No to oceniamy odcinek IV. Jak dla mnie to kicha. I połowa jeszcze w miarę, fajny klimat, ale później wieje nudą. Ogromnego budżetu wpompowanego w tą produkcję w ogóle nie widać... :/.
Ja na 4. odcinku się nie nudziłem ani chwili. W zasadzie tak na razie dla mnie chyba najlepszy odcinek. Świetna scena z samobójstwem, zrobiła na mnie spore wrażenie. Podobnie jak scena uduszenia umierającego Japończyka. Brakowało mi natomiast czystej walki, chwila strzelania w nocy i tyle... Sam się zastanawiam, kiedy zobaczę w końcu ten olbrzymi budżet. Z porównywania Pacyfiku z Kompanią Braci już dawno zrezygnowałem.
Mnie się w 4 odcinku podobało ukazanie warunków jakie panowały na Nowej Gwinei i oto w nim chyba głównie chodziło. Z porównywania Pacyfiku do KB też już zrezygnowałem, zresztą to było od początku bezsensu bo to są zupełnie 2 i mocno różniące się od siebie teatry działań wojennych. Po 2 Pacyfik jest oparty na wspomnieniach kilku Marines i te książki są też nieco inaczej napisane niż ta, na której oparto Kompanię Braci. Musiało to trochę inaczej wyjść. Zobaczymy co będzie dalej, czekają nas teraz 3 odcinki o samej bitwie na Peleliu, później Iwo Jima i Okinawa
Może na tym Peleliu coś się zacznie dziać, dziwne jest że tego chłopaka z Malarią lekarz nie wysłał na tyły tylko Lokkiego, albo od razu ich obu.
Czuję niedosyt narazie, trochę za mało scen batalistycznych.
A co sie ma niby dziac, no postrzelaja sobie troche:P, wychodzi wciaz na to, ze za malo w tym serialu krwi:P..., to wciaz wasz glowny zarzut, to jest serial, akcja wiec rozwija sie stopniowo tak jak w ksiazce, wy od razu chcecie wszystkiego, rozumiem gdyby to byla fikcja filmowa, ale serial jest oparty na wspomnieniach frontowych Eugene`a` Sledge`a i ich musi sie trzymac, mamy wiec troche wojny, troche zycia na tylach itd., sam Eugene wchodzi do akcji pozno, bo dopiero na Peleliu, zreszta jego wczesniejsza ksiazka-"Ze starą wiarą na Peleliu i Okinawie” mowi o tym. W kontekscie tego co sie od 39 roku dzieje w Europie, Eugene zaczyna walczyc dosyc pozno, wystarczylo jednak na dwie powazne ksiazki swa groza przeslaniajace wiele, do 4 odcinka mamy wiec pewnego rodzaju preludium-wstep do piekla Sajpanu, Tarawy, Ivo Jimy i Okinawy po ktorej jak sie wyrazil jeden z veteranow, morale zolnierzy calkowicie upadlo, 200 tys. zbieranina japonskich zolnierzy na Okinawie rozwiala wszelkie zludzenia co do szybkiego zakonczenia wojny, to miala dopiero uczynic bron atomowa..., caly czas powtazam, nie liczy sie tylko w serialu "Pacyfik" ilosc japonskich trupow, ale proba ukazania duchowej strony zolnierza, jego przezyc, emocji frontowych, to jak na razie film mi daje, po reszte odpowiedzi odsylam do ksiazki "Pieklo Pacyfiku" ktora winno sie przeczytac najpierw, bo serial jest tylko jej lepszym/gorszym dopelnieniem, choc i tak dziekuje, ze powstal, KB zostawmy w spokoju, bo to calkiem inna historia spisana przez historyka, a nie veterana wojennego, co nie umniejsza faktu, ze kompania "Easy" z 82 powietrznodesantowej godnie zapisala sie na kartach historii, serial "The Pacyfic" to osobista refleksja frontowa kilku przyjaciol ktorych nie witano jako wyzwolicieli..., a to co robili na wojnie nie mialo takiego etosu jak historia kolegow z airborne...
W przeciwieństwie do Ciebie czytałem Ci książkę Eugene'a i uwierz mi ten
serial nie ma z nią nic wspólnego. Początek książki, gdy opisuje on proces
szkolenia jest po prostu kapitalny w przeciwieństwie do 1 odcinka naszego
cudownego serialu. Co ciekawe nie pojawia się tam scena w której Eugene źle
ustawia moździerza raniąc 2 przyjacielskie kukły.
No wlasnie, nie przypominam sobie zebys Mi czytal ta ksazke, byloby to troche dziwne, nie sadzisz?:), a tak powaznie, wlasnie bede czytal "Pieklo na Pacyfiku"-juz za momencik, pisze jak byk na stronie tytulowej "Zobacz historie E. B. Sledge`a w serialu Pacyfik w HBO", wiec nie rozumiem jak serial moze nie miec wiele wspolnego z ksiazka, ktos tu chyba kogos niezle kiwa..., jesli jest tak jak mowisz, to nie wrozy to dobrze serialowi, nie wiem czy to celowy zabieg okrajania ksiazki w produkcji HBO, czy ignorancja scenarzystow...
Serial ma z tymi książkami wspólnych bohaterów oraz czas i miejsce akcji.
Nic poza tym. Czytając te książki czułem więź z bohaterami, dowiedziałem
się na czym polegało piekło walki na pacyfiku, jak trudne panowały warunki,
itd. Tutaj kompletnie tego nie czuje, banda żołnierzyków o drewnianych
twarzach, nie skażonych emocjami strzela w ciemności do innej bandy
kukiełek. Szczerze mówiąc chciałbym, żeby główny bohater Leckie zginął,
żebym nie musiał już oglądać jak dochodzi w 60 sekund, albo też snuje swoje
rozważania na poziomie 12 latki. Przy okazji w walkach wychodzą wszystkie
niedociągnięcie reżysera, który ogranicza się do bardzo statycznych ujęć
walki.
Z tego co wyczytalem w sieci, film Pacyfik jest kompilacja 2 ksiazek Eugene`a, ktore wczesniej w postach wymienilem, sam Eugene walczyl w 2 kampaniach na pacyfiku, wiec od odcinku 5 bedziemy mieli okazje to zobaczyc, co ciekawe 1 dywizja marines nie walczyla na Ivo Jimie, ale co tam szkodzi scenarzystom to zmienic, wszak kasa musi sie zwrocic za film...bo musi byc widowiskowo, Eugene ma w swych ksiazkach bardzo krytyczny stosunek do wojny jak i armi USA, co niestety nie nadaje sie na obraz wojny jaka serwuje nam produkcja z HBO, stad pewnie te zmiany w scenariuszu, choc do patosu KB troche brakuje, no nic, nie ma co marudzic, tylko czytaj ksiazki Sledge`a`, a "Pacyfik" ogladac swoja droga...,
Mea Culpa:P, a tak a propos to Eugene Sledge pseudo sledgehammer napisal tylko jedna ksiazke "Ze stara wiara na..."-notabene profesor mikrobiologi, napisal pod koniec zycia ta ksiazke jako trybut dla kompani marines w ktorej sluzyl i nie tylko zreszta, z okazji emisji "Pacyfik" wydawnictwo "Magnum" wydalo w tym roku ta sama ksazke tylko, ze pod innym tytulem-"Pieklo Pacyfiku", wiec niniejszym wyprowadzam w z bledu:P
Moim zdaniem to również najlepszy odcinek z tych wszystkich, chociaż przyznam szczerze, że cały czas czekam na jakiegoś solidnego, pozytywnego "kopniaka" od tego serialu. Na razie czuję się jakbym oglądał cały czas prolog, a tu już w sumie za chwilę półmetek. Czegoś cały czas brakuje.
"Mnie się w 4 odcinku podobało ukazanie warunków jakie panowały na Nowej Gwinei..."
Racja, mnie też to przypadło do gustu. Ciekawe było porównanie wojny z warunkami tam panującymi. Okazało się, że Nowa Brytania wykończyła Marines bardziej od samych walk przeprowadzanych wcześniej.
Cała historia w szpitalu też była przedstawiona w ciekawy sposób.
"Ogromnego budżetu wpompowanego w tą produkcję w ogóle nie widać... :/."
A gdybyś nie wiedział o budżecie filmu, nie widział reklam tego serialu...Dalej byś oceniał tak ten serial?
Pytam z ciekawości, bo odnoszę wrażenie, że cała ta kampania reklamowa zrobiła więcej złego niż dobrego dla tego filmu ;p.
Pozdrawiam.
Ja także jak Wy musze przyznać, że IV odcinek oglądało mi się najlepiej. Poświęcenie wiekszej uwagi jednemu bohaterowi i jednemu wątkowi (ogólnie stresowi bojowemu w warunkach wojennych na końcu świata)wyszło temu odcinkowi na dobre. Lepiej oglądało mi się drugą połowe odcinka, gdzie akcja była pokazana w szpitalu. Nadal widać, że twórcy serialu robią za dużo krótkich ujęć, po których przeskakują nie dająć widzowi dobrze zaangażować się w historię. Przyczynia się to też do słabego poznania bohaterów. Ciekawie pokazano scene samobójstwa, która była dla tego żołnierza swego rodzaju katharsis od tego wszystkiego co przeżył. I tak jak napisałem wyżej sceny w szpitalu i problem Leckie'go. Po tych kilku odcinkach widać, że chcą za dużo wątków upchać w odcinku, a tym najważniejszym, budującym historię, przedstawiajacych bohaterów poświęcają za mało czasu w scenach i ogólnie w odcinku. Serial ma opowiadać losy kilku ludzi, a jak dotąd najlepiej poznaną i rozpoznawalną postacią jest Leckie. To też jest minusem serialu. Bo na pewno wszyscy oni mają ciekawe osobowości, ale co z tego, jak nie dane nam jest na razie tego poznać. Wiem, że niektórzy zachwycają się muzyką, ale dla mnie jest nijaka i nie buduje napięcia tak jak powinna.
jak narazie najlepszy odcinek, co nie znaczy że należy się spdziewać cudów. Odcinek dobry, ale nazywanie Pacyfiku serialem wojennym to nieporozumienie. Moim zdaniem to raczej dramat z akcją umiejscowioną w okresie wojny
o znawca gatunku widzę, wojna to tylko okopy i front??? może Lista Schindlera, Pianista czy Kanał nie zasługują na gatunek wojenny bo głupio ginęli od kul wroga, ale nie na froncie?
Z gatunkami w filmach jest różnie, synkretyzmu coraz więcej, powstają coraz to nowsze. Zależy jak kto na to patrzy.
Jakby nie było serial opowiada o wojnie i o historii ludzi biorących w niej udział, więc można go nazwać wojennym.
Występuje też taki gatunek jak dramat wojenny, do niego też można by było w końcu go zaliczyć.
Rozważać na ten temat można długo, ale koniec końców: przecież to i tak nic nie zmienia.
Osobiście uważam, że taka klasyfikacja filmu jest poprawna i jak najbardziej na miejscu. Jednak żadnym znawcą nie jestem.
...to tylko moje osobiste zdanie z odrobiną podstawowych wiadomości na ten temat.
czekaj czekaj, czyli wg ciebie, Allo Allo, to też serial wojenny?
bo wg mnie film wojenny powinien ściśle dotyczyć walk, potyczek, a jeśli w ciągu godzinnego odcinka mamy 10 minut walki, to chyba coś tu jest nie tak z tym gatunkiem
Przedstawienie groteskowości, humoru w taki sposób, moim zdaniem wyklucza nazwanie Allo, Allo filmem wojskowym. To by było nieporozumienie.
Ten brytyjski serial zakwalifikował bym do komedii - ściślej: komedii wojskowej.
...bo wg mnie film wojenny powinien ściśle dotyczyć walk, potyczek... ile masz takich filmów, które możesz nazwać tylko wojennymi i czy to one przedstawiają prawdziwy przebieg wojny czy tylko walk wojennych?
wg mnie film wojenny jest wtedy, gdy wojna ma istotny wpływ na bohaterów filmu
film wojenny może przedstawiać autentyczne wydarzenia wojenne, może wpisywać w nie fikcyjną fabułę, bądź wytwarza własną wojenną rzeczywistość, dlatego posiłkujemy ten gatunek innymi, stąd mamy komedie, sci-fi i przygodowe, które jednak ciągle są filmami wojennymi i o wojnie mówiącymi.
i jeszcze raz, wojna to nie tylko walka na froncie to przdewszystkim ludzie, więc filmem wojennym jest także film o obozach koncetracyjnych, o walkach partyzanckich, o życiu ludzi w okupowanych krajach, jak i o życiu ludzi, którzy w życiu wojny nie widzieli, jednak tam walczyli i ginęli ich bliscy...
no cóż, pozwolę sobie nie zgodzić się z taką definicją. Idąc tym tropem, film o szwajcarskim producencie czekolady prowadzącym interesy z Niemcami, którego wojna pozbawiła kontrahentów i spowodowała upadek przedsiębiorstwa byłby wg ciebie filmwem wojennym, bo wojna wywarła istotny wpływ na życie bohatera, chociaż w filmie nie ukazano by ani jednego żołnierza czy wystrzału.
Moim zdaniem właśnie po to powstał gatunek filmu wojennego, aby zaliczać do niego produkcje ściśle związane z wojną. Były by tu takie filmy jak Szeregowiec Ryan, Kompania Braci, 9 kopmania, Das Boot czy np. M.A.S.H., bo jak mówiłeś, wojna to nie tylko front i walka, ale też druga linia
Sam widzisz, że trudno nadać gatunek filmom i rzadko kiedy załatwisz to jednym gatunkiem, jednak nadmiar też nie jest wskazany
Podałeś ciekawy przykład, jednak ciut za mało informacji by go sklasyfikować, bo jeśli rzecz dotyczyłaby tylko zdarzeń fabryki i tego gościa z jednym hasłem "wojna pozbawiła go kontrahentów" a stracić ich można na rózne sposoby, to w zasadzie mozna darować sobie tą informację że wojenny, jeśli jednak pojawiły by się inne motywy związane z wojną, strachem z nią związanym, cierpieniem ludzi i to nawet bez jednego żołnierza czy wystrzału to tak napewno bym uwzlędnił to jako film wojenny.
nie ustosunkowałeś się jednak do filmów o obozach koncetracyjnych, nie wszystkie filmy miały szczęście pokazywać ich wyzwalanie przez co już nie kwalifikują się do miana dramatów wojennych, bo nikt nie walczył?
a może Valkiria nie powinna też zaliczać się do filmów wojennych, bo przecież to były tylko przepychanki polityczne, a nie czysta wojskowa walka na froncie - czy to ten jeden któtki nalot na początku powoduje, że film staje się wojenny, a może tylko to że chodzą w mundurach?
jaki gatunek dasz takim filmom jak
Dzieci Ireny Sendlerowej
Pianista
Korczak
Życie za życie. Maksymilian Kolbe
Uważasz, że samo "dramat" wystarczy, te zdarzenia nie zasługują na oznaczenie, że dotyczyły wojny?
Jakim filmem jest Jesteśmy żołnierzami, gdzie zdarzenia są pół na pół na froncie i na tyłach?
wg zasady film wojenny to front i walki to tak naprawdę Czas Apokalipsy też nie jest filmem wojennym, gdyż za dużo tu błądzenia po umysłach ludzkich niż samego nawalania z bronią w garści, podobnie Łowca jeleni
Urodzony 4 lipca walki wojenne tu są tylko niemiłym epizodem.
A walki powstańców w gettcie, powstania warszawskie zaliczamy do filmów wojennych?
A Most na rzece Kwai - wojenny bo jeńcy to żołnierze czy nie bo nie ma frontu
A Enigma - nie wojenny bo nie ma walk czy wojenny bo pracowali dla wojska
a Helikopter w ogniu - wojenny? przecież to z cywilami walczyli
a Jak rozpętałem drugą wojnę światową - sam przyznasz zbyt dużo walk frontowych to tu nie było
Sztandar chwały - większość akcji działa się w kraju, więc nie wojenny?
Stawka większa niż życie - mudurów pełno ale z walkami na froncie coś krucho - też nie wojenny
Johnny poszedł na wojnę - nie wojenny?
Piekło na Pacyfiku - dwóch facetów na wysie to też nie może być wojenny
Młode lwy - za mało walki
pamietaj że znaczenie gatunków straciło swoją wartość już dawno temu, w zasadzie większość filmów jest wielogatunkowa
Zgadzam się z thengel w 100 %. Wojna to nie tylko strzelanie i zabijanie ale przede wszystkim walka człowieka z samym sobą.
Odcinek całkiem dobry. Przyjemnie się oglądało. Standardowo 10 minut wojny, 40 psychologii [ale temat psychiatryka ciekawy].
Wciąż uważam, że reżyseria jest kiepska [widziałem bardziej poruszające sceny samobójstwa- np. w Dexterze].
Zdjęcia też jakieś takie nie specjalnie ciekawe [no i ten filtr "świecącej poświaty"].
Muzyka - nie zauważyłem jej prawie [intro przewijam]
Jak dotąd najlepszy odcinek I 9/10 II 8/10 III 6/10 IV 8/10
Czekam na odcinki w których skupią się na tym młodym i Eugenie
PS.Oglądałem wczoraj "Sekcja 8" i żałuję że w "Pacyfiku" nie realizuje tamta ekipa [Genialnie ukazana dżungla]
Mógł być ten odcinek. Lepszy niż dwa pierwsze, ale minimalnie gorszy od trzeciego - jak do tej pory - najlepszego epizodu.