Lubię ten serial, ale denerwuje mnie, że sposób pracy policji jest w nim traktowany po macoszemu. Mam na myśli to, że np. policja nie sprawdza alibi wszystkich podejrzanych osób, patolog rzadko określa czas zgonu, że nie są pobierane odciski palców itp. A potem wszystko to zgaduje Poirot. Ja wiem, że to po to, żeby mógł się wykazać swoimi szarymi komórkami, ale psuje to realizm serialu, za który zresztą bardzo go cenię :)
Proponuje poczytać książki pani Christie są lepsze od serialu. Co tu dużo pisać orginał lepszy od przeróbki scenarzysty ;)
Książki pani Christie znam - przeczytałam, fakt, że już jakiś czas temu, właściwie wszystkie :) I nie pamiętam takich "dochodzeniowych" niedoróbek jak w serialu, ale może po prostu nie zwracałam na nie uwagi :] A że oryginał lepszy od przeróbki scenarzysty, to wiadomo ;)
Ale w książkach zazwyczaj było tak, że Poirot ,,przejmował" śledztwo i prowadził je na czyjeś zlecenia, a policja mu pomagała w określonych czynnościach lub w ogóle nie była zaangażowana w śledztwo. Poirot potem przekazywał winnego policji. Często Poirot pomagał policji w trudnych przypadkach,gdy sami napotykali problemy nie do rozwiązania.
Tak, ale jednak policjanci byli inteligentni, nie byli tępi jak, np.u Doyle'a. Owszem, korzystali z pomocy Poirota- bo był geniuszem w rozwiązywaniu spraw, ale bardzo dobrze wykonywali swoją pracę. Nie mogę wypowiedzieć się na temat serialu, bo widziałam tylko niektóre odcinki, ale w książkach policja sprawdzała alibi podejrzanych i badała czas zgonu.
Tak,zgadzam się i w mojej wypowiedzi miałem to sama na myśli. A propos Doyle'a. Jestem w trakcie czytania Przygód Sherlocka Holmesa i jakoś mam wrażenie, że traktowany jestem jak dziecko,by nie rzecz że jak głupiec. Dla Sherlocka wszystko jest takie oczywiste, że aż denerwujące. Nie ma domysłów tylko od razu jest odpowiedź, rozwiązanie.Poirot pod tym względem góruje nad Sherlockiem, a Christie nad Doylem. W Christie wszystko jest podane w treści książki, nawet najdrobniejszy szczegół,który wpływa na zakończenie.
Ja bym powiedziała, że historie Christie i Doyle'a są różne od siebie i po prostu inaczej trzeba podchodzić do Christie, a inaczej do Doyle'a. Szczerze mówiąc, uwielbiam Christie, bardziej niż opowieści o Holmesie, ze względu na zaskakujące zakończenia, nastrojowość, ciekawe postacie i sprawy ,ale bardzo lubię też książki Doyle'a ( najbardziej: z powieści " Dolinę trwogi", a z opowiadań " Sprawę diabelskiej stopy") z powodu postaci Holmesa i interesujących zagadek.
No tak,to całkiem inne historie a przede wszystkim okres w którym pisarze tworzyli. Nie można zapomnieć, że Doyle był pionierem tego gatunku i stworzył podwaliny dla opowiadań detektywistycznych.Natomiast Christie kunsztem tworzenia nastroju i akcji wzniosła ten gatunek wręcz na wyżyny swego rodzaju sztuki.
No nie wiem, czy pionierem ( w końcu nie był pierwszy), ale na pewno rozwinął gatunek. Z opinią na temat Christie zgadzam się :) Według mnie mocną stroną Christie są też postacie, nie tylko detektywów.
Powracając do tematu policjantów- bardzo lubię powieści, w których pojawia się nadinspektor Battle - przykład inteligentnego policjanta :)
Sherlock z natury jest infantylny, a intrygi w których bierze udział naiwne. Tak po prostu jest.
czy david grał w czesci i nie było juz nikogo (dziesieciu murzynków) bo nie moge znalezc a wyczytałem ze chce zagrac we wszystkich czesciach poirota i w 2013 roku zakonczyc.a wtych których mu zostały do zagrania nie ma tego tytułu?