Przeznaczenie: Saga Winx
powrót do forum 1 sezonu

9/10

ocenił(a) serial na 9

Śmieję się, jak czytam wszystkie negatywne komentarze i opinie, słowa ,,oburzenia'' , co też netflix zrobił z kultową już bajką Winx Club. i zadaję sobie pierwsze, podstawowe pytanie: czy burzą się fani klasycznego Winx - czyli sezonu 1-4, dorastający z czarodziejkami od 2004 roku, czy też ci, którzy oglądali profanację, której dokonał na Winx'ie Nickelodeon? Chyba raczej, to drugie. Osobiście, nie uznaję Winx od 5 sezonu, to już nie jest ten sam Winx Club - na całe szczęście w live action bliżej jest do pierwszych trzech serii, niż do sieczki z sirenixem, tritannusem i innymi głupotami.

Jest dobrze - ale nie ,,świetnie''. Dorastając ze światem winx, w pewnym momencie bawienia się we wróżki, oraz pisania opowiadań, zaczęłam odchodzić od klasycznej wersji i tworzyć własne koncepcje winx: zmienione, ulepszone, poprawione w wielu aspektach. Wiadomo: winx jest bajką, bądź co bądź dla dzieci i nastolatków, ale nie do końca jeszcze dla ,,młodych dorosłych'' (young adult), w wielu wątkach Iginio Straffi mógłby się wykazać, pójść w ,,mroczniejsze'' klimaty, nawet w konwencje dramatu, czy horroru. Dobrym tego przykładem jest 16 odcinek 1 serii. Twórcy zapowiadali, że live action skierowany będzie do starszego odbiorcy - i tu sie pojawia kluczowy problem. Do jak dokładnie starszego odbiorcy...? Do tego, który dorastał przy trzech pierwszych sezonach? W 2021 roku (czyli premiery Winx Fate Saga) najwierniejsi fani (czyli między innymi: ja) mieli po dwadzieścia pięć lat. Ten serial z pewnością nie trafi w gusta dzisiejszych dzieciaków, nie tylko tych, które dobrze bawią się na tragicznym ósmym sezonie - i czekają (boże broń) ze zniecierpliwieniem na 9 sezon bajki. Fate Saga jest pewnego rodzaju ukłonem w stronę fanów pierwszych sezonów, którzy chcieli więcej. Czy, aby na pewno jednak to otrzymaliśmy? Postać Bloom jest w porządku - typowa główna bohaterka, która zostaje wciśnięta w nową, nieznaną sytuację, klasyczny przykład historii dzisiejszego młodzieżowego fantasy. Co jest jednak bardzo na plus: nie irytuje i nie denerwuje, tak, jak bajkowa Bloom, po prostu jest i jest fajnie. To, co mi się szczególnie nie podoba, to potraktowanie postaci Stelli i Layli - zwłaszcza tej drugiej. Stella jest zwyczajną, typową tą ,,wredną b...ch'', która musi przejść metamorfozę zołzy do przyjaciółki. Niefajnie: nigdy nie byłam fanką bajkowej Stelli, ale tej również nie jestem. Wątek Stelli i Sky'a także bardzo mnie zaskoczył - czemu Iginio Straffi ich sparował: nie mam zielonego pojęcia. Nigdy bym ich ze sobą nie zestawiła, w moich opowiadaniach z dzieciństwa prędzej wymyślałam flirtowanie Musy z Brandonem, jako tego ,,lover boy'a''. Wątek Solarii i królowej Luny: dosyć dziwny, nie za bardzo planeta Stelli kojarzyła mi się z czymś takim, bardziej wiarygodne byłoby, gdyby twórcy potraktowali tak Andros, czy chociażby Heraklion. Co do Layli: bardzo niefajnie. Layla w bajce była niezaprzeczalnie najważniejszą postacią, która napędzała akcję (wojna z Valtorem, z Lordem Darkarem, z Tritannusem, z Nebulą - to wszystko, dzięki Layli), była również interesująca, bardzo odstająca od reszty Winx, księżniczka-wojownik. w live action dostajemy nieprzyjemną bez powodu, patrzącą z politowaniem na Bloom dziewczynę bez polotu. Szkoda. Ostatni minus serialu? Musa. Nigdy nie byłam jej fanką, ale w Fate jest tak nijaka - abstrachując od faktu, że nieźle zmienili azjatkę w europejkę z czarnymi włosami, ha ha - że, aż szkoda na nią czasu ekranowego. Jeszcze jednym mankamentem, o który wszyscy się burzą, to nieobecność Flory (mojej ulubionej czarodziejki) - będzie w drugim sezonie. W pierwszym dostajemy jej kuzynkę Terrę: wyciętą z kartonu typową postać o określonych cechach i zachowaniu, nie przeszkadza, nie denerwuje, jest i tyle. Ani dobrze, ani źle.

Koniec minusów, przyszedł czas na plusy, które wynagradzają mankamenty: po pierwsze Riven. Przełożenie specjalisty z trudnym charakterem na ,,bad boya'' jest świetnym posunięciem i dobrze udało się twórcom serialu. Riven, (grany przez Freddiego Thorpa) jest świetny: ,,niegrzeczny'', sprytny, łobuzerski. W porządku, bez problemy kupiłam to wszystko, uwierzyłam w jego kreację. Najlepszą postacią w serialu jest jednak paradoksalnie - Beatrix (w tej roli Sadie Soverall). Paradoksalnie, ponieważ to winx powinny błyszczeć na ekranie i wzbudzać najwięcej sympatii, a tak nie jest: Beatrix kradnie całe show dla siebie. Razem z Rivenem tworzą duet idealny na ekranie i chcę jeszcze, więcej ich i więcej. Jej relacja z Bloom również bardzo mi się podoba. I nie, to nie jest żadna odpowiedź na, czy zamiennik Trix, tylko zupełnie nowa postać - i bardzo dobrze. Trix błyszczały wyłącznie w 1 sezonie, potem było tylko, coraz gorzej i nie ukrywam, że są jednymi z najsłabszych villainów bajki. Sorry.

Duet Bloom-Beatrix-Riven-Sky wypada świetnie na ekranie (plus czasami Stella). Podoba mi się to, że twórcy postanowili zrobić z Rivena, Sky'a i Stelli znajomych, jeszcze zanim pojawiła sie reszta Winx - super. Nie jest to jednak, aż tak oderwane od klasycznej wersji, ponieważ Stella z bajki znała się wcześniej ze specjalistami.

Co do fabuły: prosta, typowa, ale nie przeszkadza, zwłaszcza wątek spalonych i walki z potworami, mogło być lepiej, ale ostatecznie nie jest tragicznie. Pomysł, ażeby połączyć szkoły i stworzyć z Alfei i Czerwonej Fontanny jedną, do której uczęszczają, zarówno specjaliści, jak i czarodziejki - bezbłędny, przyznam szczerze, że sama kiedyś coś podobnego wymyśliłam w fancficach. Brak transformacji z przepięknymi skrzydłami i brokatowymi sukienkami? Czytam negatywne komentarze, uwzględniające to, jako jeden z argumentów i po pierwsze, przypominam, że to nie jest wierne odzwierciedlenie Winx, jeden do jednego, po drugie wreszcie Winx się nie przemieniają, wreszcie jest inaczej - po co nam to samo, co już mieliśmy - mamy - w bajce? Jeżeli będę chciała pooglądać śliczne sukienki z enchantixu, to włączę sobie 3 sezon i tyle, i hejterom również tak radzę postąpić. Nie ma za co. Argument, że winx są ubrane ,,nijako'' i ,,zbyt zwyczajnie''? To prawda, ubrania z serialu do pięt nie dorastają strojom z bajki (by the way, projektowanych przez włoskie domy mody na zamówienie) i bardzo dobrze. To są realne dziewczyny w live action, a nie tamte słodkie dziewczynki. Nawet, gdyby się przemieniały, hejterzy uznaliby, że wszystko jest kostiumowych szajsem.

Jako fan klasycznego Winx jestem zadowolona. Nawet bardzo. Wolałabym więcej odcinków (nie tylko sześć), więcej mroku, przemocy (ale nie do przesady), wojen, ale i tak jest bardzo dobrze. Trzymam kciuki, aby w drugim, nadchodzącym sezonie było jeszcze lepiej, więcej Rivena, więcej Beatrix, mniej Musy, mniej Layli. Dziękuję Iginio Straffiemu, że dał Winxowi świeżość i nowe życie - życzę nigdy więcej bajek z Nickelodeonem, i tylko seriali z Netflixem!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones