widzów na odcinek.
Dlatego gorzej swojego oskarżenia umiejscowić nie mogłeś.

Raczej nie powinieneś (jeśli to robisz) się raczej cieszyć z klapy Pacyfiku. Podważa to generalnie sens robienia tego typu wysoko budżetowych ambitnych produkcji, które nie są nastawione tylko na zysk . Nie pojawiają się często, a ostatnio najwyraźniej nie radzą sobie najlepiej.
Rzym, mimo sporego sukcesu (ok. 7,5 mln widzów na odcinek) jego produkcja nie była opłacalna i zdecydowano o skróceniu serialu jeszcze podczas I sezonu.
Oby nie był to koniec takich produckji.


""Japończycy stali się jednym z największych terytorialnie imperiów w historii ludzkości". No trochę zwaliło z nóg"

Trochę cię to zwaliło z nóg?
Z jakiego powodu (Tak na marginesie to nie japończycy stali się imperium, tylko Japonia)?

Było to imperium, i było jednym z największych wszechczasów - 7 400 000km kwadratowych.
Nie ma tu ani kłamstwa, ani manipulacji, to są dwa obiektywne fakty.
Dokładnie 15 (Z tej pietnastki, trzy pozycje zajmują różne ewolucje Kalifatu) co do wielkości Imperium w całej historii ludzkości.
Myślę że kwalfikuje się to pod określenie "jeden z największych".
Była to również w tamtym czasie 5 potęga ówczesnego świata.
Imperium Rzymskie miało dla porównania "zaledwie" ok. 5 000 000, a na każdym kroku mówi się o nim jako jednym z największych.

Ciebię natomiast to razi (wręcz zwala z nóg). Dlaczego?
Czego oczekujesz?
Że mają dodawać filmy które tłumaczą dokładnie każde nie jednoznaczne (czyli dosłownie każde) słowo (najlepiej, mogące być zrozumiane jako pochwała ameryk), bo może być źle zrozumiane?
Szukanie dziury w całym to mało powiedziane.

Zresztą jaka jednostronna jest to interpetacja?
Skoro jedyny wniosek jaki nasuwa się po usłyszeniu "Japończycy, jedno z największych imperiów..." w kontekście tego filmu jest "Amerykański" nacjonalizm, podczas gdy to zdanie wprost wychwala Japończyków.
W końcu propaganda miała na celu pokazanie państwa jako silnego i ukrywanie słabości, więc czy uważasz że USA prowadzi kampanię "propagandową" na rzecz Japonii?

Media rządzą się swoimi prawami. serial to rozrywka.
"Pacyfik", to nie dokument, krótkie wprowadzenie które ma miejsce na początku serialu to i tak dużo.
Jestem bardzo ciekawy czy tak samo oburzony był byś gdyby to Polacy w swoim filmie pokazywali swoich żołnierzy jako bohaterów, bo wielce w to wątpię, ale wtedy przynajmniej nie był byś hipokrytą.

Przeglądając internet w poszukiwaniu słynnej już "Animowanej Historii Polski" natrafiłem na forum anglo-języczne na którym znajdował się spory jej fragment. Jeden z pierwszych komentarzy oskarżał film o bycie nacjonalistycznym.
Pod jaki względem?
Bo bardzo krótki film o historii Polski pokazywał chwile jej chwały (zresztą nie tylko)?
A co innego miał pokazywać?

Rozumiem że nie podoba ci się fakt że zwrot "jedno z największych imperiów wszechczasów", może powodować że laicy pomyślą że Japonia była godnym przeciwnikiem dla USA i doprowadza do spotęgowania megalomani "USA'sowiczów".
Otóż wystarczy postawowa wiedza historyczna, a wręcz pop-kulturowa (którą posiada niemal każdy), aby znać nazwę- Pearl Harbor i Więdzą powszechną jest że w pierwszej Japonia "stłukła" USA, natomiast zaledwie póltora roku pózniej (1942), szala wojny została ostatecznie przechylona i Japonia straciłą wszelkie szanse na zwycięstwo.

Jaki wniosek może laik wyciągnąć z tych wydarzeń?
Dlaczego USA wygrało? Dlaczego tak szybko Japonia staciła wszystkie szanse?

Myślę że mimo wszystko więszkość osób poznało super tajną informację o niezwykle silnej gospodarce USA.
Natomiast wiedza o niezwykle szybkie industralizacji którą przeszła Japonia na przełomie XIX/XXw, nie jest powszechan poza kręgami ludzi interesujących się historią.
Pewnie większość zetkneło się z nią przez film "Ostatni Samuraj", który to jest filmem tak naprawdę o samurajach, mogącym również pogłębiałąc obraz Japoni (utrwalony w masowej wyobraźni) jako państa (w tamtych czasach) zacofanego (choć interesującego) i potęgując wrażenie przewagi USA (co oznacza umniejszenie ościągnięcia jakim było jej pokonanie).
Zaryzykował bym wręcz stwierdzenie że w tym konkretnym przypadku brak wiedzy (a raczej jej szczątkowa ilość) pomaga dojść do właściwego (o dziwo) choć bardzo ogólnego wniosku że przewaga gospodarka była powodem zwycięstwa USA.


"Serial kręcony dla masowego amerykańskiego widza"

Tak, oczywiście że film wojenny który skupia się w dużym stopniu na aspekcie psychologicznym to typowa masówka, na który tak narzekasz (brak niekończącej się akcji), to oczywiste oznaki komercji.

Serial dla "masowego widza" (nie amerykańskiego) to co najwyżej "Moda na Sukces".
A jeśli twierdzisz że nadal tak jest to powiedz, jaki serial (twoim zdaniem) nie jest.


"Amerykańska lekcja historii"

Jeżeli "amerykańska" lekcja historii tak faktycznie wygląda to ma całkiem sporo racji.
Szczególnie co do tego że Stalin podpisał by akt kapitulacji jeśli ZSRR nie udzieliło by mu pomocy militarnej (tak to brzmi).
Zresztą jestem ciekawy gdzie znalazłeś "metaforę" w której ten serial to sugeruje (to co miałeś na myśli, nie to co napisałeś).

Straszliwie niedoceniasz wkładu USA w II wojnę światową (ciekawę dlaczego?).
Nawet to wyśmiewane przez ciebię "Lend-Lease", było bardzo pomoce m.in. dla ZSRR w kluczowych latach 1941-1942.


Fakt że Związek Radziecki w największym stopniu przyjoł na siebię ciężar wojny i doprowadził do zwycięstwa jest bezdyskusyjny, jednak sytuacja była tak bliska załamania w wielu momentach że "odpanięcie" któregokolwiek z 3 głównych pańśtw (ZSRR, Wielka Brytania, USA) doprowadził by najprawdopodobniej do porażki aliantów, szczególnie przed 1943.

Oto kilka z możliwych skuktów:

Kleska ZSRR:
- Utrata przez aliantów bazy wypadowej na Włochy i południe Rzeszy (afryki).
- Ograniczenie problemów Niemiec z paliwem.
- Niemcy są w stanie przerzucić niemal że całość swojego wojska (i środków) do obrony wybrzeża.

Patrząc na to ile zajeło aliantom zorganizowanie inwazji na Francję, można by bezpiecznie powiedzieć że ok. 3 000 000 więcej przy obronie Wału Atlantyckiego, nie pozwoliło by na przeprowadzenie skutecznej inwacji, w efekcie doprowadzając do porażki aliantów.


Kapitulacja Wielkiej Brytani:
- Utrata afryki
- USA traci punkt "wypadowegy" jakim jest Wielka Brytania.
- W dużej mierze odizolowanie USA i ZSRR.
- Znaczące ograniczenie (ze względów geograficznych) zaangażowania USA w wojnę w Europie.
- Zaniechanie, lub znaczne zmniejszenie skuteczności "Lend Lease" dla ZSRR.
- Brak możliwości prowadzenia bombardowań stategicznych na przez aliantów zachodnich na Niemcy.
- Oddalenie groźby inwazji o co najmniej kilka lat.

Tutaj sytuacja jest podobna. Niemcy byli by w stanie przemieścić co najmniej 1 000 000 (zależnie od okresu) żołnierzy na front wschodni + kilka tysięcy sztuk sprzętu (samolotów, czołgów). W 1941 roku to (wraz z pozostałymi efektami) było by pewnie wystarczyło by aby powalić Związek Radziecki na kolana.
Można powiedzieć bezpiecznie że przełożyło się na kilkaset kilometrów w głąb Rosji. Do zimowej ofensywy (Sowieckiej) w 1941r. i do związanego z nią wzrostu morali (z powodu pierwszego relatywnego zwycięstwa nad Niemcami) pewnie nigdy by nie doszło, prawdopodobna utrata moskwy była by kolejnym ciosem.
Co prawda często jest ona przeceniana, z dużą pewnością nie doprowadziła by do upadku ZSRR, jednak byłą by ważnym krokiem w tym kierunku.

Wyeliminowanie USA:
- Izolajcja Wielkiej Brytani
- "Lend-Lease", nigdy nie dojdzie do skuktu.
- Wielkorotne zmiejszenie skali i skuteczności nalotów.
- Oddalenie groźby inwazji o kilka lat.
- Przerzucenie większości wojsk z zachodu na front wschodni.
- Japonia podbija Chiny, Australie i Oceanię.
- ZSRR zagrożone inwazją Japonii
- Wielka Brytania zmuszona bronić swojej "perły w koronie".
- Rozpaczliwa sytuacja Wielkiej Brytani w "Bitwie o Atlantyk".

Może się wydawać że to wydarzenie będzie miało mniejszy wpływ na wojnie w Europie niż upadek Wielkiej Brytani.
Jednak w rzeczywistości było by wręcz odwrotnie, głównie ze względu na Japonię która była trzymana w ryzach przez USA.
Z ilością wojsk jakie Japonia miała do dyspozycji (u szczytu 6 000 000), upadek Chin, Australli i Oceani, jak również podbój Brytyjskich Indii był tylko kwestią czasu. Późniejszy ewentualny atak na ZSRR zajętego w dużej mierze przez walkę z Niemcami, był by zapewne gwoździem do trumny. O ile nie ma wątpliwości że armia Japońska (głównie ze względu na brak sprzętu i taktyki) nie mogła się równać z Armią Czerwoną (co ilustruje Sowiecka Inwazja Mandżurii), o tyle konieczność przerzucenia 1-2mln żołnierzy na drugi koniec Rosji przechylił by prawdopodobnie szalę zwycięstwa.

Tak przy okazji, użyłem trzech różnych określeń na owo "odpadnięcie" państwa, ale nie zwracajcie uwagii czy pisze kapitulacja, czy upadek. Chodzi o skutki hipotetycznej sytuacji gdy by wpływa danego państwa na wojnę zniknął.


PS: Nie skończyłem po prostu niechący już opublikowałem.

ocenił(a) serial na 9
industrialx1

ADNOTACJA DO: "KLĘSKA ZSRR"

Porażka nie była jednak pewna.
Niewiadomo do czego zdolne był by Stany i Anglia w desperacji po upadku ZSRR. Jak już mówiłem najpewniej wiązało by to się z porażką, jednak nie jestem tego w stanie definitywnie stwierdzić, z powodu zbyt małej wiedzy na ten temat.
Wiem że z powodu gigantycznych kosztów operowania wojska za oceanem nawet utrzymanie ok. 3-4mln (z czego ok. 50% to personel niezaangażowany w walkę) które USA sprowadziło do Europy zdawało się doprowadzać je na skraj wyrzymałości (pamiętając że USA było zajęte na Pacyfiku). Na każdym kroku dało się przeczytać o problemach logistycznych i jak wojska koalicji zatrzymywał nie opór Niemców, lecz problemy z zaopatrzeniem, oraz jak rozpaczliwie próbowali zdobyć kolejny port. Trzeba pamiętać że taka sytuacja miała miejscę mimo gigantycznych przygotowań które mialy miejsce przed inwazją, jak i praktycznie przy kompletnym zaniku skuteczności u-botów, czy innych działąń zakłucających przepływ zaopatrzenia.
Jest jednak kilka powodów które powodują że nie jestem pewien.

Z drugiej strony mimo że sytuacja wojenna była w latach 1943-45 daleka od złej (co sugeruje duży potenciał, choć być może był to ich szczyt możliwości), a mimo to USA powołało pod broń 12 000 000 żołnierzy (łącznie z 50% współczynikiem personelu nie walczacego), Wielka Brytania- miała przynajmniej ok. 3 000 000. Wehrmacht- mógł powołać może trochę ponad 6 000 000. W dodatku alianci posiadali gigantyczną przewagę sprzętową i ekonomiczną.

Popatrzmy za to nieco na mechanikę inwazji (desantu).
Nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, jednak zauważyłem parę rzeczy które mogły by pozwolić na jego sukces mimo tak dużej ilości wojska przeznaczonej do obrony, jak również foryfikacji Wału Atlantyckiego.

Opierając na przykładzie lądowania w Normandii widać że początkowe siły lądujące na plażach nie były zbyt pokaźne. Słynna Omaha to "zaledwie" 40 000, w dodatku w ławicach. Tutaj Amerykanie posiadali ok. 5 krotną przewagę liczebną, na pozostałych plażach (Gold, Utah, etc.) wystaczyła 2-3 krotna, a straty niejednokrotnie był minimalne. Nawet najkrwawsze z lądowań w skali całego przedsięwzięcia pod tym względem nie miało praktycznie znaczenia.

Przełamanie na wszystkich plażach nastąpiło jeszcze tego samego dnia (po kilku godzinach) i alianci mogli rozpocząć przerzucanie wojsk do Europy. W efekcie w tak krótkim czasie Niemcy stracili wszelką przewagę związaną z obroną przed lądowaniem i umocnienai wybrzeża stały się bezużyteczne.
W początkowym stadium inwazji Niemcy dorównywali Brytyjczykom i Amerykanom pod względem liczebności, jednak ponieważ ich wojska byly rozrzucone po całej Francji nie miało to znaczenia i ich szansa na odparcie inwazji przepadła.

Tutaj zawiodła postawa Niemców, którzy zamiast trzymać wojska na wybrzeżu (jak sugerował Rommel), trzymali je w głębi Francji, aby mogły zareagować na ewentualny atak. Jedank jak pokazało lądowanie w Normandii, tego czasu nie było.
Gdyby postąpili zgodni z zaleceniami Rommla, mogło (pokreślam, mogło) się to potoczyć inaczej.
Kolejną rzeczą która zawiodła (poraz kolejny) to wywiad Niemiecki. Alianci dezinformowali Niemców sugerując że atak nastąpi na najbliższy i zarazem najlepiej ufortyfikowany rejon Calais, co jeszcze bardziej odciągneło Wehrmacht od celu.

Gdyby te same rzeczy równiż zawiodły inwazja nawet po upadku ZSRR mogła by się udać. Zakładając że jakimś cudem USA udało się zebrać odpowiednią ilość wojsk do Europy i utrzymać je. Jak już mówiłem, jedyny sposób dla którego to dopuszczam to to do jakich wyczynów mogła by doprowadzić desperacja.

Nie można również bagatelizować wpływu bomby atomowej.



ADNOTACJA DO: "WYELIMINOWANIE USA"

Jak widać w wielu punktach skutki z upadku Wielkiej Brytani i USA zbiegają się, opiszę je tutaj:
Bombardowania państw osi spoczywało głównie na barkach USA, mimo gigantycznej ilości samolotów przeznaczonych do tego celu, jak również dewastacji jakie powodowały, nie widać wyraźnie aby powodowały one większe szkody.
Jednak wpływ owych bombardowań nie można bagatelizować.

Na początku 1945 r. sztab zwołany przez Alberta Speera ocenił że bombardowania w poprzednim roku spowodowały spadek ogólnej produkcji produkcji o około 20-25%.
W stosunku do zainwestowanych środków nie jest to wynik zbyt imponujący, ale 20-25% produkcji to na naprawdę dużo i w wielu przypadkach mogło by zadecydować o wyniku bitwy.
Poza tym to 25% nie daje pełnego obrazu. Niemcy musieli przekierować znaczną część swoich środków do obrony przed bombardowaniami strategicznymi i ich skutkami. To obejmuje produkcję dział i pojazdów przeciwlotniczych Odbudowę fabryk, budowę fabryk odpornych na bombardowanie, umocnień przeciwlotniczych (np. wieże flak), infrastruktury , jak rownież zmusza do przeżucenia znacznych ilości myśliwców do obrony (co walnie przyczyniło się do utraty Niemcy przewagi w powietrzu na wschodzie po Kursku- 1943). W rzeczywistości wykorzystując znacznie więcej zasobów niż same straty dla przemysłu.

W przeciwieństwie do niszczenia przez bombardowania przemysłu które (stosunkowo) nie był zbyt efektywne, bombardowanie instalacji paliwowych (m.in. w RumuniI) okazało się wielkim sukcesem i jeszcze bardziej pogłebiło deficyt dostępności paliwa.
Kolejnym sukcesem było bombardowanie infrastruktury fabryk, znacznie wydłużając czas w którym nowe sprzęt trafiał na linię frontu.
Rzeczą w której owe bombardowania o dziwo nie sprawdziły się było obniżanie morali ludności. Tak samo jak podczas nalotów na Londyn, ludność cywilna nie dała się zastraszyć.
Porównując wkład RAF’u i USAF, można dojść do wniosku że najprawdopdobniej gdyby nie USA, owe bombardowania mogły by nie zaledwie minimalny wpływ na przemysł Rzeszy.

Zostając jeszcze na chwilę przy temacie sił powietrznych, trzeba zaznaczyć że kontrolę powietrzną która nasiliła konieczność odciągania większej ilości samolotów z Rosji (w okresie lądowań w Normandii na zachodzie znajdowało się ok. 60% myśliwców) zawdzięczna jest głównie USA.

Oddalenie groźby inwazji jak napisałem wcześniej pozwoliło by na wzmocnienie wojsk walczących w Rosji przynajmniej 1 000 000 żołnierzy. Jest to jeden z najbardziej pesymistycznych scenariuszy, u szytu było by to ok. 2 000 000 (nie licząc volkssturm). Wbrew pozorom wojska te to nie tylko Francja (gdzie stacjonowali w dużych ilościach od jej upadku) i Włochy. Przez długi czas alianci sugerowali Niemieckiemu wywiadowi że lądowanie nastąpi na Bałkanach, zmuszając ich do utrzymywania tam sporego kontengentu.
Może się to nie wydawać tak dużo, ale miało by to kluczowe znaczenie. Dla porównania porażka pod Stalingradem (okrążenie 6. Armii) kosztowało Niemców ok. 300 000 (+ prawdopdobnie kilkaset tysięcy w całej operacji Uran, głównie z armii sojuszniczych), jest uważany punkt zwrotny w wojnie na wschodzie.

W latach 1941-1944 w Rosji, Niemcy mieli ok. 3 000 000 żołnierzy (nie wliczając sojusznuków), liczebność Armi Czerwonej utrzymywały się na poziomie ok. 5 000 000 (najogólniej można powiedzieć że ta liczba powoli rosłą). Jedynym momentem w którym Niemcy (na chwilę), zyskali przewagę liczebną miał miejsce po zniszczeniu okrążenia w Kijowie (1941).

Wrócę jeszczę do tego nieszczęstnego Lend-Lease.
Otóż garść starystyk:

USA wyprodukowało ok. 51% spośród całego sprzętu wyprodukowanego w czasie wojny.

Wielka Brytania otrzymała:
25 000 czołgów (90% swojej własnej produkcji)
50 000 samolotów (38%)

Związek Radziecki:
11 000 czołgów (10%)
18 000 samolotów (14%)
Związek Radziecki tracił gigantyczne ilości sprzętu, mimo ogromnej przewagi liczebnej.
Np. do ataku na Berlin, Rosjanie wykorzystali zaledwie troche ponad 4 miesiące produkcji czołgów.

To tylko sprzęt wojskowy, natomiast Lend-Lease odegrało ważną rolę w dostarczania gospodarkom Aliantów sprzętu którego produkcja była redukowana z powodu wojny. Szczególnie ważnym polem tutaj była logistyka.

Dla przykładu system logistyczny Związku Radzieckiego oparty w dużej mierze na transporcie kolejowym otrzymał ok. 2000 lokomotyw i 8000 wagonów kolejowych w ramach lend-lease, podczas gdy ZSRR wyprodukował zaledwie 80 lokomotyw.
Natomiast w 1945 roku, 2/3 wszystkich ciężarówek posiadanych przez ZSRR pochodziła z USA.


DALSZA CZĘŚĆ (treść która znazazła by się na końcu mojego poprzedniego posta).


„Spilberg traci zęby”

Spielberg, był producentem i nie miał wiele wspólnego z tym serialem.


„Brak Dramatyzmu”

Hmm...
W jednym zdaniu o braku dramatyzmu, w następnym narzekanie że w serialu pojawiają się osobiste problemy bohaterów i „patetyczny muzyczny sos”.
Wygląda na to że to czego chcesz nie podchodzi pod definicję „dramatyzmu”, tylko „akcji”.
Twoim zdaniem film nie posiada dramatyczny jeśli nie zobaczysz jakiejś bitwy?
Czyli ty chcesz w chwilach „dramatyzmu”, słyszeć wesołą melodię?
Zresztą w którym filmie wojennym widziałeś innego typu muzykę?
No ja nie wiem jak ty, ale ja uważam że filmy wojenne, zasługują na patetyczną muzykę. Tym bardziej że podejmują poważny temat.


„Łatwy, lekki, przyjemny do obejrzenia."

No tak, szczegółnie scena w której kobieta jest wysłana na linię wroga z dzieckiem i pasem dynamitu na torsie, eksplodująca przed okopem. To podchodzi pod kategorie lekkich i przyjemnych.

Naprawdę, posiadasz wielki umiejętność mówienia na czarne, białe.


„Jaki to nasz wspaniały naród, ach ci nasi chłopcy na wojenkę płyną i muzyka rozczulająca. Żałosne.”

Tym zdaniem obrażasz chyba wszystkich żołnierzy którzy kiedykolwiek walczyli, bagatelizując to przez co przeszli.

Dopiero coś mówiłeś o dramatyźmie, krwi, pocie, łzach i bólu. Nie podobało ci się również że serial nie pokazuje w pełni trudów wojny, że pokazuje że wojenka nie jest taka zła.
Natomiast w przytoczonej wypowiedzi mówisz o tym że w jakiś sposób (nie mam pojęcia jaki) amerykanie starają się pokazać jako lepszych i pokazać swoich „chłopców” na odważniejszych niż byli.
Czyli (zakładając że sobie nie zaprzeczasz), uważasz że mały (wg. Ciebie) dramatyzm potęguje wrażenie odwagi amerykańskich żołnierzy?

Marines którzy traktują zdegradowani przez wojnę, uważąją Japończyków za zwierzęta i bez mrugnięcia okiem zabijają jeńców (dopuszczają się zbrodni wojennych), a potem martwym wyrywają zęby. Marines którzy z powodu swoich przeżyć trafiają do zakładów psychiatrycznych, albo popełniają samobójstwo.
To są tylko niektóre z obrazków które wdziałem w „Pacyfiku”. Ależ oczywiście, to jest klasyczny film propagandowy (pokazywanie słąbości), to są po prostu super-żołnierze. Jasno z tego wynika że amerykanie to wielki naród.
A przemowa Johna Basilone, do swoich żołnierzy o tym do rekrutów, o szalonej odwadze Japończyków i tym że przetrwają niedole jakiej ci sobie nie wyobrażają.
To też próba pokazania wielkości Ameryki.

No ja nie wiem jak ty, ale to jest moim zdaniem po prostu nowoczesny sposób pokazywania wojny.
Od czasu „O jeden most za daleko”, filmy wojenne skupiają sie na przeżyciach żołnierzy i pokazują ich odwagę i słabości, jak również rzeczy takie jak „zespół stresu pourazowego”.
Jeżeli uznajesz to za wadę (mimo że kilka zdań temu było odwrotnie), to czy uważasz że w chwalonym przez ciebię „Szeregowcu Ryanie” bylo inaczej (może przytoczę przykład, krzyczącego i sparaliżowanego strachem Matta Daemona)?
Zresztą naprawdę nie uważasz że odwaga żołnierza jest godna szacunku i pochwały?


„Kiedyś oglądałem jakiś dokument i tam tekst o tym ,że Hiroszima to miasto które doświadczyło jednych z największych zniszczeń podczas II wojny światowej. A dlaczego? Bo Amerykanin wie co to Japonia i kojarzy mniej więcej co tam się wydarzyło a Stalingrad,Warszawa,Wrocław,Berlin,Drezno? to w europie a wg niektórych amerykanów Europa to państwo...”

Tak, to ma sens.
Przecież Amerykanie nie mają pojęcia co to są Niemcy.
Zresztą celem tego typu programów (dokumentów), nie jest rozpowszechnianie nowej wiedzy, tylko powtarzanie tego co wszyscy już wiedzą (każdy uwielbia powtórki ulubionej wiedzy). No bo skoro amerykanie nie wiedzą (rzekomo) co to Niemcy, to po co ich tego uczyć?
No bo przecież ludzie rodzą się z pewną wiedzą podstawową i potem telewizja to po prostu powtarza.
Bardzo interesująca logika...

Jestem ciekaw jak to potrafisz uargumentować, ponieważ jedyne na czym oparłeś swoją dziwaczną teorię to stereotyp, czyli tak naprawdę na niczym.

Oto inna szokująca teoria- w tym dokumencie podane zostało że Hiroszima jest jednym z najbardziej zniszczonych miast II wojny światowej ponieważ tak jest.

Stalingrad – Brak danych.
Warszawa – 85% zniszczeń.
Wrocław – 60% zniszczeń.
Berlin – 33% zniszczeń.
Drezo – 59% zniszczeń.
Hiroszima – 90% zniszczeń.

Jestem ciekaw o czym był ten dokument (lub ten segment), może o wojnie na Pacyfiku?
Może o bombardowaniach strategicznych?
W obu przypadkach jest w pełni uzasadnione i a ty wymyślaszjakieś dziwne teorie naznaczone nichęcią do USA.

Ja jeszcze rozumiem twierdzenie że przeciętny amerykanin nie wie gdzie jest Polska, ale Niemcy?
Na czym opierasz tą opinię?
Widziałeś filmik zrobiony w celach rozrywkowych, w których amerykanie nie wiedzą gdzie jest Iraq?
Myślisz że to jakaś amerykańska specyfika?
Założę się że nie potrafił byś wymienić wszystkich państw Ameryki środkowej, nie mówiąc o ich pokazaniu ich na mapie.
A może państwa Afryki?
Pewnie nie był byś (jak i większość polaków) w stanie pokazać na mapie i nazwać wszystkich państw na bałkanach.
A nawet jeśłi jakim cudem byś to potrafił (jak jeden z niewielu w społeczeństwie) to zrób mały eksperyment. Poproś o to samo swoich przyjaciół i zobaczysz ilu z nich to zrobi.
Na (polskiej) podstawowej maturze z geografii wymagane którą zdaje większość jest tylko znajomość nazewnicta i umiejscowienia tylko państw Europy.
Naturalne jest że ludzie w pierwszej kolejności znają swoich sąsiadów, następnie pozostałe państwa na kontynencie (im bliższe i ważniejsze, tym więcej osób je zna), a dopiero później ważniejsze państwa z innych kontynentów.
Nie mówiąc już o tych mniej ważnych.

Nie wiem, być może Amerykanie gorzej znają geografie, ale chciał bym zobaczyć potwierdzające to badania, a nie śmieszny filmik.


Generalnie zgadzam się z tym że serial nie jest tak dobry jak „Kompania Braci” i również spodziewałem się więcej akcji. Bardzo bylem ździwiony że tak długo to trwało zanim zobaczyłem sceny batalistyczne. Jednak nie było ich aż tak mało.
Zresztą taka była specyfika tego konfliktu, bitwy to był tylko jego ułamek.

Wiele osób np. narzekało że w pierwszym odcinku Japończycy idą pod ogień karabinów maszynowych i są wycinani w pień. Ale tak po prostu było w rzeczywistości, w tej bitwie Japończycy przeprowadzili ogromną szarżę Banzai.


„Pacyfik to serial obyczajowy. Ukazane w nim problemy i postawy bohaterówwięcej mają wspólnego z gatunkiem obyczajowym niż filmem wojennym.”

Oto definicja Filmu wojennego:

Gatunek filmowy dotyczący wojny − zwykle skoncentrowany na bitwach lądowych, morskich lub powietrznych, czasem skupiający się także na losach jeńców wojennych, tajnych operacjach wojskowych, treningu adeptów oraz innych tematach powiązanych. Filmy wojenne ogniskują się również na życiu codziennym żołnierzy lub cywili w czasie wojny, bez ukazania obrazu bitwy.

A oto serialu obyczajowego:

Stosowana w Polsce nazwa gatunku filmowego traktującego o sposobach postępowania, charakterystycznych zachowaniach społecznych, zwyczajach, nawykach, przyzwyczajeniach lub codzienności.

Ani jednej, ani drugiej najwyraźniej nie znasz, a się na nie powołujesz.


Jestem ciekaw jakie kryterium stosowałeś aby to stwierdzić, więcej niż 20-10 minut walki na odcinek?
Arbitralna zasada niemiejąca nic wspólnego z faktyczną definicją.

Tak więc „Pacyfik” to film wojenny, tylko nie tak bardzo skupiający się na działanaich wojennych.


serialkiller1990

Wydaje mi się, że niejaki serialkiller1990 ma całkowitą rację, film nie odzwierciedla w pełni rzeczywistości, ponadto by sensownie streścić drugą wojnę światową (przedewszystkim działania wojenne) potrzeba było wielu odcinków.

ocenił(a) serial na 9
KawasOne

Serial skupia się na przeżyciach kilku chłopaków z Piechoty Morskiej, którzy walczyli na Pacyfiku (myślę, że tytuł serialu może Cię na to naprowadzić), a nie na "sensownym streszczaniu" całej WWII i nauczeniu młodzieży z całego świata "właściwej" historii. Nie rozumiem po co oczekiwać od seriali czegoś, co nigdy nie miało się w nim pojawić...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones