po przelocie po pilocie w szlafroku i papilocie na znudzeniowo-ospale..
co z tego, że sympatyczne nawet, skoro tuzinkowe, wtórne i ostatecznie rozczarowujące raczej - postaci plakatowe, zdjęcia standardowe, neonoiryzmy też nienowe, struktury mafijne jakich wiele, kompleksy tatusiowe i heroiczne mamunie, chłopina flegmatyczna, w aparycji misiowata, wlecze się jak akcja zgoła nieruchawa, dużo chodzeń, gadań jeszcze więcej, akcji mało, ekscytacji jeszcze mniej, pościg samochodowy bliżej Zenka niż Bullita, w aspekcie generowania nastroju spod ogonka wyniunianego ułomka, miast nirvańców nad miastem w scenie kluczowej dolly spartol country disko pop na odchedne, podpięcie się pod DC nie wnosi niczego, całość kaszle oparami stylu zerowego - gotowości do wzlotu ani widu, więc po co?
..in terms of flying high this is the orła cień.
a skąd te ciągłe a negatywne aluzje do magicznych roślin? zakładam, że masz dosyć przykre doświadczenia w tym temacie, skoro dokonujesz takich projekcji bardzo szerokim a bezmyślnym gestem na wszystko co odbiega od twojego punktu widzenia.. słusznie czy błędnie zakładam?
dokładnie. Podoba mi się Twój styl. Dodałbym - to nie komiks. To filmik gangsterski, jakich wiele bywało. Średniawo bardzo.
tych komixów to było tyle, że pewnie jakiś by się trafił, ale nie w tym rzecz. rzecz w tym, że nie ma potrzeby czynić z głównej postaci pingwina - a to jest zarzut, którego nie moglibyśmy postawić na przykład fleckowi z Jokera. innemi słowy niczego nie stracimy, jeżeli w miejsce pingwina podstawimy sobie dowolnego drania o xywce xyz - natomiast sporo byśmy stracili, gdyby fleck nie był jokerem. decyduje relacja postaci do świata podstawionego - w Jokerze jest jakaś, w Pingwinie jest żadna. ogranicza się do mechanicznego wyczytania kilku xywek w prologu.