Z przykrością muszę stwierdzić, że najnowszy sezon Przyjaciółek jest po prostu.. nędzny. Nie ma żadnego godnego uwagi wątku, a to co się dzieje w życiu bohaterek, jest chyba efektem kompletnego braku pomysłów na dalsze perypetie dziewczyn.
Inga - jaki sens ma ponowne łączenie jej z byłym mężem? Zwłaszcza po tym wszystkim co zafundował jej... (nawet nie pamiętam imienia tego dupka), powinna trzymać się od niego z daleka i nawet nie patrzeć w jego stronę. Robią z niej ofiarę, która wszystkim pozwala sobie wejść na głowę.
Zuza - do końca sezonu będziemy patrzeć na jej płaczliwą minę i rozterki dotyczące ojcostwa - czy zdradzić prawdę czy nie? Ile można wałkować jeden temat?
Patrycja - nie rozumiem sensu ukrywania swojej choroby przed mężem. I ta jej naiwność, że Wiktor się zmienił.. Wystarczyło, że mu się sprzeciwiła na temat ciąży, a on już się obraził, wrócił późno do domu, nie chciał się nawet z nią przywitać. Patrycja natychmiast zaczęła kombinować jak go tu udobruchać i zrobić tak, aby Wiktor był szczęśliwy. Potrafi zaryzykować własne życie, zaryzykować to, że osieroci Mikołaja, tylko po to, aby Wiktor był zadowolony (czyli nie strzelał fochów, robił awantur czy nawet jej przyłożył). Kompletna głupota.
Anka - no i wątek, który irytuje mnie chyba najbardziej. Tutaj także planują wałkować do końca sezonu problemy z erekcją Pawła? Serio..? Nawet nie chce mi się tego komentować. Ten sezon po prostu rozczarowuje i nic poza tym.
Według mnie ten serial powinien skończyć się jakieś dwa sezony temu. Kiedy zaczęłam go oglądać byłam mile zaskoczona- problemy naszych przyjaciółek były różnorodne- praca, problemy z dziećmi, adopcja, alkoholizm itp. A teraz? Wszystkie wątki toczą się głównie wobec mężczyzn, zdrad i tym podobnych. A postacie jak np. Patrycja zostały tak "zepsute", że szkoda gadać. Chyba najbardziej mnie wkurzyło kiedy może parę odcinków temu(?) Patrycja powiedziała Wiktorowi, że dopiero przy nim poczuła czym jest prawdziwa miłość. Tak jakby jej wieloletni związek z Michałem w ogóle się nie liczył.
No i strasznie ograniczyli tych pobocznych bohaterów- Dagmar w tym sezonie pojawił się jak na razie tylko raz, a Kate w ogóle nie było. Kurde, nawet tęsknię za tym wrednym typem z pracy Zuzy :D
Zmarnowany też potencjał nowych bohaterów- facet grany przez Wieczorkowskiego, który jest raczej znanym aktorem, pojawił się może w trzech scenach? Irytuje Gąsiorowska- jej sposób wymawiania kwestii doprowadza mnie do szału.
A co do Ingi, to już wolę oglądać ją z Andrzejem, niż żeby wprowadzali jakiegoś nowego typa.