Niejaka (i nijaka do bólu) Max, o twarzy tęskniącej za rozumem niczym wyraz pyszczka pewnego polskiego boksera, który większość życia spędził w mamrze. Gdyby ta aktorzyna spędziła choć ułamek tego czasu na lekcjach angielskiego, nie mówiąc o szkole aktorskiej. Aktorzy w serialu grają świetnie, jak więc doszło do tak strasznego nieporozumienia? Przecież co kilka minut trzeba przewijać, żeby tętno nie skoczyło. Myślałem ze Tomi Łizu z "the room" gra słabo. Pomyliłem się. Już się nawet nie czepiam kiepskiego rozpisania tej postaci ("to ja stworzyłam Nassau" - przepraszam, przegapiłem chyba ten moment, kiedy była bezpostaciowym zapychaczem) - ale ona ma dwa wyrazy buziaczka - głupkowaty i irytujący. Ciężko czymś takim zagrać cokolwiek. Gdyby grała w piłkę byłaby Frankowskim w reprezentacji. No drewno, żal, ból, irytacja, dno, smutek i gniew na końcu. Gniew bezsilności aż mi oczka spuchły. A taki przyjemny serial. :(