Co to w ogóle było?! Po raz pierwszy zdarzyło mi się przewijać cokolwiek w serialu tego typu, ale te sceny przytulania, łóżkowe i ogólnie pieprzenia o dupie Maryni to jest gruba przesada! Ten odcinek był kiepski, nieprzemyślany i zwyczajnie niepotrzebny. Prawdę powiedziawszy dla mojego ogólnego wizerunku serialu lepiej było by gdybym nie widział tego odcinka, bo mi go na prawdę obrzydził. Jeżeli oni będą te banialuki romansowe prowadzić przez resztę serialu (a chyba na to się zapowiada - już widzę jak Leckie w ostatnim odcinku wraca do Melbourne, idzie powoli z bagażem zarzuconym przez ramię, (przed nim piękny zachód słońca) podchodzi do bawiącej się z małymi dziećmi Stelli (standardowe kucki przy jakimś dziecku), staje kilka metrów przed nią, ona podnosi głowę (jakby była jakąś pieprzoną sarną i słyszała jego kroki na trawie) i patrzy na niego subtelnie z wyrazem twarzy "wiedziałam że wrócisz") to chyba dam sobie z tym spokój i po raz kolejny odświeżę Kompanię Braci. No po prostu tragedia ten odcinek. Polecam reżyserowi i scenarzyście zakręcić się koło jakiegoś serialu. Już to widzę - serial komediowy w którym bohaterowie opowiadali by sobie jak się czuli kiedy im zwierzątka umierały. Tak samo pasuje do koncepcji komedii, jak godzina zmarnowana na przytulanie się do konwencji filmu wojennego. Kur#%a!
(ps. tak na poczet przyszłości - dopiero co skończyłem oglądać ten odcinek, więc mogę trochę przesadzać, ale w tej chwili właśnie tak ten odcinek odbieram. Tak właśnie - jak jakieś pieprzone Pearl Harbor - tylko Afflecka, kur#%a, brakuje :-/)
"Na 3 odcinku serial się nie kończy, najwidoczniej scenarzysta miał w tym swój powód. [...] Tymczasem jeśli nie pasuje Ci film, który nie rozgrywa się po Twojej myśli...cóż zawsze sam możesz napisać scenariusz, a później go nakręcić i zmontować. Wtedy Cię już nic nie zaskoczy... Oby."
Poziomu argumentacji "jak Ci się nie podoba, to zrób lepsze" nie skomentuję, ale zachowaj takie argumenty dla siebie następnym razem. A teraz do rzeczy: po Guadalcanal w działaniach wojennych było parę dobrych miesięcy przerwy, tzn. nasiedzieli się trochę w tym Melbourne. W odcinku numer 2, chłopak z chorym sercem mówi - "jutro idę się zaciągnąć do wojska". No i ja mam pytanie - co się dzieje z nim przez PARĘ MIESIĘCY?! Cholernie długo musi dochodzić do tego wojska! (Bo jak wiemy, Leckie dochodzi w 1,5 minuty) Jaki scenarzysta ma powód w ignorowaniu postaci przez parę miesięcy? Albo chłopak kopnął na serducho w kalendarz, albo się zaciągnął, albo już go nawet gdzieś przerzucili na front - ALE JA CHCĘ O TYM WIEDZIEĆ! Czemu do diaska nikt nie kontynuuje tej historii? (swoją drogą ciekawszej, niż jakiś miałki romans Leckiego)
Inna sprawa to kwestia, że gdyby film rozgrywał się po mojej myśli, to bym go nie oglądał. Bo po co, skoro wiem co myślę. On ma mnie zaskakiwać. A ten serial po 3 godzinach które do tej pory zobaczyłem jest raczej kiepski jeżeli chodzi o scenariusz. Zaskakuje mnie to, że marnuje się czas na sprawy nieistotne, jest dużo gadania, z którego nic nie wynika, a akcja nie jest jakaś porywająca. Trzecim odcinkiem Kompanii Braci (i to jest mój punkt zaczepienia - od paru lat wmawia mi się, że Pacyfik to kontynuacja formuły KB, więc teraz mam gdzieś pieprzenie typu "to są różne seriale, nie oceniajcie Pacyfiku przez pryzmat Kompanii Braci". G**** prawda! To są inne seriale, ale skoro od paru lat robi się hype o kontynuacji KB, opowiedzeniu nowej historii przy zachowaniu tej samej formuły, to ludzie tego się spodziewają!), było Carentan - tam już pokazano pazur. W piekielnie dynamicznej formie pokazano radość, ale jednocześnie tragedię i smutek. A tutaj dostaję historię o australijskiej greczynce i o orgazmie w 1,5 minuty.
Mam prawo być (póki co) zawiedzionym.
Pozdrawiam.
Właśnie go przed chwilą obejrzałem. Australia w tamtych czasach była piekna, kraj był nie dotknięty strefą frontu wojennego,piękne krajobrazy ukazano w tym odcinku.
Taka chwilowa odskocznia od piekła wojny. Swietny kontrast-że oto tutaj panuje sielankaale gdzieś tam dalej nadal toczy się walka...
Ah, żeby choć raz być takim Leckie'm-żołnierzem,dzielnym wojakiem na przepustce,na którego widok barmanki serwują tony procentów,zrzucają majtki;pić sobie piwko,gin,whiskey i lizać cycuszki jakiejś pięknej Greczynki...
Miodzio.
Fajna odskocznia od wojennego frontu, moim zdaniem jak najbardziej
potrzebna. Zastanawia mnie ile oni dzieci spłodzili podczas takiego pobytu,
pozazdrościć...
Mam jednak nadzieję że w następnym odcinku, będzie konkretna
napierdalanka:)
Młody stracił dziewictwo, ciekawe jak to na niego wpłynie...
...I dostac kulke w leb...
Sielanka to trwala w Stanach, ten kraj mimo wojny zyl tak jakby tej wojny nie toczyl, Urbanowicz z dywizjonu 303 byl zszokowany podejsciem Amerykanow do wojny, tak, ze pokazal im szybko 4 litery i wrocil na front, Australia miala widmo inwazji japonskiej, szlak kokody to ciezkie walki, aby to widmo oddalic jak najdalej, a w ogle to nie rozumiem waszych pretensji wobec tego filmu-jest na podstawie ksiazki!, a slyszac jaki ten film do dupy, bo 3 odcink meczyl was "sielanka" marines na antypodach, cos mnie w srodku bierze, Ci goscie po ciezkich walkach zostali zluzowani i udali sie na odpoczynek, a odpoczynek w wydaniu mlodego, pelnego hormonow zolnierza, ktory na dodatek widzial smierc na froncie, oznacza, chlanie, cpanie i dupczenie sie po katach, ciekaw jestem jak byscie wy odreagowywali stres bitewny, pewnie gra w szachy albo wspolne czytanie poezji, przestancie marudzic, ze to nie KB, bo wojna na Pacyfiku to calkiem inna para kaloszy, a to, ze serial sygnuja Hanks i Spielberg nie oznacza, ze miala to byc druga "Kompania...", ktora jest jedna i niepowtarzalna ze wzgledu na historie kompani Easy, "Pacyfik" to osobiste wspominki frontowe Sledge`a (hammera) daleko inne od historii slawnej 82 powietrznodesantowej, co nie znaczy, ze gorsze, bo na pacyfiku tez dokonywano heroicznych czynow, a zolnierze rownie latwo umieriali, przyklejanie filmowi latki KB jest nieporozumieniem szkodzac mu w jego odbiorze, bo oba seriale laczy tylko nazwisko producentow, ja chce obiektywnego pokazania wojny toczonej na innym froncie i przy uzyciu innych metod i to mi wrescie ten serial pokazuje, na analogie KB nie ma w nim miejsca, bo nie moze.
...I dostac kulke w leb...
Sielanka to trwala w Stanach, ten kraj mimo wojny zyl tak jakby tej wojny nie toczyl, Urbanowicz z dywizjonu 303 byl zszokowany podejsciem Amerykanow do wojny, tak, ze pokazal im szybko 4 litery i wrocil na front, Australia miala widmo inwazji japonskiej, szlak kokody to ciezkie walki, aby to widmo oddalic jak najdalej, a w ogle to nie rozumiem waszych pretensji wobec tego filmu-jest na podstawie ksiazki!, a slyszac jaki ten film do dupy, bo 3 odcink meczyl was "sielanka" marines na antypodach, cos mnie w srodku bierze, Ci goscie po ciezkich walkach zostali zluzowani i udali sie na odpoczynek, a odpoczynek w wydaniu mlodego, pelnego hormonow zolnierza, ktory na dodatek widzial smierc na froncie, oznacza, chlanie, cpanie i dupczenie sie po katach, ciekaw jestem jak byscie wy odreagowywali stres bitewny, pewnie gra w szachy albo wspolne czytanie poezji, przestancie marudzic, ze to nie KB, bo wojna na Pacyfiku to calkiem inna para kaloszy, a to, ze serial sygnuja Hanks i Spielberg nie oznacza, ze miala to byc druga "Kompania...", ktora jest jedna i niepowtarzalna ze wzgledu na historie kompani Easy, "Pacyfik" to osobiste wspominki frontowe Sledge`a (hammera) daleko inne od historii slawnej 82 powietrznodesantowej, co nie znaczy, ze gorsze, bo na pacyfiku tez dokonywano heroicznych czynow, a zolnierze rownie latwo umieriali, przyklejanie filmowi latki KB jest nieporozumieniem szkodzac mu w jego odbiorze, bo oba seriale laczy tylko nazwisko producentow, ja chce obiektywnego pokazania wojny toczonej na innym froncie i przy uzyciu innych metod i to mi wrescie ten serial pokazuje, na analogie KB nie ma w nim miejsca, bo nie moze.
@ghael: Z jednej strony piszesz o jakichś kognitywistykach, sypiesz argumentami niczym z podręcznika wyciętymi, a z drugiej strony robisz z siebie zwyczajnego oszołoma...
"ALE JA CHCĘ O TYM WIEDZIEĆ! Czemu do diaska nikt nie kontynuuje tej historii?"
Spokojnie, weź głęboki oddech, a dziś na pewno doczekasz się kontynuacji tej historii, w końcu to jest serial, jakbyś jeszcze nie zauważył. -.-
I doprawdy - jeśli z całego 3 odcinka jedyne wnioski jakie wyciągnąłeś, to długość "dojścia" Lecki'ego i to, że odc. ten traktował o historii pewnej australijskiej greczynki, to może lepiej sobie odpuść kolejne epizody, bo po prostu ten serial Cię przerasta.
Chcesz latających flaków, hektolitrów krwi i wszędobylskich strzałów i wybuchów? Lepiej włącz sobie Call of Duty na najwyższym poziomie trudności, a nie zabieraj się za seriale wojenne. Jak wszyscy dobrze wiemy, wojna to nie tylko sieczka, a to nie jest dokument frontowy kręcony z ramienia przeciętnego piechura.
Mnie osobiście trzeci odcinek również do gustu zbytnio nie przypadł, zwyczajnie jak reszta spodziewałem się jakiejś ciekawszej akcji, a nie romansów, jednak nie skreślam przez to całej produkcji i nie wieszam psów na niej, jak to robisz chociażby Ty.
Historia dopiero się rozkręca, kto wie czy po kolejnym odcinku nie przylecisz tu z wypiekami na twarzy zachwalając w niebogłosy tę produkcję, a Hanksa i Spielberga nie zechcesz ukoronować za stworzenie jej.
Tak więc wstydu sobie póki co oszczędź i zachowaj swą ocenę na koniec, a nie wypisuj tu swych mądrości...
Pozdrawiam.
"Z jednej strony piszesz o jakichś kognitywistykach, sypiesz argumentami niczym z podręcznika wyciętymi, a z drugiej strony robisz z siebie zwyczajnego oszołoma... "
Gdybyś potrafił czytać ze zrozumieniem (czego chyba nie potrafisz), zauważyłbyś, że mowa o kognitywistyce była tylko maluteńkim wątkiem skierowanym do Vima, nie mającym nic wspólnego z dyskusją która tutaj się toczy.
Ciekaw jestem, z jakich to podręczników wycinałem moje argumenty, a przede wszystkim o które argumenty Ci chodzi? O wszystkie? W takim razie napisz po prostu - "jesteś głupi i nie masz racji", a nie rób sceny typu "dobrze wiem o co Ci chodzi, ale Twoje argumenty są niskich lotów, więc nie będę z nimi polemizował".
""ALE JA CHCĘ O TYM WIEDZIEĆ! Czemu do diaska nikt nie kontynuuje tej historii?"
Spokojnie, weź głęboki oddech, a dziś na pewno doczekasz się kontynuacji tej historii, w końcu to jest serial, jakbyś jeszcze nie zauważył. -.-"
Wyrywanie zdania z kontekstu to doprawdy świetny trik, kiedy CHCE się z dyskutanta zrobić oszołoma. Można też argumentować swoje racje, ale na to się niestety nie zebrałeś.
"I doprawdy - jeśli z całego 3 odcinka jedyne wnioski jakie wyciągnąłeś, to długość "dojścia" Lecki'ego i to, że odc. ten traktował o historii pewnej australijskiej greczynki, to może lepiej sobie odpuść kolejne epizody, bo po prostu ten serial Cię przerasta.
Chcesz latających flaków, hektolitrów krwi i wszędobylskich strzałów i wybuchów? Lepiej włącz sobie Call of Duty na najwyższym poziomie trudności, a nie zabieraj się za seriale wojenne. Jak wszyscy dobrze wiemy, wojna to nie tylko sieczka, a to nie jest dokument frontowy kręcony z ramienia przeciętnego piechura. "
Z trzeciego odcina wyciągnąłem więcej, co opisałem w poprzednich postach, do których warto zajrzeć, włączając się w dyskusję. To raz. Dwa: nie - nie chcę latających flaków i innych tego typu wesołych obrazków - czego chcę napisałem już parokrotnie - wystarczy przeczytać resztę postów. Swoją drogą uwielbiam kiedy ktoś WIE czego chcę. Nie ma niczego lepszego niż dyskusja, która przebiega mniej więcej tak:
- jest kiepsko, nie porwało mnie to.
- nie masz racji, to jest świetne, A TY BYŚ CHCIAŁ: (wstaw sobie cokolwiek)
No niby można w ten sposób argumentować, ale nie o to chodzi w dyskusji - jeżeli byś wiedział czego chcę, a ja wiedział czego Ty chcesz, to byśmy nie dyskutowali. Bo po co? To samo pytanie nasuwa się w związku z taką "argumentacją": Po co?
"Historia dopiero się rozkręca, kto wie czy po kolejnym odcinku nie przylecisz tu z wypiekami na twarzy zachwalając w niebogłosy tę produkcję, a Hanksa i Spielberga nie zechcesz ukoronować za stworzenie jej.
Tak więc wstydu sobie póki co oszczędź i zachowaj swą ocenę na koniec, a nie wypisuj tu swych mądrości...
Pozdrawiam."
W pierwszym poście, który zapoczątkował tę dyskusję napisałem, że piszę pod wpływem emocji, dopiero co po oglądnięciu trzeciego odcinka. Nigdzie nie przekreśliłem całego serialu, a w postach w których się udzielałem, starałem się nawiązywać do odcinka, o którym dyskutujemy - trzeciego. Być czwarty odcinek mi się spodoba - jeszcze nie miałem okazji go zobaczyć. Radę odnośnie wstydu mógłbym równie dobrze udzielić Tobie, ale sobie daruję. Po trochu z powodu tego, że mam świadomość iż jest to FORUM, na którym chodzi o to, by prawić SWOJE MĄDROŚCI. Jakkolwiek mądre lub mniej mądre by one były. Radzę następnym razem czytać całość wątku, a nie tylko wybrane posty, dopiero po czym rozpoczynać "wypisywanie mądrości" takich jak Twoje.
Ja również pozdrawiam.
ghl.
Jedyną osobą która na razie tu mądrze prawi jest VIMO :) reszta to stek bzdur i banialuki zawiedzonych ludzi którzy od Pacyfika oczekiwali 2 europy a od 3 ludzi o których jest ten serial oczekiwali że stworzą kompanie E... no cóż JAK JUŻ WSPOMNIAŁ VIMO "sami sobie zarzynacie ten serial wygórowanymi oczekiwaniami, zamiast "patrzeć" na to CO twórcy chcieli pokazać, a po obejrzeniu całości DLACZEGO zrobili to w taki sposób... ! to teraz sobie weźcie porównajcie Szeregowca Z Czerwoną Linią! jesli wogole jest co tam porównywać...
"stek bzdur i banialuki zawiedzonych ludzi którzy od Pacyfika oczekiwali 2 europy a od 3 ludzi o których jest ten serial oczekiwali że stworzą kompanie E"
Człowieku, z taką argumentacją to sobie daruj wypowiedzi na forum. Nie wiesz czego oczekiwałem od tego serialu, więc nie uświadamiaj mnie w tej kwestii. Oczekiwałem sensownie poprowadzonego scenariusza, który nie będzie z nudnego cokolwiek epizodu w Melbourne, robił zapchajdziury na cały odcinek. Liczyłem na szansę zżycia się z bohaterami, a tutaj nie widzę z kim miałbym się zżyć, bo postacie są przedstawione nijako.
Nie chodzi mi o to, że chciałbym aby każdy z odcinków to była rzeźnia jak w Bastogne, albo innym Iwo Jima, bo uwielbiam odcinki w których mogę poznać bohaterów, ale tego nie robi się tak jak to próbują robić w Pacyfiku. Relacje między żołnierzami są potraktowane po macoszemu moim zdaniem, a czas poświęca się sprawom nieistotnym. Oglądnij sobie odcinek "Curahee" w KB, a zrozumiesz o co mi chodzi.
""sami sobie zarzynacie ten serial wygórowanymi oczekiwaniami, zamiast "patrzeć" na to CO twórcy chcieli pokazać"
Ja niczego sobie nie zarzynam - po prostu trzeźwo patrzę na to co dostaję - jeżeli odcinek byłby moim zdaniem dobry, to fajnie, ale jeżeli był słaby to nie będę sobie wmawiał, że "autor tak chciał, więc to musi być dobre. Jestem fanem, a jeżeli jestem fanem to MUSI mi się podobać". Ten odcinek był bardzo słaby, zamiast nakręcać historię, to ją hamował. Tak go odebrałem i tak będę o nim pisał. Mam wygórowane oczekiwania, bo obiecano mi, że serial będzie zrealizowany z ogromnym rozmachem, zaaranżowani będą najlepsi ludzie, etc. Więc tak - mam wygórowane oczekiwania i będę rozliczał twórców z ich potknięć.
Jeżeli usłyszałbyś od brata, że babcia da Ci 200zł to byś się ucieszył. Ale jeżeli koniec końców dostałbyś 100zł, to też byś się ucieszył, ale czułbyś niedosyt i zawiedzenie. Ja to mam z 3 odcinkiem Pacyfiku. Pierwsze dwa były dobre, nie raz ich broniłem w trakcie dyskusji ze znajomymi, ale to co zrobili w 3 odcinku to po prostu coś strasznego.
Bo tak wlasnie jest jak sie kazdy nastawia na mega-rzeźnie.
Zrobili film, który miał być inny. Reklamowany jako film tworców Kompanii Braci, a nie jako "kalka kompanii braci w innych warunkach pogodowych".
Jak dla mnie wolno się rozkręca, ale jest ok, 3 odcinek byl całkiem fajny, uwazam jednak ze mozna było lekko go okroic. W Kompanii Braci zołnierzy mozna było poznawac i w warunkach dzialań wojennych, wiec i tu by pewnie bylo mozna. No ale zrobili inaczej - nie ma co narzekać.
Wszyscy nastawieni na rozwałkę (ja tez ja lubię, ale pokazana w porzadny, inteligentny i realistyczny sposób), a teraz sa jęki i kwęki ze za słaby. On jest po prostu inny, i nic nie zrobimy. Ale prawo głosu ma każdy.
Może i nie porywa, ale jest calkiem ok, miejmy nadzieje ze kolejne odcinki beda super.
Japończycy to tępaki. Małe kurduple, które bezmyślnie włażą pod karabin Basilone'a . Pierwsze dwa odcinki na guadalcanak to tylko napierdalanka z CKMu w kierunku Japońców którzy włążą nań jak jakaś tępa szarańcza.
Zamówiłem sobie książkę "Pekło Pacyfiku" E.B Sledge'a.
Wie ktoś może czy fajna i warto czytać ?
Aha , ta Stella Greczynka to niezła była. Ciekawe czy Leckie wróci do Krainy Kangurów i się z nią chajtnie ?
Chyba logiczne, ze fajna jak to ujales, skoro powstal film, ćhoc co rozumiec pod tym pojeciem, to nie wiem, ksiazka, ktora tez kupilem pare dni temu jest perelka fronowych przezyc, zapiskami czlowieka ktoremu udalo sie przezyc, a co najwazniejsze to nie fikcja, tylko prawdziwa historia zolnierza marines, Jugine Sledge-autor ksiazki, po wojnie zamierzal isc do colage`u, dupeczka z sekretariatu pyta sie go co robil, czego sie uczyl przedtem, aby dostac kredyt studencki, czy cos takiego, Jugine odpalil-obsluga M1, colta cal. 45 oraz ckm 0.30 cala, dupeczka zirytowana krzyczac mowi-czy pan sie wogle czegos nauczyl!, Jugine wkurwiony odpowiada-paniusio, bylem na wojnie, zabijalem, no i dupeczka w szoku, tak wiec juz wiesz czego mozesz sie spodziewac po tej ksiazce-prawdy. To chyba, az nadto...
Powiem tak: świetny odcinek, zwłaszcza w porównaniu z poprzednimi. ALE to
nie ma nic wspólnego z Kompanią Braci, trochę nas producenci oszukali, bo
nęcili wizją pacyficznej wersji tamtego serialu. A serial jest diametralnie
różny. Chyba tylko producenci zostali Ci sami, dali kasę a serię zrobił
ktoś, z nie powiem, ciekawą koncepcją.
Część trzecia zrobiona po prostu wybornie. Ja się wzruszyłem po prostu.
Trochę tego właśnie brakowało w Kompanii. Siedzieli w okopach i co? Poznać
ich było można jako żołnierzy. Co z tego, że mówili skąd są, ja to nie
dawało żadnego obrazu? Tutaj wiadomo, Leckie to właśnie poeta romantyk, z
trudnej rodziny. Melodramat wojenny, cudo. Wierzę tylko, że większość z
Państwa czuję się po prostu oszukana. Ja akurat tym odcinkiem się nie
zawiodłem, ale to dlatego, że jednakowo lubię męskie kino jak i takie
romantyki. A raczej większość z Was chciała męskiego kina.
Dokładnie, serial jest inny , bo i charakter walk na Pacyfiku był inny , niż na froncie zachodnim w Europie.
Tutaj żołnierze walczyli aż cztery lata, kampania Aliantów była dłuższa i trudniejsza. Krawo szturmowano wyspa po wyspie, jakiż to kontrast dla walk na potężnym obszarze północnej Francji czy Holandii.
I wróg był bardziej fanatyczny, Japończycy woleli umrzeć niż się poddać ( fanatyzm u Niemców był rzadkością, wyróżniał może jedynie dywizje młodych Hitlerjugend walczących w czasie D-Day we Francji).
Serial własnie ma przedstawiać charakter wojny i ma byc przede wszystkim
historią o żołnierzach walczących przeciwko państwom osi. Może ten film
jest pewnym rodzajem komercji ale przypomina nam historię o której
wszyscy powinniśmy pamiętac. Ja wiem, że w dobie gier komputerowych,
filmów akcji i wiadomości tv śmierc człowieka na ekranie niewiele znaczy
ale zwróćcie uwagę(tutaj do przeciwników trzeciego odcinka) jak czują
się weterani wojen poświęcających to co mają najcenniejsze- swoje życie.
Stwierdzają oni, że dzisiejszy świat nie interesuje co oni wtedy czuli,
jak przeżywali, tylko ilu ich kompanów zginęło(najlepiej w jak
najbardziej makabryczny sposób) i ilu wrogów oni sami zabili.
Lubimy oglądać świszczące kule, pociski artyleryjskie wybuchające wśród
żołnierzy bo tak nas nauczyła dzisiejsza "kulturo-rozrywka". Widzimy, że
krwawiące postaci z ekranu to tylko aktorzy lub efekt animacji
komputerowej, a nasze uczucia zniżają się do stwierdzenia: "ale dostał".
<br>
Do przeciwników 3-go odcinka: ja wiem, że to film i pod tym kontem należy go oceniać. Ale pamiętajmy, że to film historyczny mający
rzetelnie przedstawić losy ludzkości w tamtym okresie. Należy pamiętać,
że tam nie ginęły animacje komputerowe ale ludzie tacy jak my
wszyscy(niektórym ciężko to pojąc). To co piszecie wg. mnie jest
równoznaczne z powiedzeniem weteranom wojny: "gówno mnie obchodzi co
przeżywałeś, jaki byłeś lub co robiłeś w chwilach "wolności"- odpoczynku
od walki. Ważne jest dla mnie jak zabijałeś i jak ginęli twoi
towarzysze". Oni wam wtedy odpowiedzą: "Nie pamiętam. Wiem tylko co
robiłem gdy otrzymywaliśmy tą namiastkę normalnego życia".
W BoB też był taki przestój , tyle że na końcu . w Austrii, w Zelle am See gdzie kompania E "Easy Company" 506 Pułku Piechoty Spadochronowej 101 Dywizji Powietrznodesantowej po zakonczeniu wojny wypoczywała.
Ciupciali austriackie blond-fraulein i chlali wino z piwnicy Hermanna Goeringa. W Berchtesgaden-"Orlim Gnieździe" Hitlera.
Ja też tak chcę.
"Do przeciwników 3-go odcinka: ja wiem, że to film i pod tym kontem należy go oceniać. Ale pamiętajmy, że to film historyczny mający
rzetelnie przedstawić losy ludzkości w tamtym okresie. Należy pamiętać,
że tam nie ginęły animacje komputerowe ale ludzie tacy jak my
wszyscy(niektórym ciężko to pojąc). To co piszecie wg. mnie jest
równoznaczne z powiedzeniem weteranom wojny: "gówno mnie obchodzi co
przeżywałeś, jaki byłeś lub co robiłeś w chwilach "wolności"- odpoczynku
od walki. Ważne jest dla mnie jak zabijałeś i jak ginęli twoi
towarzysze". Oni wam wtedy odpowiedzą: "Nie pamiętam. Wiem tylko co
robiłem gdy otrzymywaliśmy tą namiastkę normalnego życia". "
Trzeba było 1,5 strony tematu żeby przeczytać wreszcie coś mądrego. Rozmawiałem kiedyś z nieżyjącym już żołnierzem, który walczył pod Monte Casino.Powiedział mi mądrą rzecz: "Ludzie zawsze pytają jak zabijaliśmy, nikt przez 50 lat nie spyta, jak żyliśmy i żyjemy".Smutne.
DOKŁADNIE!! Zgadzam się z toba w 100%. Będę bronić tego odcinka bo to jest coś co wyróżnia ten serial od innych filmów wojennych i seriali.
Tak trzymać!!
No rewelacyjny to ten odcinek nie był, ale tragiczny też nie... pierwsze dwa odcinki był dla mnie trochę takie nijakie, w tym nudą momentami też trochę wiało (choć na początku było kilka zabawnych scen), no ale zawsze to jakaś odmiana od walk i trochę spokojniejsza fabuła. Pewnie fakt, że jestem dziewczyną wpływa na to, że nie denerwują mnie jakoś specjalnie wątki romantyczne tak jak niektórych hehe ;)
"Poziomu argumentacji "jak Ci się nie podoba, to zrób lepsze" nie skomentuję, ale zachowaj takie argumenty dla siebie następnym razem"
Wybacz, bo faktycznie Twój poziom argumentacji "bo ja chcę", "bo ja nie rozumiem" jest na znacznie wyższym poziomie.
I dobrze jest nie brać wszystkiego dosłownie.
Spuść z siebie trochę powietrza, rozmawiamy przecież tylko o filmie.
"Jaki scenarzysta ma powód w ignorowaniu postaci przez parę miesięcy?"
Ach...podam Ci jedną możliwość. Chłopak idzie do wojska. W tym czasie mijają miesiące. Następnie trafia na front w tym samym czasie co reszta naszej kupki bohaterów. Wojskowa służba, wojna - zmieniają go. W głowie ma jeszcze słowa swojego ojca, który bał się o jego sumienie, człowieczeństwo.
"Mam prawo być (póki co) zawiedzionym."
Owszem, nikt Ci przecież nie zabrania.
Zgadzam się w pełni z wypowiedzią Piekara_4.
Szacunek.
wszystkie te wasze wywody o dupe trzasnac...Nie wmawiajcie mi,ze ten serial mial byc taki mdly.jest zle zagrany,przeplaCZony.Skoro mial byc inny to czemu jest w zalozeniu,tak podobny do Kompanii?????I dlaczego byl reklamowany i wydany czerpiac garsciami z doskonalej reputacji Kompanii???Serial o wojnie a wojny w nim...tyle ,ile american boy wyplacze.Sceny walki?Porownajcie je do Kompanii,nawet tu zawalili sprawe.
...I dlaczego byl reklamowany i wydany czerpiac garsciami z doskonalej reputacji Kompanii?...
reklama "Najnowsza megaprodukcja twórców Kompanii braci"
"najnowsza" - nowsze od czegoś co już powstało, najnowsze dzieło twórców
"megaprodukcja" - coś co jest ogromnym i kosztownym przedsięwzięciem
"twórcy Kompanii braci" - osoby które stworzyły KB
nie wiem co ty wyczytałeś w tak prostych słowach, ale musiałeś sam siebie oszukałeś, oni podali samą prawdę, a że stworzyli KB mieli prawo użyć tego tytułu ;)
Co nie zmienia faktu,ze bylo to oczywiste odwolywanie sie do KB...Jesli Ty tego nie widzisz to pewnie cena 7.99 jest dla ciebie cena 7 a dla mnie cena 8.Jesli chciales udowodnic swoja wyzszosc...hmmm.ustepuje Ci :] Jesli sadzisz,ze Pacyfik jest lepszy od KB...hmmm :D Czy te seriale nie sa podobne?Sa,i to bardzo.Pacyfik zbudowano na tym samym pomysle co KB.Czy mam prawo byc rozczarowany poziomem wykonania?nawet jesli to mial byc "inny"serial?Ja uwazam,ze tak.Rozrysowac Ci to,czy sam tego dokonasz? hmmm :x
aaaa,jeszcze jedno.Dlaczego ogladasz Pacyfik???Bo ogladales KB i zapewne baaardzo Ci sie podobal ten serial i liczyles na cos rownie dobrego choc zgoda,nie koniecznie identycznego.Poprostu " w porownaniu" klimatu,warsztatu aktorskiego,rzemiosla nie dorownuje KB na zadnym poziomie.Wiec niech mi nikt nie mowi,ze nie mozna porownywac tych seriali bo traci to rozpaczliwa obrona owych "tworcow".
""Poziomu argumentacji "jak Ci się nie podoba, to zrób lepsze" nie skomentuję, ale zachowaj takie argumenty dla siebie następnym razem"
Wybacz, bo faktycznie Twój poziom argumentacji "bo ja chcę", "bo ja nie rozumiem" jest na znacznie wyższym poziomie. "
Pomiędzy "bo ja chcę" oraz "bo ja nie rozumiem" są jeszcze inne literki. Oto niektóre z nich: "A teraz do rzeczy: po Guadalcanal w działaniach wojennych było parę dobrych miesięcy przerwy, tzn. nasiedzieli się trochę w tym Melbourne. W odcinku numer 2, chłopak z chorym sercem mówi - "jutro idę się zaciągnąć do wojska". No i ja mam pytanie - co się dzieje z nim przez PARĘ MIESIĘCY?! Cholernie długo musi dochodzić do tego wojska!"
"Trzecim odcinkiem Kompanii Braci (i to jest mój punkt zaczepienia - od paru lat wmawia mi się, że Pacyfik to kontynuacja formuły KB, więc teraz mam gdzieś pieprzenie typu "to są różne seriale, nie oceniajcie Pacyfiku przez pryzmat Kompanii Braci". G**** prawda! To są inne seriale, ale skoro od paru lat robi się hype o kontynuacji KB, opowiedzeniu nowej historii przy zachowaniu tej samej formuły, to ludzie tego się spodziewają!), było Carentan - tam już pokazano pazur. W piekielnie dynamicznej formie pokazano radość, ale jednocześnie tragedię i smutek. A tutaj dostaję historię o australijskiej greczynce i o orgazmie w 1,5 minuty."
Nie doczytałeś, czy zwyczajnie nie pasowało by Ci do historii?
"I dobrze jest nie brać wszystkiego dosłownie.
Spuść z siebie trochę powietrza, rozmawiamy przecież tylko o filmie. "
Wiem, cały czas mam tę dewizę na umyśle pisząc tutaj cokolwiek. Ja w tym odcinku widziałem masę mniej, lub bardziej denerwujących kwestii i postanowiłem o tym napisać. Ani mniej, ani bardziej emocjonalnie, co osoby ten odcinek broniące.
"Ach...podam Ci jedną możliwość. Chłopak idzie do wojska. W tym czasie mijają miesiące. Następnie trafia na front w tym samym czasie co reszta naszej kupki bohaterów. Wojskowa służba, wojna - zmieniają go. W głowie ma jeszcze słowa swojego ojca, który bał się o jego sumienie, człowieczeństwo. "
Co nie zmienia faktu, że mimo rozciągnięcia odcinka na przestrzeń roku, nie dopowiedziano zupełnie niczego w - moim zdaniem - dosyć ciekawym wątku, a co powinno być dopowiedziane (chociażby sceną podczas której chłopak zapisałby się do wojska/trafił do koszar, etc.) Czyli mimo wszystko można - z mojej perspektywy się do scenariusza doczepić, co też uczyniłem.
""Mam prawo być (póki co) zawiedzionym."
Owszem, nikt Ci przecież nie zabrania."
Dziękuję za informację.
Pozdrawiam.