Brak logiki, realizmu, powiązania, kompetencji agentów, ich szefów i polityków - wszystko to wygląda jak jedna wielka amatorka, (a te spotkania 1:1 przed telewizorem to śmiech na sali).
Gdyby z każdego odcinka wyciąć niepotrzrbnie ciągnące się sceny albo takie sceny, które fabule nic nie dają to uszczupliłoby to serial o połowę.
Czekałem z opinią do końca, bo miałem nadzieję, że rozwiązanie wątków wiele rozjaśni i może zatrze złe wrażenia. No niestety tylko je pogłębiła.
Skąd w ogóle ten tytuł skoro pierwszy sezon ma z przesmykiem niewiele wspólnego? Ot, grupa zielonych ludzików wpadła do Polski i zaatakowała nielegalny obóz? I to będzie powód do wojny? No, wolne żarty.
Nie podobał mi się ten serial. Aktorzy grali tak jakby podskórnie mieli przeczucie, że jest słabo ze scenariuszem i reżyserią, w szczególności główna para. Ale nawet Leszek Lichota, który nie pasuje w ogóle do tej roli, grał bez przekonania.
Fabuła miała naprawdę dobry potencjał. Można było pokazać wojnę od środka. Pokazano w sumie nic. Goniących za własnym ogonem agentów i ich bezpodstawne i trudne do wytłumaczenia decyzje. Podobno twórcy mieli konsultantów. Chyba ich zbytnio nie słuchali.
Poza tym to, że po całyn sezonie nie mam żadnych emocji związanych z bohaterami to naprawdę wyczyn. Miałkie postaci bez żadnej legendy, nieprzemyślane relacje, brak scen wiążących. No, sporo tych błedów...