bo jeśli tak, to żenująco... ale nawet jeśli to taka licentia poetica, a rzecz dzieje się w Nibylandii, to wygląda jakby ten serial kręcono z niewielkim budżetem, aktorstwo w większości ról - zwłaszcza tych polskich - zupełnie drewniane. Miło posłuchać rosyjskiego - w końcu kiedyś uczono nas tego języka przez kilka lat szkoły -czasem jakaś interesująca scena w odcinku i to chyba tyle przyjemności oglądania. Pominę już migrantów, bo to w polskich filmach obowiązkowe jak w Netflixie lgbitd i tak samo niestrawne.