Nie wiem jak wy,ale mnie 6 odcinek Pitbulla trochę rozczarował (może nawet nie trochę). Każdy kto oglądał pierwszą serię zdawał sobie sprawę, że jest to serial próbujący nakreślić portret poszczególnych postaci i przedstawiać specyfikę pracy tej konkretnej grupy. Nie jest to klasyczne kino akcji vel Pasikowski, mimo tego historia bohaterów wciągała i mimo mojego wcześniejszego założenia, raczej nie można się było nudzić. Specyficzne zdjęcia i montaż, doskonałe dialogi (kto cenzuruje dialogi tej godzinie-chyba tylko nowa "zreformowana" publiczna) i przede wszystkim wspaniała gra aktorska, ale to było w 1 serii...Druga zaczęła się nieciekawie... Historia morderstwa w rodzinie może i ciekawa,ale banalne rozwiązanie całej sprawy pozostawia pewien niesmak. Perypetie Goebelsa, mimo że bardzo prawdopodobne (oto Polska właśnie), jakoś mi nie pasuje do tego serialu, a przede wszystkim do tej konkretnej postaci. W 1 serii można było odczuć (przynajmniej ja),że to typ człowieka które życie dało porządnego kopa w d..., który jest apatyczny, którego nawet najbrutalniejsze zbrodnie specjalnie nie "ruszają", sprawy zdawał się rozwiązywać tak od niechcenia (dosłownie), a jego uwaga skupiała się tylko na synu. Tu zaś przez cały serial biega z zapałem aby pomóc staremu kumplowi odzyskać skradzione auto, trochę to się kupy nie trzyma. Tempo, które co prawda nigdy nie było zawrotne (i jakoś mi to nie przeszkadzało), tutej kompletnie siada. Bezsensu jest też takie nagłe skakanie z jedengo motywu na drugi. Wszystko zdaje się być też takie bardziej "wygładzone" i "podkolorowane" jak w amerykańskim kinie. Mimo tych wszystkich uwag mam nadzieję że to tylko odtępstwo od reguły i od 7 odcinka wszystko wróci do normy, bo są ku temu przesłanki- aktorzy nadal grają na swoim wysokim poziomie ,a ich skład tylko nieznacznie się zmienił (Królikowski niezły, chociaż mam nadzieję że będzie bardziej wykorzystywany w akcjach operacyjnych niż tylko przesłuchaniach).