Czy tylko mnie denerwuje to całe nadawanie parom jednego imienia, np. Delena, Steroline, itd? Para nagle nie staje się jedną osobą, żeby potrzebowali jednego imienia. Jak dla mnie to strasznie żałosne. Rozumiem, że niektórzy strasznie chcą naśladować Amerykanów, ale bez przesady. Używajcie przy tym mózgu. Wyobrażacie to sobie w Polsce? Lucjan i Barbara - Lucjara, Tadek i Danka - Tadanka. Brzmi co najmniej idiotycznie.