Chyba najnudniejszy odcinek w tym sezonie. Zdecydowanie na plus Abigail i jej przemyślenia oraz definitywne wyjaśnienie jaką to vendetta'e urządził Flint.
Coraz bardziej męczy mnie Vane. Ja wiem, ty wiesz, każdy wie, że Vane nie pokona Flinta, głównego bohatera. Co jakiś czas mu coś zabierze, ten w odpowiedzi weźmie to z powrotem, przy tym zabierając coś jeszcze i tak w koło. Błędne koło. Nudne koło. Coraz bardziej irytujące koło.
Racja, odcinek "przegadany", aczkolwiek dużo wnoszący do historii Flinta.
Gdyby nie Vane, mało by się działo. Postać dość mocna, aczkolwiek ciągle nie doceniana na wyspie...zobaczymy co będzie dalej.
ktoś to jeszcze oglada? po 1 znakomitym odcinku, ogromny spadek poziomu całego sezonu wraz z kolejnym odcinkiem.
przewinąłęm odcinki, ale już nie chciało mi się oglądać tej gadaniny pozbawionej porządnych scen batalistycznych na morzu
Aa tam nie ma co narzekać, o dziwo drugi sezon jest lepszy od pierwszego, nawet z tym całym gadaniem. Żeby jednak nie było zbyt wesoło to nie oszukujmy się, rewelacji też nie ma.
Warte odnotowania: Silver przebudzenie? Nawet murzyn zauważył, a sam Silver w tym samym odcinku również cosik zakumał, że jest zdolny do 'wielkich' rzeczy. Gagi z Jackiem były świetne. Billy Bones ponownie u mnie plusuje (wychodzi na to, że jako przydupas Flinta się sprawdza). Pocieszającym faktem jest, że to chyba cisza przed burzą (a przynajmniej taką mam nadzieję, nawet jeśli z nią różnie).
Może mi ktoś wytłumaczyć, kiedy i w jaki sposób Vane z załogą opuścili fort i wypłynęli? Była przecież mowa o tym, że ich statek dalej jest na miejscu.