Mnie się nudzą, ale jak to powiem, to ludzie od razu powiedzą, że znowu się czepiam...
Ja bym się nie czepiał. Ty przecież wyrażasz własną opinię, a jeśli ktoś by się czepiał to nic mu do tego.
Nie no, jak sobie teraz tak pomyślę, to chyba czasem czepiałem się trochę za bardzo... Ale chyba masz trochę racji.
Wg mnie są źle zrobione. Sam zamysł 'wojny postaci' jest w porządku, ale dawanie do wyboru dwóch odrębnych postaci jest tylko kwestią wyboru związaną z gustami. Takie zabawy powinny się opierać bardziej na zestawieniu podobnych cech bohaterów czy bohaterów tej samej kategorii i decydowaniu dlaczego taką postać lubi się bardziej od tej drugiej, pomimo iż są pod jakimś tam względem podobne.
W kreskówce pełnią różne role - Mort jest typową postacią komiczną dla młodszych widzów. Większość "zabawnych"(cudzysłów, gdyż większość z nich w ogóle mnie nie bawi) sytuacji które tworzy opierają się na kreskówkowej przemocy i aktach pewnego rodzaju "obrzydliwości"(dłubanie w nosie, sugerowanie że nie korzystało się z prysznica od tygodnia itd.), które to dzieciaki tak uwielbiają. I oczywiście motyw 'uroczego, ale głupiutkiego'.
Rico również produkuje funny moments dzięki przemocy i brutalności(maskara, wiem, brzmi to jakby co najmniej tam obijał regularnie wszystkim mordy do krwi, ale ostatecznie nie ma za bardzo jak złagodzić tych sformowań...), ale wydają mi się one bardziej uzasadnione. Zresztą jest to kluczowe jeśli jest się szaleńcem. :D Pełni też funkcję przeciwstawną do Kowalskiego, lekkie nawiązania do motywu Brain vs. Brawn, a także niekiedy robi za deus ex machina(fajnie jest to ukazane w odcinku "Niebezpieczna gra", kiedy Kowalski mówi że plan B zawsze działa, bo mają w drużynie pingwina który potrafi wyrzygać dynamit czy coś takiego).
Mój głos przypada oczywiście Rico. Dlaczego? Na pewno już sporo razy wymieniany tu pierwiastek psychopaty ma tu wiele do gadania. Postać nieobliczalna przy czym zabawna(przynajmniej dla mnie dużo bardziej niż Mort). Lubię jego relację ze Skipperem i pozostałymi członkami drużyny(za to też uwielbiam "Pingwiny z Madagaskaru" - świetne przedstawione relationships pomiędzy co ważniejszymi postaciami).
Mort zaś rzadko kiedy sprawia żebym się uśmiechnęła, ma irytujący głos, nie podoba mi się jego desing - sądzę, że nie jest szczególnie uroczy ani ładny.
Wolę Rico. Mort jest OK., ale ja wolę Rico, bo jest takim szalonym psycholem i wariatem. Kaboom!!!!!! :D