No i obejrzałem "Projekt UFO".
I mam mieszane uczucia.
Od razu powiem Wam, że bardzo się cieszę, że ten serial powstał. Uważam, że to krok w dobrą stronę w pokazywaniu złożoności zjawiska UFO - wszak w samym serialu pojawia się inna niż szerzej obowiązująca interpretacja tego, czym w ogóle UFO jest.
Moje obawy co do potraktowania po macoszemu tematu UFO, nie sprawdziły się - research wykonany jest tutaj z dbałością o najdrobniejsze szczegóły śledztwa Emilcińskiego, na którym wzorowany jest serial i ten, kto zna tamtą sprawę, od razu może domyślić się kto jest kim. Tak więc tutaj zastrzeżeń nie mam, a wręcz jestem zachwycony. Chociaż mam nadzieję, że ten produkt popchnie ludzi do zaznajomienia się z historią Emilcina, bo przypadek z serialu Emilcinem nie jest - to od razu trzeba podkreślić. Natomiast jest z nim bardzo zbieżny.
Ale skoro już posłodziłem, to teraz trochę soli.
To o co się martwiłem, stało się w warstwie aktorskiej i fabularnej filmu. Postawienie obok siebie takich aktorów, jak Piotr Adamczyk i Maja Ostaszewska, po prostu musiało stworzyć dysonans i w moim odczuciu - stworzyło. Adamczyk wygląda jakby nawet się nie starał - po prostu gra na światowym poziomie. Ostaszewska... już chyba lepiej by było, gdyby w jej rolę wcieliła się AI. Jest irytująca, przejaskrawiona i sztuczna - nie dlatego, że jej postać ma być czasem irytująca dla głównego bohatera, tylko po prostu: aktorsko.
Ale wiecie, nawet to bym przełknął, wszak pozostali aktorzy naprawdę dali radę.
Tyle, że największą wadą tego serialu jest jego niezdecydowanie, czym tak naprawdę jest. Raz jest to przejaskrawiona, waląca absurdami komedia o PRLu i miotaniu się pełnej kompleksów władzy, która na hasło "Polskie Roswell" reaguje jakby im cud - nomen omen - spadł z nieba.
Innym razem to dramat o współpracy i wyzysku - ze strony ludzi mediów.
Jeszcze innym - to twór uderzający w thrillerowe nuty, w poszukiwaniu odpowiedzi na zagadkę UFO, pojawiają się "faceci w czerni", dziwne światła, pełne napięcia ruchy kamery,
I gdzieś jeszcze jest sprawa niepokojów społecznych solidarności, strajków głodowych, gdzie historia o UFO miałaby odwracać uwagę.
Wyobrażam sobie rzecz jasna scenariusz wiążący wątki współpracy i wykorzystywania medialnego sprawy, z thrillerową intrygą, ale wtedy ta przejaskrawiona komedia pasuje tutaj jak pięść do nosa. Coś się tu nie zgadza, tego wszystkiego jest za dużo jak na 4-odcinkowy serial.
Ostatecznie wydaje mi się, że wątki świetnie grające w thrillerze - jak motyw hipnozy, twist z artykułem z gazety - są rozmywane przez komedię, absurd i cycki. Nie klei mi się to wszystko na poziomie projektu narracji "Projektu UFO".
Szkoda, bo ostatecznie serial obejrzałem i jestem zadowolony, że powstał, oraz, że tematykę UFO i Emilcińskiego przypadku potraktowano z szacunkiem.
Mam zupełnie odmienne zdanie, co do gry pani Ostaszewskiej. Widać, że świetnie bawić się konwencją. Sama postać jest trochę irytująca, bo tak była napisana. Karierowiczka, żona sekretarza partii, dążąca do celu za wszelką cenę. Każde jej pojawienie się na ekranie ożywia ten trochę nudny film. Razem z Adamczykiem przemycają teochę humoru.Jej postać ma wdzięk. Jest najjaśniejszym punktem tego filmu. Aktorka, która nigdy nie zawodzi!!!