A - i może Silvfer udaje, że nie wini Flinta. Flint czuł się winny - co było widać. Dlaczego zatem Silver - ma go tak bez niczego rozgrzeszyć???
Tak - to jedyne wyjaśnienie:P.
I na marginesie. Flirty Silvera i Flinta - mają swój urok - już od I sezonu:). Pamiętasz - jak w sezonie I - chyba w odcinku 2 czy 3 - kiedy Silver spalił mapę trasy skarbu - by go nie zabili - wtedy jest taka fajna rozmowa Flinta i Silvera.
Flint pyta Silvera - skąd wie - że po znalezieniu skarbu i tak go nie zabije
Na co Silver odpowiada z uśmiechem - że podróż będzie trwała z trzy tygodnie - i może wtedy będą już przyjaciółmi,
na co Flint - tak powoli się roześmiał:)
I wyszło - że Silver się nie pomylił:)
Nie umiem wyobrazić sobie śmierci Flinta.
To łotr, nad łotry. Kot, który zawsze spada na cztery łapy. Z drugiej strony - każdy kot ma tylko 7 żyć:)
1. Pierwsze życie - utracił wraz ze śmiercią Thomasa i degradacją i wyjazdem do kolonii,
2. Drugie życie - zyskał - kiedy posiekał na kawałki pretendenta do rangi kapitana - przy udziale Billego i Gatesa,
3. trzecie życie stracił wraz z zabiciem Gatesa (też w sumie przyjaciela),
4. Czwarte życie - spotkanie z lordem Ashem - koniec sezonu 2 i ratunek Vane'a
5. pojedynek z Czarnobrodym - też ratunek Vane'a
6. szóste życie - umowa z matką Madi - a siedzieli w klatkach na śmierć:)
7 siódme życie - przeżycie najazdu Hiszpanów - tu miał duży fart - bo Rakham się zjawił:)
Kocie życia wykorzystane:) Teraz zostało mu już tylko życie ludzkie:)
Czyli Flint miał trochę szczęścia w rozgrywkach z Vanem i Czarnobrodym.
Urobił - przynajmniej na razie Silvera, który jest pod jego urokiem.
A Billy - raczej ma kompleks Flinta - niż jest jego rzeczywistym wrogiem. W sezonie I - Billy - miał jedną, jedyną okazję - by pozbyć się Flinta - kiedy skłamał z białą karteczką w ręce:) i zapobiegł buntowi załogi i wyborowi nowego kapitana - którego Flint posiekał w pojedynku.
Zobaczymy - nie mogę doczekać się 3 ostatnich odcinków.
Ładnie potrafisz przewidzieć kto zginie a kto nie, @nan_s :) Powiedziałem, żeby nie było :D
Wydaje mi się, że nie bez powodu żyje ta służka - rozpacz Rogersa musi być większa (osobiście chciałbym, aby się dowiedział.. dowiedział, że nie tylko stracił żonę jak również nienarodzone dziecko za sprawą swojego przerośniętego ego).
Silver to romantyk, nie zauważyłaś? :P
Oby zagrał go jakiś aktor charakterystyczny albo po prostu charyzmatyczny, aby było od razu czuć 'moc' od niego bijącą.. :D (jeszcze nie obejrzałem odcinka 7)
Haha, dobre pytanie. Mi tam się podoba, że się lubią - mieli dobre i te gorsze momenty, zaufanie też mają ciekawie zaprezentowane.. tym lepiej dla późniejszych wydarzeń (o ile je pokażą? Teoretycznie mogli by dać otwarte zakończenie i nie będzie pokazane jak Flint wszystkich wykiwał..).
Ja też jestem przed odcinkiem 7.
Jakoś nie umiem sobie wyobrazić śmierci Flinta:)
Tak w teorii - to powinno się skończyć tak, że Flint i Silver odpływają sobie w nieznane. Pływali razem, na jednym statku, z 20 lat - według Wyspy Skarbów.
Rackham zginie - bo to historyczne. Anne i Max pewnie przeżyją. Billy jest niezniszczalny:)
Jest też w Wyspie Skarbów wspomniane, że Flint umarł w Savannah - prawdopodobnie otruty. Był przy nim Silver. Nazwał papugę na cześć Flinta:). A Billy jakoś zdobędzie mapę skarbu - ale w sumie, to nie wiadomo, czy tak zamieszają. Bo kiedy niby Flint zakopie ten skarb i wybije swoich ludzi, którzy z nim ten skarb pojadą zakopać??
Szkoda mi Rogersa - bo się pomylił. I masz rację - Ruda - pewnie zaraz krzyknie o nienarodzonym dziecku!
Silver jako romantyk to mordęga - lubię go bardziej, gdy się wygłupia.
Hmm, to mamy odp. na pytanie, jak zakończy się serial,w sumie.. zepsułaś mi finał, Ty niedobra :P (niewinny żarcik rzecz jasna)
Truuu :) Na koniec nie oszczędzą nikogo bo i po co, hehe
W sumie to jeszcze muszą pokazać scenę, jak dowiaduje sie, że 'pani' nie żyje i będzie krzyk w wniebogłosy, że 'przecież była w ciąży, jak to tak'... xD
Ja go lubię, gdy udaje 'złego' :D (no chyba, że przez 'wygłupia' to właśnie o to Ci chodzi :p)
Flint przez trzy sezony był postacia bardzo wyrozniajaca sie ale w czwartym jest jakis taki wycofany bez charyzmy...