Jest klimat i solidne aktorstwo ale jak ktoś kiedyś napisał o Sons of Anarchy - ilość razy, kiedy możesz zaskoczyć wszystkich przychodząc na własny pogrzeb jest ograniczona.
Tu już w drugim odcinku ustawka z nożem jest tak naciągana, że nie daje traktować scenariusza zbyt serio - gdzie się podziała jakakolwiek elektronika w Gotham? Pingwin miał ostatniego smartfona w mieście w pierwszym odcinku?
Jest na tyle mrocznie i dekadencko, że po epizodzie mam ochotę wyjść z psem do parku ale jakość scenariusza wydaje się po 2 epizodach mieć poważne ograniczenia.