Zobaczyem dziś pierwszy odcinek nowej serii HBO: Pacific, zrobiony za grubą kasę z wielkimi nazwiskami (Hanks, Spielberg) w tle i operacją, o której z historii II wojny światowej wiem niewiele + to co zobaczyłem w doskonałej Cienkiej czerwonej linii czy Listach z Iwo Jimy
Ścieżka dźwiękowa w porządku, choć motyw początkowy bardzo przypomina mi Kompanię Braci, z którą z oczywistych względów Pacific będzie mocno porównywany.
Serial jest mniej krwawy, sceny walk rozczarowują, ot żołnierze wbiegają pełni napięcia na plażę a tam... ! czekają ich koledzy i mówią, że plaża już zajęta. Za to więcej jest przekleństw i rasistowskich zawołań.
Kiedy w końcu dochodzi do sceny ostrej walki, to nie ma ona dynamiki, jasne wszyscy strzelają, ale tak jakby wiedzieli, że i tak w magazynkach są ślepaki, jest strzelanie, ale nie ma WALKI, nie ma pojedynku. Może jedni wezmą to za zaletę, przesłanie, które pokazuje, że nie ma nic romantycznego w mordowaniu się ludzi, nie ważne w jakim celu, ok zgodzę się na taką interpretację, ale mam nadzieję, że widzowie tylko raz zostaną poczęstowani taką mądrością i pozostałe 9 odcinków, albo reżyser odpuści sobie sceny walk (bo przecież walka to bezduszne napieprzanie do siebie), albo nada im impetu, mocy, rozmachu, dramaturgii, ale wtedy będzie się to kłóciło z pierwszym przesłaniem, czyli zabijanie to nie romantyczna walka.
Brak ciekawych jednostek, które zabarwiałyby emocjami szarozielony oddział iluś tam facetów marines, z którego nie potrafię wymienić nawet nazwiska jednego żołnierza.
Jedyna postać, która ma się wyróżniać, to jakiś tam intelektualista, rzucający 2 razy jakimś cytatem na temat ojczyzny i honoru jest płaski, nudny, bez jaj, bez inicjatywy, jego nieczęste przemyślenia wewnętrzne są łopatologicznym i tandetnym pieprzeniem oklepanych sloganów: "Przed Bogiem, to jeszcze można jakoś wytłumaczyć, a jak przed samym sobą?" (wniosek po akcji, gdzie zmasakrowali pełno Japończyków)
Aktorstwo jest słabe, kiedy padają nazwiska poległych, to nie ma w tym żadnych uczuć, tak jakby ktoś czytał tekst z kartki w obcym języku, nie ma wskazania na to, że zapanowała znieczulica i polegli to tylko statystyki, ani że jest to tragedią, że kogoś to boli, ktoś ich żałuje, nie, nie ma, nicość znaczeniowo-emocjonalna = słabe aktorstwo.
Aktorzy mówią drętwe uwagi, które nie mają pokrycia w rzeczywistości filmu: nowy oddział w czystych mundurach maszeruje widząc grupę po walce, brudni, spoceni itp, ALE wcześniejsze sceny walki były bez polotu, bez rzucenia w widza bombą emocji walczacych i bez większego rozmachu, ot "tratatatatata w las" więc wszytko co się stało wcześniej nie zostawia śladu, taki jak powinna zostawić w duszy wojna, widzac spoconych i brudnych widzimy makijarz i scenografię, jeden z nowych rzuca: "wyglądają jakby przeszli przez wyżymaczkę" ale tak naprawdę, ani mówiący to aktor nie wierzy w swoje słowa, ani "doświadczeni" żołnierze nie przeszli przez nią, po prostu ucharakteryzowano ich i tyle, gdybyśmy widzieli dramatyzm poprzedniego starcia, który dotyka ludzi z oddziału, z którymi nawiązuje się więź, bo mają osobowość, to słowa o wyżymaczce byłyby prawdziwe.
Teraz kilka lepszych rzeczy (uwaga spojler)
Scena czytania sobie wzajemnie listów od rodzin, kolegów itp, -> fajne ukazanie walki z samotnością.
Piosenka "Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam, och w jak głębokim gównie jesteś, wielkim i..." - szczypta czarnego humoru.
(koniec spojlera)
Moim zdaniem 1 odcinek serialu poniżej oczekiwań, słaby, reżyser nie mógł się zdecydować czy robi dramat wojenny czy obyczajowy, a może trochę zwykłej napieprzanki, ale znów nie chce rozkręcić się i zrobić potężnej bitwy (wiem jak specyficzny wydźwięk ma "bitwa" w rozumieniu wojsk lądowych na Pacyfiku. Misz masz, nie wiadomo o jakim smaku, bez przypraw w postaci aktorów, aktorstwa lub dramaturgii, ot właśnie 1 odcinek Pacific.
W porównaniu do innych filmów/seriali wojennych: Pacific nie może czyścić butów Szeregowcowi Ryanowi, za to jest jakąś słabą podróbką Kompanii (nie powiem Braci, bo w Pacificu nie ma jeszcze jakiejś drużyny).
Zobaczę jeszcze 2 odcinek, może 3 i jeśli sytuacja się nie poprawi, to przestanę marnować czas na Pacyfic.
Przyczyna tego jest za mala liczba odcinkow. Mamy 3 bohaterow i ich kolegow. 4 lata walk. Kilka kampanii a tylko 10 x 50 minut. W kompani braci mielismy za to 1 grupe bohaterow i 1,5 roku. Tak to jest jak sie robi o wszystkim to sie robi o niczym.
No ta wojna była taka trochę... idziemy przez dżunglę - zdobywamy trawiaste wzgórze, idziemy przez dżunglę - zdobywamy trawiaste wzgórze, ładujemy się na statek, plaża, idziemy przez dżunglę - zdobywamy trawiaste wzgórze... mam nadzieję, że pokarzą trochę operacji morskich, bo sceny morskie w Pacyfiku są świetne, chociaż do tej pory było ich bardzo mało.