Po przebrnięciu przez wszystkie 6 sezonów każdy mnie powoli irytował. Jednak najbardziej polubiłam Chucka i Blair, chociaż ta ich ciągle ''zakazana'' miłość była bezsensu. Niewierząca Blair intrygantka boi się, że jeśli będzie z Chuckiem to coś mu się stanie- SERIO? Albo umowa, że wezmą ślub, jeśli obydwoje osiągną sukces...
Mimo wszystko bardzo ich lubiłam, a szczególnie ich romantyczne momenty.
Baaardzo za to polubiłam Georginę i Jack'a. Świetnie grali, mieli poczucie humoru, ich teksty bawiły mnie do łez. Nie było jakichś wielkich dramatów- pozytywni, nadawali świeżości. Serio byli na końcu razem? Mąż Georginy też był zresztą udany. Szkoda że wątek G. był tak słabo rozwinięty.
No i nie zapominajmy o Dorocie- KOCHAM! Fajny polski akcent :)
Reasumując moja TOP 5 to Chuck, Blair, Dorota, Georgina i Jack