Tylko ja mam wrażenie, że serial pędzi na złamania karku? Rozumiem przeskok w czasie, że z dwóch wiader grzybów zrobili całą plantację, ale Sofia i Maroni, byle zapełnić nimi czas załatwiają wszystko sami jakby nie mieli żadnych struktur. Wątek tego typa którego zabił Viktor urwany tak szybko jak się zaczął. No i ta teleportacja do domu matki... Twórcy pędzą, jakby byli przekonani, że następnego sezonu nie będzie.