Z krótkich migawek zapowiada się na odcinek, który będzie dramatem wojennym a nie romansem czy obyczajówką, jak kilka poprzednich, i dobrze. Muszę przyznać, że czekam z niecierpliwością i obym się nie zawiódł, bo to już przed ostatni odcinek.
Po kiepskim , nieciekawym i nudnym 8 odcinku znowu dostaliśmy mocne kino wojenne i zwyżkę formy.
Nasz żółtodziób się coraz bardziej zatraca i przechodzi na ciemną stronę mocy. Razem z nim obserwujemy potworny obraz wojny ( kobieta rozsadzana - mocne ) . Na szczęście przychodzi opamiętanie i niczym Darth Vader przechodzi znowu na jasną stronę.
Powiem wam szczerze że odcinki 6, 7 i 9 odratowały serial , to perełki tego sezonu .
Pacyfik to jeden z najlepszych wojennych obrazów choć według mnie raczej szybko się o nim zapomni i nie pozostawi takiej wyrwy w naszych sercach jak "Kampania" Braci .
P.S. Może teraz serial o wojnie w Wietnamie.
Odc. 9 był najlepszym z całej serii. Właśnie tak powinny wyglądać pozostałe. Może i nawet ten odcinek był lepszy od niektórych odcinków "Kompanii Braci", ale szkoda, że tylko on jeden. Pewnie inni mają podobne odczucia :)
Pozdrawiam.
Masz rację Damian, i do tego pokazywał wojnę we właściwy sposób nie tylko jeśli chodzi o same działania wojenne lecz również psychikę żołnierzy i to jak wojna ją wyniszcza.
M.A.S.H był fajnym serialem i akcja działa się w Korei no to prawie jak wietnam ;P z tym, że nie był to taki dramat wojenny w stylu KB :P
No nie powiem że to jakiś rewelacyjny odcinek.
Dla mnie brakuje pokazania też tej drugiej strony, Przez cały sezon to Japończycy atakują ( chociaż tak naprawdę się bronią ) , a gdzie działania amerykanów , poza piechotą i kilkoma czołgami nie ma ani nalotów ani ciężkiej altyrelli .
Oczywiście możecie powiedzieć że się czepiam ale ...
Tym razem scenarzyści ostro dali czadu i ocenzurowali wspomnienia Sledga.
Nie było żadnej kobiety z dynamitem, tej rannej babci w chacie nikt nie przytulał( po prostu zastrzelił jakiś amerykanin ) i jakoś wypadł motyw z sikającym gdzie nie trzeba porucznikiem i ręką trupa zabraną na pamiątkę.
A przypomnijcie sobioe odc. 8... Myslałem ze mnie szlag trafi! Ok...
Historia medalu honoru itp jak koles sie boryka z tym ze on sie plawi w
luksusach a jego kompani gina na froncie... Było już w Sztandarze Chwały!
Nie pasowal mi ten odcinek... serial naprawde dobry ale co 2 odcinki. To
jest: 1, 2 zajebiscie, potem 3, 4 wszystko spada, potem 6, 7 znów jazda i 8
klapa... Nie potrafie sobie wyobrazic co wymysla w odc 10... Oby nie
skasztanili ;)
...ze o odstrzeliwaniu napletka trupowi japonskiemu przez tego "geroja" z West Point nie wspomne-cenzura rulez, coby za bardzo public relations herosow z za oceanu nie ucierpial:)))...
Wydaje mi sie,ze tworcy tego serialu wpadli we wlasne sidla.Podbierali sie slawa KB a wyszlo jak wyszlo.Wiecej lez i wydumanych przezyc wewnetrznych niz wojny.Plany ubogie,walka uboga,glowne posacie dno.W 10 odcinku nic juz sie dziac nie bedzie bo jest po bombie atomowej.Ocena zdecydowanie za wysoka te 8.
jedyna postac,ktora mi sie podoba w tym serialku to Merriell "Snafu" Shelton.naprawde solidnie zagrana.
Odcinek IX nie był najgorszy, powiedziałbym, że to jeden z lepszych z całej serii, no ale to żaden wyczyn nakręcić przyzwoity odcinek w przeciętnym serialu, który startował tak fatalnymi epizodami jak odcinek I i II.
ojj panie Sledge, gdzieś koło 40 minuty, 2 miesiące na wyspie a ząbki białe jak w reklamie...
W całym serialu najbardziej podoba mi się wątek Sledge'a, ale tym razem trochę go skopali. Najpierw jest mięczakiem, potem twardzielem a potem znów mięczakiem. I co najważniejsze, zawsze jest górą. Gdy jest twardzielem poucza młodszych, jako mięczak ochrzania ich...
Najpierw jest dzieciakiem na wojnie, potem dojrzewa, obojętnieje, wojna go powoli pochłania, jej okrucieństwo i bezsens, a potem udaje mu się jednak wrócić na granicę człowieczeństwa. Ale skoro wolisz mięczak, twardziel, mięczak, to najpierw udowodnij, że nim był :P
Jednak jak na mięczaka to chyba zbyt wiele przeżył, a przecież nie chował się za plecami kumpli gdy wróg strzelał.
Zgadzam sie z poprzednikami - odcinek 9 jest najlepszy w całej serii! Tez sobie pomyslalem, ze tak powinien wygladac kazdy epizod.
Podobalo mnie sie, ze glebiej zwrocono uwage na psychike bohaterow. W koncu polubilem Sledge'a, no i ten genialny Snafu ze swoja manierą - wg mnie najciekawsza postac serialu, choc tak nieco "w tle" on jest moim zdaniem.Z reszta bardzo fajnie skontrastowano Sledge'a i Snafu - i tu mysle o calym serialu, a nie tylko o odc. 9.
Naprawde mocne i uderzajace sceny. Robia przerazajace wrazenie ze wzgledu na swoja brutalnosc i wrecz naturalistyczne przedstawienie. Ten dobitny realizm to wielka zaleta tego odcinka.
Dla mnie nieźle, choć spodziewałem się czegoś wiecej. Za dużo pitolenia, za mało batalistyki... Mocne momenty z wykorzystaniem przez Japońców cywilów jako żywych tarcz, oraz moment z dzieckiem i śmiertelnie ranną kobietą w chatce. Ale Okinawa był jedną z największych kampanii w czasie II wojny światowej, a tutaj wyglądało to na kilka potyczek...
Zgadzam się z powyższymi ocenami, ten odcinek był świetny, ale nie zgodzę się, że reszta odcinków tak powinna wyglądać. Jedną (z tysiąca) mocnych stron "KB" była różnorodność spojrzenia na wojnę w Europie. Tu też coś w tym stylu zastosowano (choć nie wybaczę im tego 3. odcinka w Australii, w KB Winters był w Paryżu na przepustce, ale nie zajęło mu to całych 60 minut na szczęście), ale wyszło to - takie mam wrażenie - jakoś mniej różnorodnie.