Scenariusz do tego serialu chyba pisał pietrek kogucik za słoik nutelli. Na początku było fajnie, było to jakoś w miarę wyważone ale jednak serial skręcił na złe tory jeśli chodzi o prezentowany nam humor. Lubię absurdalny humor z odrobiną sprośności ale co za dużo to niezdrowo i tutaj się to niestety sprawdza. Co odcinek przeplata się jakiś wątek o ruchaniu, masturbacji, parzeniu się w dupe itp. Gdy pojawia się Hopson, to od razu wiem, że rzuci jakimś tekstem, opowieścią o tym kogo czy też czego to w życiu nie ruchał (lub jego ktoś ruchał), czego to sobie w dupsztala lub do gęby nie ładował, co to mu się z genitaliami nie stało... to się robiło nudne do porzygu. Postać Hopsona była by spoko, gdyby nie była za bardzo zepsuta tymi gejowskimi-hardkor zboczonymi "gagami". Dużo jest tu też niezrozumiałych dla mnie żartów odnośnie celebrytów, polityków z których twórcy się nabijają (tak wiem, to nie jest polski serial, gdzie nabija się z prokopa czy doroty wellman) - bohaterowie ze sobą rozmawiają nawiązując do jakiegoś celebryty, polityka i wtedy ten celebryta czy tam polityk się pojawia i mówi o sobie zwracając na siebie uwagę np. "tak, to ja jestem elton john i lubie w dupe hehe". Fabuła serialu jest ok ale za bardzo przyćmiona tymi powtarzalnymi "gagami" w stylu "ruchanie, seks, chuj, cipa, jebać, od tyłu, sperma, cycki, dupa, lizać cipke, do buzi, bzykać". Brickleberry nie było chyba aż tak obrzydliwe, powtarzalne i nudne. Tam było to jakoś wszystko wyważone i nie wpychane na siłę, postacie ciekawsze. Tam przynajmniej potrafiłem się pośmiać natomiast w paradise był jakiś uśmieszek na twarzy, jakiś śmiech ale potem takie "meh". Serial oceniam jako mocny średniak, dobry do odmóżdżenia się.