Serial lekki i przyjemny do oglądania, w sam raz dla osób, które kręcą fantastyka i czary. Netflixowa "saga WInx" ma trochę więcej wspólnego niż sama nazwa. Co prawda, brakuje bohaterek i bohaterów, wydarzeń, fabuły... Jest to na motywach, zaczerpnięte z oryginalnego serialu animowanego i tego trzeba się trzymać podczas oglądania. Produkcja ta jest czymś innym, własnym - tak jak to sobie netflix uwidział i.....Jestem jak najbardziej na tak.
Zalety: efekty specjalne, jak najbardziej przystępne i miłe dla oka. Magia została podkręcona i użyta w ciekawy sposób (przenikanie przez ściany), czy empatia. Kostiumy, scenografia jak najbardziej na tak - nie zobaczymy tandetnych zbroi nilfgardczyków, muzyka - trochę mało, ale w porządku. Gra aktorska - serial dla nastolatków o nastolatkach, nie powala, jednakże nie odczułam drewnianej gry. Wady: brak głównych bohaterek, ich specjalistów( co nie oznacza ,że nie pojawią się w następnym sezonie z inną funkcją/ rolą...) , brak głównych antagonistek - trix ( jak na razie). Neutralne: technologia XXI wieku w fabule; nie jest to zły pomysł wprowadzenie instagrama czy innych popularnych aplikacji do komunikowania się, jednakże pozostawia pewien niesmak, bo czary i magia ,a bohaterowie porównują sytuacje do bonda, czy harrego pottera. Nie wszystkim się to spodoba.
Serial został zrobiony po swojemu, trochę dodano, odjęto. Klasycznie przedstawienie postaci, zawiązanie akcji, akcja, po akcji.... Nie odniosłam wrażenia, że coś było za szybko, na siłę. Nie ma się do czego doczepić, jeśli podejdziemy do tego z rezerwą - nawet ogromną zmianę w charakterze jednej z czarodziejek da się polubić. Jestem zdecydowanie zainteresowaną produkcją, której trzeba dać szansę. Zapowiada się na średniaka, ale warto obejrzeć. Są również ciekawe plot twisty i cliff hanger w ostatnim odcinku, zapowiadające kontynuację, na którą poczekam oraz chętnie obejrzę.
7/10