PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=652377}
6,9 20 tys. ocen
6,9 10 1 19737
8,0 2 krytyków
Przyjaciółki
powrót do forum serialu Przyjaciółki

Czy tylko ja mam wrażenie ze Zuza rozbijanie małżeństw/ związków traktuje niemal jak swoją życiową misję? Ta kobieta nie ma żadnych hamulców, dziwie się ze ma te 3 przyjaciółki bo solidarnośc kobieca i zwykła ludzka przyzwoitość są jej kompletnie obce.

użytkownik usunięty
sprinterka

Czy Ty aby nie przesadzasz? Fakt, przespała się z Jerzym gdy był z Agatą, ale jakoś specjalnie go nie uwodziła. Miał swój rozum. Łukasz o żonie i synku nie wspomniał, a gdy Zuza się o tym dowiedziała, przestała się z nim spotykać. Ten pan ochroniarz też jakoś nic nie mówił gdy zapraszał ją na tą strzelnicę. Zuza nie zna się raczej na telepatii, więc nie nazwałabym jej rozbijaczką związków. Swoją drogą, sprawdź sobie kto to misjonarz, bo to słowo tutaj na pewno nie pasuje.

może się mylę, ale ta Zuza, która przestała sypiać z Łukaszem jak tylko się dowiedziała, że ma żonę i dziecko, chyba nie przespałaby się z Jerzym wiedząc, że jest on w nowym związku

użytkownik usunięty
magdanm

Może po prostu myślała, że dalej ją kocha i rzuci dla niej Agatę

nie myślała zrobiła to z wyrachowania, poza tym pamiętam scenę kiedy dowiedziała się o rodzinie Łukasza i mówiła koleżankom że jej to nie przeszkadza. A potem poszła do tej kobiety i z głupawym uśmiechem tłumaczyła że to tylko seks i nic nie znaczy. Jest według mnie mocno nie fair, a słowa misjonarka użyłam jako ironię, bo patrząc na jej przygody miłosne tak mi się skojarzyło. Według mnie bardzo negatywna postać, choć wcześniej ją lubiłam. Dobrze że tego dziecka w końcu nie urodziła.

użytkownik usunięty
sprinterka

A ja myślę, że trochę przesadzasz. Gdyby nie kochała Jerzego to można by powiedzieć, że zrobiła to z wyrachowania. Ona kochała Jerzego i liczyła na to, że go odzyska. To wszystko, nie ma co wymyślać teorii o podłości, itd.
Ale jakoś gdy się dowiedziała to przestała się spotykać z Łukaszem i spławiła go gdy "chciał zmienić dla niej swoje życie". Tego już nie pamiętasz? Później już nic między nimi nie było. Zuza nie jest zbyt delikatna i widać było, że nie przemyślała tej rozmowy z żoną Łukasza. Myślała, że w ten sposób go wytłumaczy i naprawi ich małżeństwo. Trochę przekręcasz i wymyślasz z tego co widzę.
W dalszym ciągu nie wiesz co oznacza słowo "misjonarz" i w dalszym ciągu się upierasz, że prawidłowo go użyłaś. Tak trudno skorzystać z google? Zapewne i tak tego nie zrobisz, więc trzymaj http://lmgtfy.com/?q=misjonarz

Nie zgadzam się z Tobą. Patrząc na całość jej historii była pod tym względem lekkomyślna i nie w porządku. Kochała Jerzego? Ale rozstała się z nim. I ochoty na powrót nabrała akurat po poznaniu jego nowej dziewczyny. Poczuła się wtedy zazdrosna i trochę jak pies ogrodnika. Dlatego zrobiła to, co zrobiła. Mając w głębokim poważaniu to, że wyrządza tamtej Bogu ducha winnej kobiecie po prostu krzywdę. A Łukasz? Zauważ, że ona spławiła go właśnie wtedy, kiedy on chciał zmienić dla niej swoje życie. Bo ona tego nie chciała i w tamtym momencie ten romans przestał ją już bawić. I jeszcze po drodze ten Jasiek. Jak był u jej matki z narzeczoną to znowu Zuza weszła na obroty. Zazdrosna jak diabli, na tamtą łypała spode łba, historyjki wymyślała, a gdyby tylko Jasiek wyraził ochotę na numerek to bez zastanowienia wskoczyłaby mu do łózka choćby i w sekundę. A ta cała ciąża to też śmiech na sali. Najpierw jej nie chciała, i słusznie, bo się do tego nie nadaje. Potem nagle bardzo chciała, ale na swoich warunkach. Bez normalnej rodziny, w zasadzie obojętnie z jakim tatusiem. Ma ochotę i już. Co do tego misjonarza wiem dobrze co to znaczy, mi się tak skojarzyło (oczywiście w tym wypadku negatywnie) i tyle. Moze nagłówek nietrafiony, to trudno.

a jeszcze odnośnie tej rozmowy z żoną Łukasza - masz rację, nie była delikatna i powiedziała bez ogródek, szczerze, co myśli i jakie jest jej zdanie na ten temat. Ze zdrada małżeńska to nic takiego. Taka właśnie jest opinia tej postaci, takie jej zachowanie i taka charakterystyka. Oby jak najmniej było takich kobiet w rzeczywistości, ot co.

użytkownik usunięty
sprinterka

Strasznie wyolbrzymiasz. Zuza kochała Jerzego przez cały czas. To że zobaczyła Jerzego z Agatą tylko jej to uświadomiło. Ona chciała być znowu z Jerzym, więc nie można tu mówić o "psie ogrodnika".
Co ty wymyślasz? Nie spotykała się z Łukaszem już gdy dowiedziała się o jego żonie!
Wymyślała historyjki, bo nie chciała opowiadać byłemu, który układa sobie życie, ze jest sama i nie może sobie znaleźć faceta. To się akurat dość często zdarza. Nie uważam, żeby to było w porządku, ale to nie daje też powodu do stwierdzenia, że chętnie by się z Jaśkiem przespała. To już w ogóle wyciągnęłaś sobie chyba z czterech liter.
Piękno naszych czasów jest takie, że nie trzeba się przejmować łatkami typu "panna z dzieckiem". Każdy może zbudować taką rodzinę jaką chce. Powinna była poinformować Jaśka czego od niego oczekuje, ale jest zbyt impulsywna i nie przemyślała tego.
Rozmawiała z żoną Łukasza, bo myślała, że mu w ten sposób pomoże. Źle się za to zabrała, ale miała dobre chęci.

no cóż, każdy ma swoje zdanie. Ja się mimo wszystko się z Tobą nie zgadzam, nie przekonują mnie argumenty że kochała Jerzego. Kochała go na swój pokręcony egoistyczny sposób, za mocno żeby zapomnieć, ale za słabo żeby z nim być. Podjęła decyzję o rozstaniu, znalazła nowego chłopaka. A potem zobaczyła nową wybrankę i zachciało jej się powrotu. Gdyby kochała go szczerze, a nie egoistycznie, to nie rozpieprzała by mu nowego związku tylko pozwoliła ułożyć sobie życie być szczęśliwym.
Nie spotykała się z Łukaszem po odkryciu prawdy? Może coś pokręciłam ale pamiętam scenę, chyba z Patrycją rozmawiała, i mówiła że jej nie przeszkadza to że ma rodzinę. Na bank coś takiego było. Miała dobre chęci w rozmowie z żoną? Niewątpliwie, ale właśnie to jest przedstawienie jej poglądów i stosunku do życia. Czego się kobieto czepiasz, to był tylko seks, przecież to nic takiego, nieprawdaż? Więc po co wspierała Ankę po zdradzie Pawła i nazywała go niewybrednymi określeniami pełnymi oburzenia. Przecież dla niego te romanse to też był tylko seks, nie miał zamiaru zostawiać rodziny.
Panna z dzieckiem nie jest piętnowana, ale pomyślmy o samym dziecku. Czego potrzebuje najbardziej? Obojga rodziców. Czy Zuza o tym myślała? A skąd! Ma ochotę na dzieciaka to ma, nic i nikt obok się nie liczy.
Opowiadanie historyjek samo w sobie nie jest złe, ale twórcy według mnie subtelnie pokazali w tych scenach właśnie zazdrość - patrzyła na tamtą kobietę jak na wroga, na Jaśka jak wygłodniała, i mowa ciała oraz półsłowka ewidentnie zdradzały że zrobiłaby z nim to samo co z Jerzym. Taka jest moja interpretacja tego wątku.
Ale po twoim komentarzu przyznaję rację że tytuł mojego tematu jest nietrafiony. Powinno być Zuza - jak dziecko. Bo ona tak się właśnie zachowuje. Dorosła wykształcona, ale nie rozumie co czuje zdradzana żona. Jak sama piszesz - impulsywna, nie przemyślała. Nie myśli w poważnych, życiowych krokach. Chce coś mieć - to po to idzie, w nosie mając innych, ich życie, plany i uczucia. Ja dla niej nie znajduję usprawiedliwienia.

użytkownik usunięty
sprinterka

Mylisz własne zdanie z przekręcaniem faktów.
Jaką ona decyzję podjęła? Przecież to Jerzy z nią zerwał! Tak naprawdę przez cały czas go kochała co było wiele razy widoczne.
To ona go do tego hotelu zaciągnęła siłą a później kazała mu zerwać z Agatą pod groźbą śmierci? Nie, to była jego decyzja. On sam rozwalił ten związek. Faceci to nie są bezrozumne istoty, którym wystarczy zamachać tyłkiem przed nosem, żeby zapomnieli o całym świecie. Gdyby naprawdę kochał Agatę to nie doszłoby do niczego między nim a Zuzą.
Skąd ty wzięłaś tą rozmowę Patrycji i Zuzy, bo jakoś sobie jej nie przypominam? Zresztą, to byłoby nielogiczne najpierw mówić, że żona nic nie znaczy a później i tak olewać faceta.
A czy ona mówiła, że Łukasz dobrze postąpił? Owszem, zaprzyjaźniła się z nim, ale nie popierała tego co zrobił. Myślała, że jeśli żona Łukasza dowie się, że to nic dla niego nie znaczyło to być może mu wybaczy. Jak już pisałam, jest zbyt impulsywna i nie przemyślała tego. I czym innym jest jeden romans a czym innym cały ich szereg i wielokrotne obietnice, że "on już nie będzie".
A czy Zuza miała normalną rodzinę? Ojca z tego co pamiętam nie było a matka chodziła po imprezach. Ona po prostu nie wie jak powinna wyglądać rodzina.
Większość kobiet porównuje się z następnymi partnerkami swoich byłych i wrogo się do nich odnosi. To jest standardowe zachowanie. "Jak wygłodniała"... Dziewczyno, my chyba oglądamy dwa inne seriale!
Zuza zawsze lepiej radziła sobie w sprawach zawodowych. Sprawy osobiste często ją przerastają. Niektórzy ludzie tak po prostu mają, że nie potrafią być delikatni. Nikt jej tak naprawdę nie nauczył, że może być inaczej. A na studiach ekonomicznych nie uczą o empatii. Wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy. Nie potrafisz być obiektywna. Nie lubisz tej postaci, więc interpretujesz wszystko tak jakby miała najgorsze intencje. Spróbuj oglądać filmy czy seriale bez emocji. Gwarantuję, że zobaczysz więcej.

Widzę że obie postrzegamy ten wątek z zupełnie innych perspektyw:) nie zgodzę się że jestem nieobiektywna, na początku najbardziej z całej czwórki lubiłam właśnie Zuzę, i dopiero później patrząc na jej ekscesy wyrobiłam sobie taką opinię. Masz 100 procentową rację że Jerzy jest współwinny, ale nie można usprawiedliwiać w takiej sytuacji kobiety. Ona też powinna mieć rozum, przyzwoitość i tzw. kobiecą solidarność. Ich związek się rozpadł ponieważ nie układało im się, chcieli od życia czegoś innego. Już po przyjeździe z Kanady było wiadomo że nic z tego nie będzie, bo Zuza była z nim nieszczęśliwa. A w ogóle zapomniałąm napisać o najciekawszej relacji - Zuza i Wojtek. Tu też ją usprawiedliwisz? Zdradzała swojego "ukochanego" Jerzego, Wojtek też miał żonę. Jak to wytłumaczysz?

a co do rodziny - trafiłaś w sedno - ona nie miała normalnej rodziny, brak ojca, matka piła. Czy była szczęsliwa z tego powodu? Nie bolało ją to, że na nikogo nie mogła liczyć w dzieciństwie, nie okaleczyło jej w jakis sposób na całę dorosłe życie? Więc tym bardziej powinna to rozumieć i nie chcieć tego samego dla swojego dziecka. a ta scena 0 była na pewno, ale nie podam Ci teraz numeru odcinka, może to chodziło o Wojtka a nie o Łukasza, nie pamiętam dokładnie. Po prostu ta postać maniakalnie rozbija związki, czepia się wciąż zajętych facetów. Nie widzisz tego?

użytkownik usunięty
sprinterka

Przede wszystkim ja nie przekręcam faktów.
Nie można usprawiedliwiać, ale też nie trzeba z niej robić najgorszej ściery. Miała mieć "kobiecą solidarność" wobec obcej baby, która sama nie zachowywała się wobec niej w porządku? Nie opowiada się przy byłych o partnera o planowaniu dzieci, itp. I gdzie tu była "kobieca solidarność"?
Każdy związek można spróbować odbudować. Ludzie się zmieniają. W jednej chwili mogą chcieć jednego a po dłuższym czasie czegoś zupełnie innego.
I po raz kolejny bierzesz za argument tylko kawałek historii. Czy Wojtek powiedział cokolwiek o żonie? Nie, Zuza dowiedziała się sama i zaraz potem skontaktowała się z nią i kopnęła go w tyłek. Tutaj akurat bardzo dobrze postąpiła. Błędem było jedynie to, że zdradziła Jerzego.

Prawda jest taka, że dzieci często powielają schematy wyniesione z domu. Nawet jeśli było im w tym domu źle. Córki alkoholików często wiążą się z alkoholikami, a kobiety, które wychowały się bez ojca nie potrafią wybrać dobrego mężczyzny. To nie wygląda tak kolorowo jak ci się wydaje.
"Na pewno była taka scena" ale gdzie? Też mogę zacząć wymyślać a później uzasadniać to stwierdzeniem "nie pamiętam gdzie to było". Znajdź i wskaż
"Maniakalnie rozbija związki" - przesadzasz i to ostro, bo jak narazie tylko raz świadomie przespała się z zajętym facetem, który i tak ewidentnie ją kochał.

poszukam tego odcinka i podam Ci do niego link jak dam radę.
"Każdy związek można spróbować odbudować. Ludzie się zmieniają. W jednej chwili mogą chcieć jednego a po dłuższym czasie czegoś zupełnie innego." - oczywiście, masz rację. Ale teraz wyobraź sobie sytuację: jestes z chłopakiem, nie układa wam się, rozstajecie się, ty chcesz od życia czegoś zupełnie innego. Po kilku latach dojrzewasz, chcesz bardzo do niego wrócić, to jest Twoje wielkie pragnienie. Ale okazuje się, że np. ma żonę i dwójkę dzieci. Co zrobisz, rozwalisz im rodzinę w imię swojego zmienionego zdania? Trudno, miałam szansę, przepadła, muszę się z tym pogodzic. Co innego gdyby był wolny - walcz. Ale nie rań innych!
Wracjac do Zuzy - zauważ że ona zawsze chce czegoś, czego akurat nie ma - była z Wojtkiem, on ją kochał, jej ciągle coś nie pasowało. Nie chciała się angażować, po poronieniu kopnęła go w tyłek. Potem pojawił się Jerzy - wielka miłość, maślane oczy i tak dalej. Coś znów zaczeło jej przeszkadzać, szukała szczęscia u sterej miłości - Wojtka. Potem już wiedziała że ma żonę. Moja ulubiona scena - kiedy żona Wojtka przychodzi do Zuzy i Jurka i mówi o ich romansie. Jurek odpowiada że o tym wie - a Zuza - oburzona, wyrzuca go z domu. Brawo.
Z Jerzym się rozpadło, miała następnego, po jakimś czasie znowu zachciało jej się czegoś, co sama odrzuciła. tak, powinna mieć kobiecą solidarność wobec obcej kobiety, która w niczym jej nie zawiniła. Opowiadanie o planowaniu dzieci z byłym i zdrada to według Ciebie przewinienia na tym samym poziomie? No proszę Cię.
Poza tym w tym wszystkim jest jeszcze Inga. To już nie jest "obca baba", tylko jej rzekomo najlepsza przyjaciółka. Przecież Jerzy to jej ojciec, to już nie ma znaczenia? Wszystko co się między nimi dzieje pośrednio dotyczy także Ingi. Najpierw go zdradza, potem rozwala mu związek. O Indze też nie pomyślała? O tym że rani jej bliską osobę, że miesza w jej rodzinie, w dodatku później w momencie kiedy Inga najbardziej potrzebowała spokoju. To czy ona w ogóle myśli? Czy odczuwa tylko swędzenie między nogami?
Oczywiście że dzieci często powielają złe schematy wyniesione z domu. Ale to nie znaczy że należy im przyklaskiwać. A spójrz jaką ona ma filozofię - chce dziecko, to będę je miała, nawet bez normalnej rodziny. Nigdy nie zrozumiem takich kobiet, ponieważ macierzyństwo i egoizm z natury się wykluczają.

użytkownik usunięty
sprinterka

Wystarczy numer odcinka.
Zdajesz sobie sprawę, że ten przykład nie ma tu nic do rzeczy? Związek Jerzego i Agaty nie był w żaden sposób sformalizowany. Nie mieli wspólnych dzieci. Byli jedynie najwyżej rok razem. Wierz mi, że rok związku to wcale nie jest długo i nie gwarantuje miłości aż po grób. Wiem co mówię, pół roku temu rozstałam się z chłopakiem po 5 latach. Skoro Jerzy kochał Zuzę i to uczucie nie zgasło przez tyle czasu to najprawdopodobniej po jakimś czasie i tak rzuciłby Agatę.
To się nazywa syndrom zakazanego owocu. Być może tak jest, ale niekoniecznie. Z Wojtkiem pierwszy raz była tak zaangażowana. Próbowała sprostać jego oczekiwaniom. Utrata dziecka spowodowała już wiele rozstań. To jest wielki cios i ludzie różnie to znoszą. Tak już jest. Będąc z Jerzym siedziała w domu, piekła ciasteczka i udzielała się w kole gospodyń wiejskich. To nie było dla niej. To nie jest tak, że jak jest facet to wszystko jest dobrze. Trzeba też mieć własne życie i własne sprawy. Gdy chciała chociaż mieć dziecko, on powiedział stanowcze nie, więc postanowiła wrócić do Polski. Jasiek nie potrafił zaakceptować, że Zuza jest taka zamknięta w sobie. Nie każdy chce dzielić się swoim bólem, niektórzy wolą przeżywać go w samotności. Jasiek nie potrafił tego zrozumieć i podjął taką decyzję i ułożył sobie życie inaczej.
Agata tym opowiadaniem o dzieciach pokazała, że nie ma klasy. To nie była luźna rozmowa, to miała być manifestacja pt. "zobacz jak nam się układa". Tylko obrzydliwe i zazdrosne babska tak robią.
Co ma do tego Inga? Ona nie jest małą dziewczynką, której ktoś rozbija rodzinę. To z kim się spotyka jej ojciec to nie jest jej sprawa. To dorosły człowiek. Inga jak to Inga i tak będzie miała jakieś fochy o byle co, ale nie ma prawa mówić, z kim jej ojciec może się spotykać a z kim nie. Rozumiem gdyby zdradzał jej matkę, ale ona zdaje się nie żyje, poza tym, już dawno nie byli razem. "Kiedy Inga najbardziej jej potrzebowała" - no błagam! Spędzała z nią prawie całe dnie! Inga strasznie wyolbrzymiała tą sprawę. Oczekiwała, że wszyscy rzucą wszystko, żeby ją zabawiać gdy ona będzie tego chciała. I foch gdy nie mieli czasu albo byli zmęczeni. Kobieta w jej wieku powinna umieć znaleźć sobie zajęcie. Książka, telewizja, nawet szydełkowanie. Da się, tylko trzeba chcieć.
Nie trzeba przyklaskiwać, ale nie trzeba też potępiać. Tak już po prostu jest. Bez prawidłowego wzorca w dzieciństwie ciężko jest później żyć inaczej. No dobrze, a co powiesz np o damskich bokserach albo alkoholikach? Kobiety mają z nimi być mimo wszystko, bo dziecko musi mieć rodzinę?
Nie wiem czy wiesz, ale kobiety około czterdziestki mają małe szanse na zajście w ciążę. Zuza będąc w tym wieku nie znalazła jeszcze swojego mężczyzny, miała siedzieć i czekać, a później po menopauzie płakać, że nie ma dziecka? Dzieci w rozbitych rodzinach też potrafią dobrze funkcjonować jeśli mają dobre kontakty z obojgiem rodziców, a rodzice dogadują się między sobą. Dla dziecka nawet lepszy jest taki model rodziny niż rodzice, którzy żyją razem, ale się nie kochają.

związek nie był sformalizowany, ale istniał, były jakieś plany na przyszłość, była jakaś miłość, jakaś więź. Jak głęboka - to trudno ocenić, bo u niektórych rozwija się to szybciej u innych wolniej. Agata pokazała że nie ma klasy? Nie odebrałam tego w ten sposób, opowiadała o czymś co było dla niej ważne, poza tym być może w jakiś sposób czuła się zagrożona. Zuza od początku była do niej wrogo nastawiona. Jeżeli kochali się z Jerzym nadal, to powinni po prostu szczerze porozmawiać, podjąc jakieś decyzje. A przecież z tego i tak nic nie wyszło - przespali się i do widzenia. Więc co to za miłość?
Oczywiście że Zuza nie była szczęśliwa siedząc w kuchni, ale jeżeli by sie kochali to powinni dojść do jakiegoś kompromisu. Jurek nie był jakoś do tego skory, ona zdecydowała że to życie nie jest dla niej. Skoro wiedziała że to nie jest życie dla niej to po co próbowała wejść po raz drugi do tej samej rzeki? Przecież wiedziała już że jako jego partnerka nie zazna szczęścia.
Nie bronię Ingi bo sama średnio przepadam za tą postacią i przxyznaję że jej fochy są conajmniej irytujące. Ale nie zgodzę się że to nie jest jej sprawa. Oczywiście nie ma prawa mówić ojcu z kim może się spotykać, ale nigdy nie będzie na to obojętna! Miała patrzeć jak najlepsza przyjaciółka kołuje jej ojcem i nie wtrącać się? To tak jakby Twoja bliska osoba się z kimś związała a Ty widziałabyś że jej/jego wybranek perfidnie zdradza, a po czasie znowu wchodzi z buciorami w poukładane już życie.
Odnośnie damskich bokserów - absolutnie nie popieram tkwienia w takich związkach! To wielka tragedia dla rodziny i taka matka powinna uciekać jak najdalej. Chodzi mi o to, że życie pisze różne scenariusze. Czasem rodzice umierają, czasem któreś z nich jest potworem, czasem się rozwodzą. I to zawsze jest wielki dramat dla dziecka. Więc nikt nie powienien fundować dziecku takiego dramatu umyślnie. Dlatego nie rozumiem kobiet które są tak egoistyczne i specjalnie fundują dizecku życie w rozbitej rodzinie już na starcie. Tylko dlatego że one CHCĄ. Nie wszystko jest nam w życiu dane. Nie znalazła męża, nie założyła rodziny - trudno, tak bywa. Nie można mieć wszystkiego za wszelką cenę.

użytkownik usunięty
sprinterka

Nie rozumiesz chyba, że ta miłość i więź były tylko z jednej strony. Powtarzam, gdyby Jerzy kochał Agatę, Zuza mogłaby stanąć przed nim nago, a nie zrobiłoby to na nim większego wrażenia.
Takie miotanie się i popisy przed byłą partnera są oznaką braku klasy. Skoro czuła się zagrożona to powinna była porozmawiać o tym z Jerzym a nie urządzać sobie słowne przepychanki z Zuzą. Kobieta, która ma klasę nigdy nie będzie się kłóciła z inną kobietą o mężczyznę. Skoro to była taka "głęboka więź" jak twierdzisz, to nie musiałaby sobie ani nikomu niczego udowadniać.
Chyba jednak dość spora miłość, skoro dla Zuzy rzucił wszystko i przyjechał do Warszawy.
Powtarzam: ludzie się zmieniają. Zuza już wie, że nie może dać się zamknąć w domu. Zmiana nastawienia i niepopełnianie tych samych błędów mogą sprawić, że to się uda.
To jest dorosły facet. Gdyby nie chciał, żeby Zuza "wchodziła z buciorami" w jego życie, to by w nie nie weszła. Taka prawda. Inga nie ma tu nic do gadania. To są dorośli ludzie i sami podejmują decyzje.
No właśnie, nie chciała fundować dziecku rozwodzących i kłócących się rodziców. A kto powiedział, że mama i tata muszą być małżeństwem, muszą razem mieszkać, itp? Dopóki się ze sobą dogadują i dziecko ma dobre relacje z obojgiem rodziców to wszystko jest w porządku. Mój tata ma taką pracę, że zazwyczaj widywałam go tylko w weekendy i jakoś nie czułam się bardzo skrzywdzona.
Czyli dlatego że jakaś kobieta swojego mężczyznę znajdzie dopiero koło czterdziestki a może nawet później lub wcale to już ma znaczyć, że nie może mieć rodziny jaką chce, nie może mieć dzieci i ma nie być szczęśliwa? Bez przesady.

nie twierdzę że to była głęboka więź, tylko że mogła taka być, Zuza o tym nie wiedziała i powinna to uszanować. Powinna uszanować uczucia innych ludzi.
Rzucił wszystko i przyjechał - może miłość gwałtowna ale krótka, a może po prostu pożądanie.
Nawet jeśli związek na nowo mógłby się udać ( co tutaj nie miało najmniejszych szans) to nie tędy droga - szczerze rozmawiamy i podejmujemy decyzję, a nie od razu hop do łóżka. Tak sobie wszystko wyjaśnili i tak się mocno kochali że on po wszystkim kopnął ją w cztery litery.
Inga nie ma prawa wtrącać się w życie ojca ale ma prawo reagować i czuć gniew kiedy jego partnerka (notabene jej 'przyjaciółka") go krzywdzi. Nikt nie pozostałby obojętny w takiej sytuacji.
Jest różnica między pracującym tatą a jego brakiem. Twój tata mimo że pracował to tak jak mówisz wracał na weekendy, zapewne na święta i urlopy i spędzał ten czas z Tobą i Twoją mamą. To co innego, a i tak nie uwierzę że nigdy za nim nie tęskniłaś. Poza tym kiedyś usłyszałam bardzo mądre zdanie - najpiękniejszą lekcję jaką ojciec może dać swoim dzieciom, to pokazać jak kocha ich matkę. I to jest święta prawda. Taka prawdziwa rodzina to wielki skarb, największy skarb dla dziecka.
Co innego jest fundować dziecku na starcie rozbitą rodzinę a raczej jej brak. Nie powiesz mi chyba, że dzieci których rodzice są po rozwodzie nie czują się skrzywdzone? To zawsze jest jakaś trauma. Sama wcześniej napisałaś że osoby z takich rodzin mają problemy ze swoimi emocjami i stworzeniem normalnego związku w przyszłości. To oczywiste, bo są w pewnym sensie okaleczone. Czasami tak się w życiu układa, nie ma innego wyjścia. Ale jak można świadomie takie dziecko okaleczać? Decydować za nie że ma być połsierotą/wychowywać się w rozbitej rodzinie?
"Czyli dlatego że jakaś kobieta swojego mężczyznę znajdzie dopiero koło czterdziestki a może nawet później lub wcale to już ma znaczyć, że nie może mieć rodziny jaką chce, nie może mieć dzieci i ma nie być szczęśliwa?" - nie znalazła miłości to trudno, tak sie ułożyło. NIE, nie powinna mieć dzieci za wszelką cenę. Poza tym spójrzmy na to szerzej - kobieta około 40. Jest już starsza, decyduje się na dziecko będąc samotną. A co jeśli jej zabraknie? Choroby, wypadek cokolwiek... Każdy rodzic bierze to pod uwagę. Więc co wtedy z jej dzieckiem? Nie ma ojca, nie ma matki, nie ma nawet rodzeństwa. Szczęście jeżeli jest jakaś dalsza rodzina ale czy mamusia o tym myśli robiąc sobie swoje lekarstwo na samotność? Szczerze wątpię.
Wszystko sprowadza się dla mnie do jednego - człowiek powinien mieć jakieś zasady! Nie może być świnią, bo wtedy świat będzie taki jest często niestety jest. Nie idzie się do łóżka z zajętym mężczyzną, bo to jest cholernie nie fair. Tłumaczenia typu on tamtej nie kocha, tamta jest wredna, to tylko głupie wymówki i słabe próby usprawiedliwienia czegoś co jest po prostu złe i inne nie będzie. Nie zachodzi się w ciąże jeśli nie ma się warunków do szczęśliwego i zdrowego wychowywania dziecka, bo można je w ten sposób okaleczyć na całe życie. Po prostu nie można mieć wszystkiego za wszelką cenę, idąc po trupach. Takie jest moje zdanie.

p.s. gdzieś jeszcze oprócz ipli są te odcinki? Bo chciałam Ci poszukać tej sceny ale te reklamy doprowadzają mnie do szału

użytkownik usunięty
sprinterka

"tylko że mogła taka być, Zuza o tym nie wiedziała i powinna to uszanować" - gdyby babcia miała wąsy... A prawda jest taka, że skoro facet spinał się na jej widok to znaczyło, że ta więź między nim a Agatą by nigdy nie powstała. Ślub czy dzieci takich rzeczy nie zmienią.
Skoro przez pożądanie rzucił wszystko to tylko potwierdza, że Agaty nie kochał. Nawet jeśli Zuza by mu odmówiła to prędzej czy później znalazła by się jakaś inna.
No cóż, oboje są impulsywni. Najpierw... ekmh... zadziałali a później pomyśleli. Nie popieram, ale niektórzy tak po prostu robią.
Indze może się to nie podobać, ale teksty w stylu "nie spotykaj się z moim ojcem" są w takiej sytuacji ostro nie na miejscu. Zabrzmiało jak słowa rozpieszczonej gówniary, która chce być w centrum uwagi 24 na dobę. Lepiej by się zajęła swoim Robertem, bo wyraźnie widać, że koleś tylko czeka na odpowiedni moment, żeby się ulotnić. Nie dziwię mu się - też bym uciekała gdzie pieprz rośnie przed taką roszczeniową i wiecznie niezadowoloną babą.
Moje relacje z ojcem to dość obszerny temat, ale wolę pominąć to milczeniem. Nikt tu nie mówił o braku ojca. Zapewne gdyby Zuza jednak zaciążyła to Jasiek chciałby mieć chociaż kontakt z dzieckiem. Naprawdę, lepsi rodzice dogadujący się osobno niż walczący razem. Popytaj, porozmawiaj.
Masz z tego co widzę złe podejście. Dziecko, które będzie widziało kłótnie, rozpad małżeństwa i rozwód, rzeczywiście będzie miało traumę. Uważasz że taką samą traumą dla dziecka byłoby gdyby rodzice nie byli razem, ale mieli ze sobą dobre i przyjacielskie relacje? Naprawdę nie sądzę. A to kto z kim mieszka to naprawdę sprawa drugorzędna w takiej sytuacji. I pisałam że Zuza miała problemy, bo ojca nie miała a jej matka piła, nie porównuj tego do rodziny z poprawnymi relacjami, ale mieszkającej osobno.
Aha, czyli tylko osoby w wieku 20 - 30 lat mają prawo do szczęścia i układania sobie życia? W wieku 40 lat najlepiej, żeby już położyli się do trumny. Zrozum, że nikt nie będzie zamykał się w domu i żył zgodnie z twoim pojęciem rodziny. Jeśli komuś odpowiada inny schemat to nic z tym nie zrobisz.
Wypadek czy choroba może się zdarzyć też i w wieku 20 lat. Kilka lat temu w moich okolicach zmarł około 30-letni facet. Jego bezrobotna żona nagle została sama, bez środków do życia z czwórką dzieci. I co, też powiesz, że mogli to przewidzieć i nie mieć dzieci? A Zuza ma matkę, ma przyjaciółki. Dziecko nie zostałoby same i z pewnością ona o tym wiedziała. I przede wszystkim, miałoby też ojca, bo wątpię, że siłą broniłaby dziecku kontaktów z ojcem.
Ale zrozum, że nie każdy musi mieć takie zasady jak ty! To że ty widzisz rodzinę w taki a nie inny sposób nie znaczy, że każdy musi żyć w takim modelu. Nigdzie zdrady nie usprawiedliwiałam, jedynie podkreślałam, że związek Jerzego i Agaty był skazany na niepowodzenie.
Zainstaluj adblocka. Ipla chodzi jak złoto, żadnej reklamy

znalazłaby się jakaś inna, ale Zuza postąpiłaby w porządku. Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, po prostu nie robi się takich rzeczy, facet jest w związku to go nie ruszam, bo mam swój honor i nie jestem świnią, nawet jeśli on zrobi to z inną to ja będę mieć czyste sumienie. Zdrada to zawsze zdrada.
Nie mogę też zrozumieć Twojej reakcji na słowa Ingi, podkreślam że sama za nią nie przepadam i zgadzam się z Tobą w 100 % że jest wybitnie marudna. Ale tu miała święte prawo sie zdenerwować, przecież to jej OJCIEC! I nie był jej obojętny. Najpierw patrzyła jak Zuza zdradza go z Wojtkiem, miała jej przyklasnąć? I może jeszcze pomóc w schadzkach? A potem, kiedy znalazł porządną kobietę, wszystko sie w ich rodzinie układało Zuza znów się pojawia i miesza. I tak jest to pokazane bardzo łagodnie, w prawdziwym życiu taka przyjaźń po takich ekscesach niechybnie by się zakończyła.
Nie mówię absolutnie że człowiek po 40 nie ma prawa układać sobie życia. Ma całkowite prawo! Ale nie w taki sposób, robiąc z dziecka półsierotę! Niech szuka miłości, znajdzie, niech zakłada rodzinę i rodzi dzieci. Ale nie coś takiego. Normalny człowiek najpierw bierze ślub, zarabia pieniądze, układa sobie życie i decyduje się na dziecko. Dlatego że to ogromna odpowiedzialność, to żywa istota. Trzeba mu stworzyć jak najlepsze warunki jeśli się je kocha. A podstawą jest właśnie pełna rodzina. Czasem układa się inaczej, ludzie się kłócą, pewnie że lepiej wtedy żyć osobno. Ale to jest zawsze trudne dla dziecko i powtarzam - na pewne rzeczy nie ma się wpływu, ale nie należy fundować rozbitej rodziny na starcie świadomie. Poza tym nie tylko ja mam takie widzimisię. Zauważ jak trudno w życiu samotnej kobiecie adoptować dziecko. Dlaczego? Właśnie dlatego. Bo moja teza jest poparta przez psychologów i ludzi mądrzejszych ode mnie niemal na całym świecie.
Atakujesz moje zasady, ale czy są one złe? Ja nie akceptuję zdrady, życia ranienia innych ludzi i egoizmu. Jestem z nich dumna i dzięki temu że się do nich stosuję mogę spojrzeć w lustro i spać spokojnie. Oczywiście że nic nie zrobię z tym że inni żyją inaczej, żaden człowiek nie ma takiej mocy. Ale stwierdzam fakt że gdyby tak było, na świecie byłoby mniej nieszczęścia. Bo niestety ale większość dramatów jakie dotykają ludzkość ludzie gotują sobie sami.

użytkownik usunięty
sprinterka

A czy ja pisałam, że to moim zdaniem w porządku? Z tego co widzę poważnie gubisz się w tej dyskusji. To że znalazłaby się inna było argumentem przeciwko twoim stwierdzeniom, że Zuza rozbiła przecudowny i ogromnie trwały związek.
Jak już pisałam wcześniej, może się coś Indze nie podobać, ale mówienie dorosłym ludziom z kim mogą się spotykać a z kim nie to totalny debilizm i egocentryzm. Rozumiesz tym razem czy znowu będę musiała powtórzyć?
Sama sobie przeczysz. Jak kobieta ma rodzić dzieci po czterdziestce, gdy być może nawet już zaczyna przechodzić menopauzę, a nawet jeśli nie to ma ogromne problemy z zajściem w ciążę? No i nie zapominajmy o podwyższonym ryzyku wad genetycznych płodu. Chyba lepsze jest jednak życie w niepełnej rodzinie. Nie wiem ile masz lat, ale raczej niewiele skoro nie rozumiesz pojęcia tykającego zegara biologicznego. Czasami trzeba podjąć trudną decyzję, żeby móc ułożyć sobie życie zanim będzie na to za późno. Dziewczyno, po raz kolejny, Jasiek miałby kontakt z dzieckiem. Trochę cię chyba fantazja poniosła z tą "półsierotą". Aha, czyli jeśli ktoś nie uznaje ślubu za konieczność to jest nienormalny? Powtarzam, nie każdy musi wierzyć w to co ty i mieć taki model rodziny jak ty. Zuza jako dyrektor działu w banku nie ma problemu z brakiem pieniędzy. Nie pamiętam co robił Jasiek, ale na biednego nie wyglądał. Tłumaczę ci przez cały czas, że pełna rodzina nie musi mieszkać razem. Najważniejsze, żeby dziecko miało jak najlepszy kontakt z obojgiem rodziców, którzy dobrze się ze sobą dogadują. I lepsza już taka rodzina niż darcie kotów nad głową dziecka. Z tą adopcją to przykład trochę z tyłka. Powtarzam po raz nie wiem który: dziecko Zuzy miałoby ojca! Nie szła na imprezę dawać przypadkowym kolesiom w kiblu tylko związała się z poważnym i odpowiedzialnym facetem. Cały czas mam wrażenie, że albo oglądamy różne seriale albo niewiele rozumiesz z tego co się dzieje na ekranie telewizora.
Gdzie ja atakuję twoje zasady? To ty przez cały czas atakujesz zasady i sposób życia inne niż twoje. Do tego co chwilę przekręcasz moje argumenty tak, żeby tobie było w danej chwili wygodnie.

Nie dogadamy się. Mam prawie 30 lat i co nie co rozumiem, zegar biologiczny, dziecko, ale nikt mnie nie przekona ze życie w niepełnej rodzinie nawet jeżeli jakiś ojciec jest, ale nie ma z matką żadnej więzi jest megaszczęśliwe . Adopcja to nie jest przykład z księżyca tylko dowód na to, że nie tylko ja tak twierdzę. Samotnym osobom trudno adoptować nawet jeżeli zarabiaja pieniądze bo nie mogą dać dziecku najważniejszego czyli pełnej rodziny. Kobieta która robi sobie dziecko nie mając do tego warunków jest po prostu egoistka.
W którym momencie przekręcam fakty? Nie powiedziałaś wprost ze popierasz zdradę ale bronisz postaci która robi to nagminnie, na wszelkich płaszczyznach. Podając jako usprawiedliwienie na przykład to ze ta druga nie miała klasy i była dla niej obcą babą. Serio?
Poza tym nie przekręcam faktów tylko rozszerzyłam naszą dyskusje poza postać Zuzy, skupiając się ogólnie na problemie a nie tylko na tej postaci. Jaki by nie był związek agaty i Jerzego to Zuza go rozbiła, nie inna kobieta którą on by sobie znalazł lub nie tylko właśnie Zuza. Tak jak piszą dziewczyny poniżej, kobieta z klasą nie wchodzi do łóżka zajętemu mężczyźnie. Co to za argument że związek nie był kryształowy? To jak ktoś zostawi otwarty dom to mogę go okraść? Przecież jak nie ja to kto inny to zrobi? Kradzież to kradzież, zdrada to zdrada. Poza tym być może związek Jurka nie był zły, może miał szansę, Zuza przyjechała, w Jerzym odżył sentyment i wspomnienia. Miał chwile słabości, zachował się po sku... u wobec agaty i nic go nie usprawiedliwia ale gdyby Zuza miała te klasę to być może innej kobiety nigdy by nie było i ten związek miałby szanse na szczęście.
Nie, nie rozumiem kwestii Ingi. Nie można mówić ludziom co mają robić ale można reagować kiedy ktoś przyprawia twojemu ojcu rogi. Gdybyś na przykład miała brata i wiedziała że jego dziewczyna po zdradza nic byś nie zrobiła? Nawet byś się nie odezwała? Jeżeli tak to gratuluję charakteru, ja bym takiej zimnej krwi nie zachowała. I powtarzam ze w prawdziwym życiu taka przyjaźń z wielkim hukiem by się zakończyła. Być może atakuję, ale nie zasady tylko ich brak.

użytkownik usunięty
sprinterka

Masz prawie 30 lat? Ciężko uwierzyć, bo niedojrzałość wręcz wylewa się z twoich komentarzy. Do większości spraw masz typowo "podręcznikowe" podejście. Odnoszę wrażenie, że nie masz własnych przemyśleń czy opinii, tylko kurczowo trzymasz się tego co wypada, bo ktoś tak powiedział.
Wszystko zależy od podejścia rodziców do sprawy. To kto z kim mieszka jest sprawą drugorzędną, najważniejsze są dobre relacje i stały kontakt. Wiele rodzin mieszka razem a kontakt między nimi jest dosłownie zerowy. Ilu ojców po powrocie z pracy woli rozwalić się na kanapie przed telewizorem zamiast pobawić się albo porozmawiać z dzieckiem. I nagle po latach okazuje się, że nie jest w stanie powiedzieć czym interesuje się jego dziecko czy nawet jak nazywają się jego koleżanki i koledzy. Taka prawda. Mieszkanie razem czy ślub nie jest warunkiem udanej i szczęśliwej rodziny. Adopcja to jest przykład z księżyca, bo powtarzam po raz kolejny, Zuza nie była samotną kobietą, która nie miała mężczyzny w swoim życiu. "Nie miała warunków" - no błagam. Bo nie chciała się z nikim wiązać?
Co chwilę pisałam, że nie popieram zdrady, a broniłam Zuzy w momencie gdy wymyślałaś zarzuty o jej podłości, premedytacji, itp. Tutaj właśnie przekręcasz fakty. To że ktoś zdradził to nie znaczy, że trzeba zaraz obwiniać tą osobę o całe zło tego świata.
Tylko że każdy człowiek jest inny, kieruje nim co innego, więc takie uogólnianie jest zwyczajnie krzywdzące. I powtarzam po raz kolejny, Zuza siłą Jerzego nie zaciągnęła do tego hotelu i nie kazała mu później zostawiać Agaty. Jerzy sam podjął taką decyzję, więc to również on jest za to odpowiedzialny. Skąd u ciebie takie przeświadczenie, że wszystkiemu winna musi być kobieta? Mężczyzna też ma rozum i wbrew przekonaniu wielu kobiet, nie myśli tylko zawartością spodni.
W tamtej sytuacji Zuza mogła pomyśleć, że Jerzy zostawi dla niej Agatę. To że jego uczucie do Zuzy dalej trwało było widoczne przy każdym ich spotkaniu. I przypominam, że to Jerzy zdradził Agatę, a nie Zuza. To on miał zobowiązania i podjął taką decyzję. I myślisz, że to uczucie by nie wróciło gdyby np. zobaczył ją jakiś czas później? Skoro dalej kochał Zuzę to każdy inny związek był skazany na niepowodzenie. Nie da się być z jedną osobą i kochać inną.
To powtórzę jeszcze raz: czym innym jest mówienie i okazywanie, że czegoś się nie popiera a czym innym mówienie dorosłym ludziom co mają robić ze swoim życiem. Przykład: twoja koleżanka nie lubi twojego faceta. Jak byś zareagowała gdyby wprost powtarzała ci, że masz się z nim nie spotykać? Powiedziałabyś "dobrze, skoro tak mówisz to nie będę się z nim spotkać" czy raczej coś w stylu "dziewczyno, zajmij się sobą, jestem dorosła"? Jeśli to pierwsze to ja ci bardzo współczuję, że sama nie potrafisz podejmować decyzji dotyczących twojego życia prywatnego i robisz to co każą ci inni. Tak się jakoś składa, że zasady inne niż twoje są dla ciebie ich brakiem. Wystarczy, że ktoś nie uważa ślubu za priorytet i już jest dla ciebie "nienormalny"

"niedojrzałość wręcz wylewa się z twoich komentarzy. Do większości spraw masz typowo "podręcznikowe" podejście. Odnoszę wrażenie, że nie masz własnych przemyśleń czy opinii, tylko kurczowo trzymasz się tego co wypada, bo ktoś tak powiedział." no teraz to omal nie zleciałam z krzesła. Dla ciebie zasady, empatia i moralność to podręcznikowe podejście i dowód na brak własnego myślenia? Jezu, dziewczyno...
Adopcję podałam jako przykład tego, że kształceni w tym kierunku ludzie zgodnie uważaja ze jednak pełna rodzina jest potrzebna dziecku. Nie jest to tylko wymysł "niedojrzałej" forumowiczki w filmwebu. A Zuza z jej całym podejściem do życia też niewiadomo jak zachowywałaby się później w stosunku do Jaśka. Może stwierdziłaby jednak, że on nie jest do niczego potrzebny i ucięła kontakty. To jest bardzo tożsame z jej postacią. Zresztą przy ich trybie życia to dziecko częściej widziałoby śnieg niż oboje rodziców.
Teraz to ty przekręcasz moje słowa. Pisałam ze Jerzy jest winny, jego wina jest bezsporna ale Zuza jest winna RÓWNIEŻ. Porządna, szanująca się kobieta, która ma w sobie jakąs przyzwoitość nie robi takich rzeczy, nie rozbija związków, nie puszcza się z zajętym mężczyzną. Myślała że zostawi dla niej Agatę... Od razu było wiadomo że tego nie zrobi. Gdyby miał taki zamiar to ta sytuacja rozwinęłaby się inaczej.
"broniłam Zuzy w momencie gdy wymyślałaś zarzuty o jej podłości, premedytacji, itp." to jak nazwać to co robiła? Zdradzała Jerzego z Wojtkiem, z tego co pamiętam również we własnym mieszkaniu, w tym samym łóżku do którego potem kładła się z nim. To nie podłość? Nie premedytacja, jeżeli umawiała się na randki, planowaa romantyczny wypad na weekend? A kiedy przespała się z Jurkiem który już nie był jej, w dodatku jak twierdzisz "myśląc że go odzyska", to w tym również nie było premedytacji, podłości, wyrachowania?
Nie pozwalam innym kierować mooim życiem. Gdyby moja koleżanka powiedziała mi zostaw go bo go nie lubię, kazałabym jej się nie wtrącać. Ale gdyby powiedziała zostaw go bo ci robi koło pióra, zastanowiłabym się i nawet jeżeli podjęłabym decyzje o wybaczeniu chłopakowi, to na pewno bym na nią nie naskoczyła tylko podziękowała za troskę i jasno powiedziała że zdecydowałam inaczej. Ba, ja od swojej wiernej przyjaciółki takiej troski bym oczekiwała.
Nie powiedziałam że człowiek który nie bierze ślubu jest nienormalny. Podałam przyklad jak typowi ludzie układają sobie życie, nigdzie nie powiedziałam że jedyny model życia to ślub dzieci i wnuki. Powiedziałam jedynie, że pewne rzeczy się ze sobą łączą i do jednej potrzebna jest druga (dla dziecka - rodzina).

użytkownik usunięty
sprinterka

Taka prawda. Masz podejście jak do postaci w książkach - albo zły albo dobry i koniec. Każdy człowiek ma w sobie tyle samo dobra i tyle samo zła. Każdy może też podjąć złą decyzję, ale to nie znaczy, że ma być przeklęty do końca życia a każde jego zachowanie odbierane jako atak. Tak się składa, że właśnie empatii za bardzo nie okazujesz. Może jedynie swoim ulubionym postaciom. Cały czas podkreślam, że Zuza źle zrobiła idąc z Jerzym do hotelu, ale twoim zdaniem olewam moralność, bo nie pluję na nią z tego powodu jadem jak ty. A brak własnego myślenia pokazujesz uparcie twierdząc, że każdy musi brać ślub zamiast układać sobie życie po swojemu. Bo co, ksiądz tak powiedział? Nie dociera do ciebie, że każdy człowiek jest inny, ma inną sytuację i nie musi żyć tak jak to sobie ktoś wymyślił.
A rozumiesz co to znaczy niepełna rodzina? Oznacza to całkowity brak jednego z rodziców, a nie że rodzina nie mieszka razem. "Nie wiadomo jak zachowałaby się wobec Jaśka" - Zuza nie jest głupia i wiedziałaby, że nie może odsuwać dziecka od ojca. Nie rób z niej takiej niezdecydowanej małolaty, bo mimo wszystko to mądra kobieta, być może nieco zbyt impulsywna, ale potrafiąca wybrać to co właściwe.
Jakoś znajdowali czas na ścianki wspinaczkowe, przesiadywanie w lesie i inne takie, więc czas dla dziecka również by się znalazł.
Co chwilę sama sobie przeczysz. Najpierw piszesz, że Jerzy też jest winny, a po chwili, że to Zuza rozbiła ten związek. Jak co chwilę będziesz powtarzać to samo mimo moich argumentów, które to obalają to za daleko nie zajedziemy. Skoro taką masz potrzebę powtarzania to może po prostu czytaj sobie poprzednie posty w kółko, bo trochę już denerwuje mnie to powtarzanie tego samego. Jakbym gadała ze ścianą.
Zdrada z Wojtkiem była podła i temu nie przeczę. Później Jerzy dał jej swoim zachowaniem nadzieję i to była jego wina. Wymyślasz podłości w innych momentach, np rzekoma rozmowa z Patrycją, rzekome spotykanie się z Łukaszem i Wojtkiem gdy już wiedziała o ich żonach i cała reszta która tutaj padła.
A widzisz, a Zuza miała pozwalać innym kierować swoim życiem? A czy Jerzy "robił Zuzie koło pióra"? Nie, po prostu ich związek był dość burzliwy. Jeśli i jedno i drugie by zdecydowało, że chcą do siebie wrócić to Inga nie ma tu nic do gadania. Może radzić i wyrażać swoją opinię, ale nie nakazywać czy zakazywać jak to zrobiła przed ślubem Anki i Pawła.
"Normalny człowiek najpierw bierze ślub, zarabia pieniądze, układa sobie życie i decyduje się na dziecko." - twoje własne słowa. Co chwilę sama sobie przeczysz. No i po raz kolejny - kto powiedział, że rodzina MUSI mieszkać razem? Że rodzice MUSZĄ być małżeństwem? Ty? Ksiądz?

Nie uważam że każdy jest jest tylko albo zły albo dobry, skąd ty to wzięłaś? Po prostu uważam że mimo różnych błędów które każdy człowiek popełnia, są granice których przekraczać po prostu nie można. Sorry, tak zostałam wychowana, wstydzić się tego absolutnie nie zamierzam, wręcz przeciwnie.Empatię potrafię odczuwać, ale omawiając przypadek Zuzy dla niej empatii nie mam. Niby dlaczego miałabym tej postaci współczuć? Przecież ona sama nie wie czego chce, wszystkie jej problemy wynikają z jej złych decyzji, a przy tym rani innych. Gdzie ja ci powiedziałam że każdy człowiek musi brać ślub? Napisałam "Normalny człowiek najpierw bierze ślub, zarabia pieniądze, układa sobie życie i decyduje się na dziecko."- w tym kontekście, że jeżeli ktoś chce mieć te dzieci to tak właśnie postępuje, poznaje odpowiedniego człowieka, zakłada rodzinę, powiększa ją. To jest naturalna kolej rzeczy. Co w tym złego albo dziwnego? Amerykę ci z tym odkryłam?
"Zuza nie jest głupia i wiedziałaby, że nie może odsuwać dziecka od ojca. Nie rób z niej takiej niezdecydowanej małolaty, bo mimo wszystko to mądra kobieta, być może nieco zbyt impulsywna, ale potrafiąca wybrać to co właściwe." no to jest chyba żart. Ona potrafi wybrać? Jest zdecydowana w sprawach uczuciowych, serio? i wie co jest właściwe a co nie? ona jest mądra w rachunkach i zarządzaniu, ale w życiu to kompletna niedorajda i niezrównoważona egoistka, przecież ona wszystko robi na opak!
Niczemu nie przeczę, oboje są winni, pewnie w tym przypadku on nawet bardziej niż ona, ale dyskutujemy tutaj o niej więc na niej się bardziej skupiamy. Rozbiła ten związek bo to ona była tą kochanką, takie są fakty i twoje argumenty niczego nie obalają.
Jerzy Zuzie nie, ona jemu robiła koło pióra. "Zuza miała pozwalać innym kierować swoim życiem?" nie kierować, ale jeśli chociaż przyjaźń z Ingą coś by dla niej znaczyła to nie rzucała by sie na szyję Wojtkowi kiedy była z jej ojcem. Albo by się z nim rozstała uczciwie albo opanowała swój seksualny temperament. A po fakcie nie mieszała w ich życiu. Jeśli nie dla Jerzego, jeśli nie z poczucia przyzwoitości (której ewidentnie nie posiada) to chociaż dla przyjaciółki i dobrych z nią relacji.
kto powiedział, że rodzina MUSI mieszkać razem? nikt, człowiek jest wolny i może robić wszystko , nawet żyć w trójkącie i wymieniać się partnerami jeśli ma na to ochotę. Powtarzam jeszcze raz - różnie się w życiu układa, ludzie się rozwodzą i mają do tego prawo. Ale jest różnica między sytuacją, kiedy człowiek ma jak najlepsze intencje, tworzy normalny dom, a później coś się psuje i trzeba ten dom zmienić, a między sytuacją kiedy samotna baba nagle stwierdza że to do życia w rodzinie to ona się nie nadaje, ale mieć dzieciaka to by było fajnie.
W ogóle mam wrażenie że za bardzo się na mnie najeżasz, ja nie właże ludziom do łóżka i nie pilnuję żeby przypadkiem nie poczęli nieślubnego dziecka tylko wyrażam swoją opinię, tyle. Dla mnie postępowanie twojej pupilki jest jednoznaczne i nieakceptowalne, jak przeglądam forum to widzę że nie jestem w tym odosobniona, więc może jednak coś w tym jest?

użytkownik usunięty
sprinterka

Może myśl co piszesz zamiast później co chwilę pytać "skąd ty to wzięłaś?". Widać, że twoje poglądy nie są do końca przemyślane. I nie bądź hipokrytką. Najpierw empatia była taka ważna, a nagle sama przyznajesz, że jest u ciebie wybiórcza.
Tia, dyskutujmy sobie podczas gdy ty cały czas powtarzasz to samo ignorując moje argumenty. Na pewno daleko zajedziemy. Dyskusja polega na podawaniu kontrargumentów, a nie ignorowaniu argumentów innych osób. Dopóki się tego nie nauczysz to nie mamy o czym rozmawiać. Pozdrawiam

Chyba rzeczywiście nie mamy o czym skoro ty przeinaczasz moje słowa i uznajesz moje argumenty za ignorowanie (?!) Twoich. Pozdrawiam

użytkownik usunięty
sprinterka

Ja po prostu robię to czego ty nie robisz - analizuję. Ty masz jakieś tam swoje frazesy, których jak widać sama nie rozumiesz. Powtarzanie tych samych argumentów, które zostały w jakiś sposób podważone to jest ignorowanie argumentów rozmówcy.

Ja tez analizuje tylko dochodzę do innych wniosków. Twierdzisz ze nie rozumiem tego co mówię bo nie trafiły do mnie Twoje argumenty typu "ona wciąż go kochała a on ją, Agata źle się zachowała, to mądra kobieta która potrafi zdecydować (swoją drogą ciekawe w którym momencie to pokazała), ludzie mogą żyć jak chcą( jasne ze mogą i żyją ale czy to jest jakiś argument w tej dyskusji?) To ze ktoś ma inne zdanie niż ty i nie jesteś go w stanie zmienić nie oznacza ze ta osoba nie myśli.

użytkownik usunięty
sprinterka

No chyba raczej nie analizujesz swoich własnych poglądów skoro np. najpierw piszesz o empatii a później jej nie okazujesz "bo tak" albo co chwilę pytasz "skąd ty to wzięłaś?". Zignorowałaś argumenty np. o tym, że nie każda rodzina musi mieszkać razem i jeszcze kilka innych. Miej sobie inne zdanie, ale przynajmniej nie udawaj ściany gdy ktoś ci tłumaczy gdzie rozumujesz źle. Bo porównywanie rodziny mieszkającej osobno do niepełnej rodziny albo dziecka z rozbitej rodziny do półsieroty to jest błąd a nie inne zdanie.

Okazuje empatię bardziej niż ty. Okazuje ją kobiecie która została zdradzona, nie okazuje kobiecie która ma za nic uczucia innych ludzi, postępuje w sposób absurdalny chcąc tego co sama odrzuciła wcześniej. Przecież to nie ona była w tych sytuacjach ofiarą więc dlaczego miałabym jej współczuć? Moje zdanie nie wynika z "bo tak" tyko z opinii o ekscesach tej bohaterki, które przedstawiłam w poprzednich postach. Może powinnam razem z nią odczuwać oburzenie i rozpacz kiedy okazało się Jerzy wiedział o jej romansie i nic nie powiedział? Cóż za drań, tak biedną Zuzunię zranić! Nie rozumiem jej i nie znajduje usprawiedliwienia.
Nie zignorowałam argumentów o tym ze rodzina nie musi mieszkać razem, obszernie przedstawiłam ci swoje, sprzeciwiające się tej tezie.
Według ciebie powinnam przyznać ci rację żebyś nie nazwała mnie ścianą?

użytkownik usunięty
sprinterka

Więc wsadź sobie te swoje "zasady" między bajki skoro sama ich nie wyznajesz jak się okazuje.
Te "ekscesy" to w większości rzeczy, które wymyśliłaś. Cały czas czekam na numer odcinka z tą rzekomą rozmową.
"Obszerne argumenty", które w większości nie miały nic wspólnego z tym przypadkiem. Reszta to powtarzanie co twoim zdaniem powinni robić "normalni ludzie".

nie podam ci numeru odcinka bo mam za dużo reklam na ipli żeby go szukać a nie będę instalować żadnych wynalazków tylko dla jednej sceny. Jak lubisz ten serial i wracasz do niego to pewnie kiedys natrafisz na ta rozmowe. Nie wiem o co ci chodzi z tym że sama się nie stosuję do swoich zasad. Widzę że dajesz się ponieść fantazji.

użytkownik usunięty
sprinterka

"Wynalazków"... Zwykły, legalny dodatek z google play dostępny za darmo od co najmniej pięciu lat. Dziwne, że sama ipla nie jest dla ciebie "wynalazkiem". Takiej sceny nie było, więc szukasz wymówek, co? Sama podałaś taki argument, więc sama powinnaś go udowodnić a nie kazać mi oglądać nie wiadomo ile początkowych odcinków serialu jeszcze raz. Nie wiesz o co mi chodzi? Skoro najpierw twierdzisz, że empatia jest taka ważna a później sama przyznajesz, że okazujesz ją wybiórczo to jesteś zwykłą hipokrytką. Idąc dalej, całe twoje gadki o tym jakie to masz twarde i cudowne zasady możesz sobie, jak już wcześniej pisałam wsadzić... między bajki. Albo masz zasady i się do nich stosujesz, albo opowiadasz o zasadach i stosujesz się do nich wtedy kiedy ci się zachce, ale wtedy jesteś tylko hipokrytką, której słowa nie mają znaczenia. Krótka piłka.

Przecież ci wyjaśniłam kwestię empatii? Nie mam wybiorczej, w podanych sytuacjach odczuwam ja do osób poszkodowanych a nie do szkodników, było mi żal Zuzy kiedy dowiedziała się o chorobie matki, kiedy poroniła, ale nie kiedy zachowywała się jak d....a, proste. Scena była i nic nie wymyślam, ale nie będę instalować programów których nie potrzebuje tylko po to żeby udowodnić ci swój argument, może trafię na odcinek przy okazji w telewizji.

użytkownik usunięty
sprinterka

Tak, wyjaśniłaś, że kwestię empatii traktujesz wybiórczo, czym przekreśliłaś wcześniejszą mowę o twoich cudownych zasadach, z których jesteś tak ogromnie dumna. Dziwię się, że do tej pory upierasz się, że to w porządku, skoro jak twierdzisz nie jesteś małolatą, więc powinnaś mieć nieco więcej rozumu. Albo stosujesz się do własnych zasad w KAŻDYM PRZYPADKU albo jesteś hipokrytką, a opowiastki o zasadach to tylko puste słowa. Taka prawda. Nie zmienisz tego powtarzając co chwilę to samo.
Skoro była to ją wskaż. Też mogę zacząć wymyślać sceny których nie było i wciskać ci bzdury o "skomplikowanych programach", żeby zamydlić ci oczy. WOOOOW, rzeczywiście wejście w sklep play, znalezienie adblocka i kliknięcie "zainstaluj" jest takie skomplikowane. A ile zajmuje pamięci na dysku... Terabajta nie wystarczy.

Jakie wybiórczo to ty się upierasz przy swoim i nic do ciebie nie trafia. Empatia to zdolność postawienia się w sytuacji innych ludzi, współczucie im, próba rozumienia ich zachowań. W wielu wypadkach rozumiałam tez Zuze, kibicowałam jej nawet na początku związku z Jerzym ale po tym co odstawiała później nie czułam do niej ciepłych emocji bo to nie ona była ofiarą, a pobudki jakimi się kierowała były czysto egoistyczne. To nie jest wybiórcza empatia, jak nie będę mieć współczucia dla człowieka który zgwałcił i zamordował a teraz płacze ze zamykają go w więzieniu to tez powiesz ze mam wybiórcza empatie? Niekiedy nie ma okoliczności łagodzących czy też usprawiedliwienia. A ty uważasz ze jak Zuza zdradzała albo rozwalała komuś związek to należy jej współczuć. Iple oglądam rzadko i nie na telefonie tylko na komputerze, nie będę żadnych cudów instalować które mi nie są potrzebne. Czytałam opisy pobocznych okoliczności, być może to był odcinek 12 ale nie jestem pewna jak masz te swoje Adbloki to możesz zerknąć. Sceny nie wymyśliłam niby po co miałabym to robić?

sprinterka

Poprawka, 25 nie wiem skąd mi się wzięła ta 12.

użytkownik usunięty
sprinterka

Dziewczyno, zacznij myśleć, bo najpierw piszesz a później nagle się okazuje, że nie rozumiesz swoich własnych słów. Sama najpierw pisałaś, że empatia jest taka ważna, a nieco później, że nie okazujesz jej każdemu. Teraz dodatkowo udowadniasz, że nie do końca wiesz czym jest empatia. Nie polega ona na współczuciu tylko współodczuwaniu. To JEST różnica. Okazując empatię rozumiesz co kierowało człowiekiem, nie musisz mu współczuć czy go popierać. Tyle gadania o tych twoich "świętych zasadach" a sama ich tak naprawdę nie rozumiesz. Zauważyłaś, że coraz bardziej się pogrążasz? Też korzystam z komputera, adblock jest również dodatkiem przeglądarki na komputerze. I jest dość przydatny, bo blokuje natrętne reklamy, do tego nie spowalnia komputera. Jak już pisałam, nie będę szukać dla ciebie argumentów. Albo zrób to sama albo argument jest nieważny. Oglądałam początkowe odcinki kiedyś po 2, niektóre nawet więcej razy i takiej sceny nie pamiętam. Do tego pisałaś tutaj już więcej wymyślonych rzeczy, żeby ukazać Zuzę w jak najgorszym świetle, więc nie dziw się, że nie jesteś wiarygodna.

Nie możemy się porozumieć. Pisałam ci swoje stanowisko najklarowniej jak mogłam, spróbuj przeczytać jeszcze raz to może zrozumiesz, ja nie widzę niekonsekwencji w swoim rozumowaniu tylko brak zrozumienia z twojej strony. Nie instaluje żadnych wynalazków i koniec, sceny nie wymyśliłam może przy okazji na nią trafię w telewizji. I nie rozumiem czemu ciągle piszesz ironicznie o moich niby głupich zasadach. Aż tak gardzisz tymi wartościami?

użytkownik usunięty
sprinterka

Tia i co chwilę sobie przeczyłaś i dziwiłaś się gdy cokolwiek analizowałam. Nagle okazywało się, że przywiązujesz wielką wagę do wielkich słów, ale w praktyce nie mają one dla ciebie znaczenia. I ja nie gardzę wartościami, tylko co chwilę udowadniam, że jesteś hipokrytką. Używałaś wielkich słów, pisałaś o dumie, zasadach, ale okazało się, że sama nie stosujesz tych zasad, a dodatkowo ich nie rozumiesz. W XXI wieku dodatek do przeglądarki to wynalazek... Gdyby wszyscy byli tacy jak ty to dalej nie używalibyśmy koła, bo przecież to kiedyś był wynalazek. W ogóle co ty robisz przy komputerze?

A niewiele bo nie przepadam za elektroniką. Możesz mi wyjaśnić w którym miejscu przeczę swoim zasadom i ja jakiej podstawie jesteś przekonana ze się do nich nie stosuje?

użytkownik usunięty
sprinterka

Ale za hejtowaniem w internecie już przepadasz co?
Wyraźnie o tym napisałam i to nawet kilka razy. Teraz jeszcze nie umiesz czytać ze zrozumieniem?

Teraz to najwyraźniej ty nie wiesz co to jest hejtowanie dziewczyno

Od negatywnej opinii na temat fikcyjnej postaci do hejtowania to zdaje mi się jeszcze długa droga. Jeżeli dla ciebie moje wypowiedzi to hejt na chyba działasz na komputerze jeszcze mniej ode mnie. Nie przekonujesz mnie, przekręcasz moje słowa i oskarżasz o hipokryzję powtarzając niczym niepoparte tezy o mojej niby wybiorczej empatii i nie stosowaniu się do własnych zasad. Ja nie umiem czytać ze zrozumieniem? Ty najwyraźniej tym bardziej.

użytkownik usunięty
sprinterka

Tia, kończę studia techniczne, ale działam na komputerze mniej niż ktoś kto boi się adblocka. Tak, oczywiście. Komputer to nie tylko kłótnie na forach i oglądanie seriali, drogie dziecko. Ja tak się zastanawiam skąd ty te twoje wnioski wyciągasz, bo na pewno nie z głowy. A pisanie w stylu "ale ona beznadziejna" do tego wymyślanie bzdur żeby przedstawić kogoś w złym świetle to zdaje się jest hejt. Przekręcam twoje słowa? Nie, ja po prostu je analizuję w przeciwieństwie do ciebie. Niby wybiórczej empatii? Sama się do tego przyznałaś dziewczyno! Empatia jak napisałaś jest jedną z twoich zasad i sama też napisałaś, że okazujesz ją kiedy ci się podoba. Ja nie czytam ze zrozumieniem, ale ty, osoba której trzeba tłumaczyć jej własne słowa i co chwilę sobie zaprzecza, już tak? Zapytam wprost: gdzie twój mózg? Czy po prostu robisz teraz wszystko, żeby jak najbardziej się pogrążyć?

Kończysz studia techniczne? No patrz, a ja juz skończyłam, politechnikę łódzka. I nawet nie potrzebowałam do tego jakiegoś adbloka. Teraz zaczynam drugi kierunek wiec dzięki Bogu mózg na swoim miejscu. Nigdzie nie napisałam ze stosuje empatie kiedy mi się podoba, wyjaśniłam dlaczego nie czuje empatii(współczucia, zrozumienia) tej postaci. Nie wymyślam niestworzonych rzeczy i staram się być kulturalna i grzeczna. To ty parę razy prawie mnie obraziłas wiec do hejtowania mi chyba dalej niż tobie.

użytkownik usunięty
sprinterka

Sama napisałaś, że nie przepadasz za elektroniką, więc co ma do rzeczy politechnika łódzka? Politechnika łódzka z tego co widziałam ma w swojej ofercie kierunki takie jak zarządzanie czy włókiennictwo i przemysł mody, więc z argumentem kto ma większe pojęcie o komputerach ma to niewiele wspólnego. Jak zwykle, gubisz się o co chodzi i podajesz argumenty popierające nie wiadomo co. W obecnych czasach dostać się na studia to nie jest problem, więc zaczynanie drugiego kierunku nie musi świadczyć o inteligencji. Zresztą, ty go nawet jeszcze nie studiujesz, co najwyżej planujesz, bo przecież składanie podań startuje z reguły na początku lipca. Planować to sobie można nawet podróż w kosmos nie mając pieniędzy i wykształcenia.
Czyli krótko mówiąc, okazujesz empatię wybiórczo, tylko nie potrafisz przyznać się do hipokryzji, więc próbujesz to ubrać w inne słowa, żeby chociaż zabrzmiało lepiej. Wiesz, dekapitacja to dalej obcięcie głowy. I dalej to samo: empatia to nie musi być współczucie, tylko współodczuwanie. I ty się dziwisz, że cię obrażam skoro nie dość, że jesteś hipokrytką, nie myślisz o tym co tu piszesz to jeszcze jesteś odporna na wiedzę. Każdy prędzej czy później traci cierpliwość do takich osób.
PS: Może lepiej nie zaczynaj tych studiów, bo jeśli masz problem z prostą dyskusją to co dopiero z przyswojeniem wielu z pewnością o wiele bardziej skomplikowanych informacji niż np. definicja empatii.