Slabizna? Bo nie pocisneli po gazie? Po prostu co jakis czas trzeba rozprowadzic watki to raz, a dwa ... koniec sie zbliza, kulminacja byc powinna i taki odcinek do niej wlasnie przygotowuje. Z punktu widzenia struktury i kompozycji calej II serii nijak nie mozna powiedziec ze najslabszy bo konstrukcyjnie uzasadniony. Przeciez za to lubimy PITBULLA ze porzadnie zrobiony jest. Wiec nie ma tutaj sztucznych kulminacji jak w serialach pisanych na biezaco ... tu mamy do czynienia z rozwiazaniami prawdziwie fabularnymi ;-)
Odcinek jak go sobie nazywam "rozlazony" ... wszyscy sie jakos tak krecili, miejsca szukali ... i bardzo dobrze. Gebels musial pojsc do Monika, Monika musiala pojsc do osieroconej matki, Igor musial pogadac z kuratorka, Nielat musial w koncu (chociaz przymusowo) zobaczyc ojca i tak dalej. I caly pomysl wlasnie w tym, zeby oni to wszystko zrobili w jednym odcinku, zeby pozaltwiali swoje sprawy (przynajmniej probowali) bo ... ale to za tydzien albo za dwa.
Scena rozmowy Moniki z matka ... mocna rzecz. Kameralna. I w takim "rozlazonym" odcinku odpowiednio brzmiaca.
Wiec nie jest to slabizna ... to po prostu konsekwencja przyjetego podejscia i stylu. Nie mozna caly czas dawac czadu.
Wszystko niby tak, ale te sceny mnie nie przekonują. Wcześniej było lepiej - czasem też nie równo, ale lepiej. a tutaj, odbębnianie tematu, odhaczanie scen, bez lepszych pomysłów. Trzeba zrobić to - pyk! i jest! trzeba zrobić tamto - pyk! i po sprawie. Takie sobie. Złe sceny. Tez jestem fanem Pitbulla, ale nie popadajmy w kult bezrefleksyjny!!! Może jakies zmęczenie się wkradło?!
jeżeli nie czaisz, pajacu, to powinieneś iść do lekarza... Są tacy specjaliści. Tylko, że oni teraz strajkują... Więc masz faktycznie problem!