Nie rozumiem oburzenia w komentarzach na różnorodnych portalach odnośnie "przekłamania" historii. Reżyser wykorzystał wszelkie wątki. Podejrzewano braci o stosunki seksualne ze sobą? Owszem. Czy to słabe? Być może. Czy widz może sam sobie wysunąć wnioski Czy tak mogło być? Może.
Zostali uznani za winnych, bo według oskarżyciela zabili z chciwości i chcieli kasy. Czy faktycznie tak było? Być może. I znowu.. czy można samemu ich ocenić? Można. Czy zabili, bo w domu rodzinnym przeżyli piekło? Być może. Czy tylko oni znają prawdę i tylko prawdę? Tak. Czy ludzie są wielce oburzeni, bo nie pokazano drastycznych scen gwałtów na małych dzieciach? Wtedy według nich historia byłaby bardziej wiarygodna?
Rodzina chłopaków broni ich od 30 paru lat. Gdzie byli, kiedy ta rzekoma krzywda się im działa? Przyjmując, że rodzice byli "monsterami", to czy Rodzina przymykająca oczy na krzywdę dzieci nie jest jeszcze większym monsterem? Rzekomo wiedzieli i nie reagowali? Czekam na dokument, który już 7.10 na Netflixie, bo tylu niedopowiedzeń nie było chyba w żadnej sprawie. Według nich byli bici, gwałceni latami? Czy przez tyle lat nie byli pod opieką żadnego pediatry? Czy tyle lat gwałtów nie pozostawiłoby na ich ciałach trwałych śladów? Do tego... byli tak silni psychicznie, że tak świetnie zatajali swoje cierpienie przed światem? Nikt nie widział? Ktoś powie, że ktoś kto widział mógł bac się dzianego ojca, ale wciąż dla mnie to trochę niedorzeczne. Jednym słowem ja uważam, że każdy może zgłębić się w tą historię i opowiedzieć się po którejś ze stron.
Co do samej realizacji serialu. Świetny klimat tamtych lat. Swietna ścieżka dźwiękowa. A aktor grający Lyle'a to wypisz wymaluj nasz polski Włosok. Jego mimika, ekspresja, dla mnie spore podobieństwo.