Bardzo szkoda mi Cristiny. Nie dość, że mąż zakochał się w innej( na dodatek to inną jest jej siostra), to nawet nie będzie miała okazji nacieszyć się ojcem i trochę utrzeć nosa tym, którzy mają ją za zwykła wiejską kobietę. W takiej chwili powinna mieć wsparcie męża, a on sobie wyjechał. Po drugie ciekawa jestem jak gołąbeczki Victoria i Arraga zachowywaliby się teraz kiedy wyszło na jaw, że Cristina tez jest Balvanera. Nie potrzebie tak wcześnie ją uśmiercili.
Wg mnie Cristina powinna zadzwonić do męża, ale ta postanowiła pójść do Kendry.
A co to za różnica, czy Cristina jest Balvanera? Przecież Arriaga na kasę, ani na nazwisko nie leci...:/
No jest różnica bo to oznacza, że Arriaga romansuje z jej własną siostrą, więc wyrzuty sumienie będą o wiele większe. I dobrze mu tak. Jak nie umie docenić tego co ma to niech go teraz sumienie męczy. Dla mnie dla zdradzających nie ma litości. Nie ważne, że ze sobą nie spali. To jak Arriaga w ostatnim czasie traktował żonę jest okropne. Miał jej uczucia kompletnie w nosie, liczyła się tylko Pani Victoria a przecież z Cristiną przeżył tyle lat.
Z tego co pamiętam,to Arriaga przyszedł do Cristiny i powiedział, że zrobi wszystko żeby ratować ich małżeństwo, odejdzie z pracy i razem wrócą na wieś. Tylko Cris nie chciała, bo przecież ma ,,cudowną" pracę u swojej ,,przyjaciółki" Kendry, która już ładnie zdążyła namieszać jej w głowie.
Też mi szkoda że zginęła. No ale tak jak bywa w telenowela nie mogło się za szybko wydać że są siostrami.
No właśnie...Dokładnie tak było i niby mi jej szkoda ale z drugiej strony byłą idiotką,wierzyła nie tej osobie co trzeba- druga Nikki(w końcu ciotka,a niedaleko pada jabłko od jabłoni)
Ok rozumiem jej propozycje z przerwą dla związku ale kiedy On chciał wyjechać dla niej znów na wieś powinni dać sobie tą szansę.Ale nie Kendry słowa są ważniejsze -to teraz otrzymała dowód przyjaźni...Kendra skróciła jej cierpienia na maksa...
Tak chciał wrócić na wieś dopiero w momencie kiedy Cristina zagroziła rozstaniem. Każda kobieta, która choć odrobine się szanuje nie przystałaby na to tak łatwo. Szacun dla Cristiny za odwagę.
Ala przecież Cristina chciała się rozstać z Arriagą, po to, że by on zdał sobie sprawę, że ją straci. Zdał sobie sprawę szybko i przyszedł ją błagać o wybaczenie. Przecież o to jej chodziło. I wiadomo, że jeśli JA nie będzie pracował z Vic, to Cristina nie będzie miała już problemu. Więc na moje odmowa to przejaw głupoty, nie odwagi.
No właśnie on to powiedział w emocjach, bo był w szoku że Cristina chce odejść. W takiej sytuacji ludzie zawsze mówią, że zrobią to co chce druga osoba, a później się okazuję że żałują. Cristina chciała, żeby dokładnie to przemyślał i podjął właściwą decyzje.
mnie od początku Cristina bardzo denerwowała i irytowała ( przez tą zazdrość i to swoją mimikę twarzy jak się złościła;p )
ale o dziwo kilka odcinków przed wypadkiem...(...) zaczęłam jej współczuć i było mi jej szkoda... zaczęłam się zastanawiać, że będzie mi jej brakować...
tak się zastanawiam, że Kendra źle postąpiła z tym całym wypadkiem, bo przecież mogła razem z Cristiną (a raczej się nią posłużyć) i razem "zniszczyć" Victorie... a później pozbyć się Cristiny
co Wy na to?
Cristina była jaka była, ale wątpię, że byłaby zdolna do tego, żeby "zniszczyć" Victorię, nawet pod wpływem Kendry ;) poza tym wtedy telenowela musiałaby mieć jakie 300 odcinków albo i więcej xd
Ja miałam tak samo Cristina na początku bardzo mnie wnerwiała, ale od momentu wypadku Victorii zrobiło i się jej szkoda i bardzo jej współczułam...:(
Ja nie sądzę, aby Cristina wchodziła w układy z Kendrą. Cris była dobrą osobą, zazdrosną o męża, ale dobrą.
ale same wiecie, że Kendra od początku manipulowała Cristiną, więc taki scenariusz także mógłby wypalić ;p
ale racja Cristina jak była taka była, ale była raczej dobrą osobą :)
Ciężko mi cokolwiek powiedzieć.. bo Cristina od początku strasznie mnie denerwowała.. nie wiem nawet czemu..
Dziś przyznam szczerze ryczałam jak bóbr... szkoda mi się jej zrobiło.. cały ten pogrzeb , i jej rozmowa w szpitalu z Lilianą , matką i Arriagą zanim umarła mnie poruszyła... szkoda, bo na dzień dzisiejszy ciężko mi sobie wyobrazić Arriagę z Victorią.
Wiecie co ,ja jestem mężatką i mam półtoraroczne dziecko i zamiast być poważniejszą to sama ryczałam jak bóbr ,mimo że tez na początku mnie wkurzała Cristy a gdy umarła w ramionach Arriagi po tych pięknych słowach do córki,błogosławieństwie matki i rozmowie z Arriagą....No nie mogłam się powstrzymać łzy same napływały do oczu...
szkoda ze cristi nie zdazyla sie oswoic z byciem balvanera. tak jak to bylo przedstawione w jej myslach jak mowila siostrom i nicki ze jest corka anibala. dobrze ze na koniec sie jeszcze nie dowiedziala ze lili nie jest jej corkom bo by miala kolejny gwozdz do trumny. jestem ciekaw reakcji arriagi na ta wiesc.
racja, to jedyny plus, że Cristina nie dowiedziała się prawdy o "pochodzeniu" Lilliany.