Jak to zwykle bywa w tej produkcji Karina jako swiatowej klasy ekspert w dziedzinie inwestycji budowalnych okryla swoj talent juz pierwszego dnia w pracy, kiedy to podczas rozmowy wprowadzila w oslupienie kontrahenta siedzacego kilkanascie lat w branzy...a do tego uratowala kontrakt...moj Boze jakie to piekne...ciekawe co na to powie Pan Stasiu pracujacy u Wekslera prawie 30lat bedacy szefem wydzialu i prawa reka szefostwa, ktorego oczywiscie na ta rozmowe nie wzieli...a dali szanse swiazkowi ,ktory do tej pory stycznosc z projektami i deweloperka miala opierajac sie o blok z butelka szampana podczas swoich mlodzienczych szalenstw...
najlepsze że jej awans zaczął się od tego że zalała laptopa ;) Uczciwie z jej strony że chciała naprawić go na własny koszt, ale z drugiej strony w tajemnicy przed wszystkimi wyniosła sprzęt z firmy i jak się potem okazało, miała kopię poufnych danych, a za coś takiego to już normalnie by wyleciała z dyscyplinarką w papierach.
Ależ to wszystko piękne. Kalina ledwo co przyszła pracować do firmy Wekslera, a już po paru dniach odkryła swój ukryty talent i została awansowała na asystentkę. Najpierw rozpoczęła swoją "karierę" jako zwykła sprzątaczka. Tymczasem robotę dostała po znajomości jak większość osób w tym serialu i po upływie kilku dni powaliła na kolana kontrahenta swoją przemową i pomyślunkiem. A pomyśleć,że wszystko zaczęło się od tego,że najpierw zalała laptopa, a później upuściła go niechcący na podłogę po przejściu za próg drzwi... ;)
Mi się wydaje, że scenarzyści chcą niejako przedstawić Kalinę jako przeciwieństwo Krystiana, który był narkomanem, miał wyrok, teraz te prace społeczne i generalnie jest nieudacznikiem, który nic nie potrafi zrobić. A ona od razu ze sprzątaczki awansowała na asystentkę prezesa i musi pracę dzielnie godzić z wychowaniem małego dziecka.