Cześć, pomożecie mi rozstrzygnąć spór miedzy mną i moją siostrą? Kto według
was jest większą pierdołą/ ciapą/ ofiarą losu. Ross czy Chandler? :)
Chandler nie miał po prostu powodzenia u kobiet, ale ofiarą losu nie był.
Za to Ross:
-wpadka ze skórzanymi spodniami
-prawie pocałował kuzynkę
-nabawił się frustracji przez brak seksu (historyjka z "wędrowałem z plecakiem po Portugalii")
-startował do Charlie (która była dla niego idealna) i Joey go wyprzedził
-wpadka z wybielonymi zębami
-wpadka z opalaniem
-tylko 1 osoba przyszła na jego 'stypę'!
-miał romans ze starszą bibliotekarką
-przez całe wesele Moniki i Chandlera musiał (przez swoje gapiostwo) siedzieć z dziećmi przy stole
-nawet Janice uznała go za męczącą jęczybułę
-3 nieudane małżeństwa...
-w tragicznym stylu Mona z nim zerwała, a potem jeszcze narobił obciachu w momencie kiedy chciał odzyskac różową koszulę
-dał sobie wmówić, że student się w nim zakochał
-zwlekał z powiedzeniem Rachel o uczuciach, aż wyprzedził go Włoch, a w ostatnim odcinku prawie pozwolił wyjechać Rachel do Paryża
-jako dorosły mężczyzna bał się powiedziec rodzicom, że kiedyś palił marihuanę
-dał się nabrać na tekturowe sylwetki Rachel i Moniki ustawione przy oknie (myślał, że tam naprawdę stoją dziewczyny)
-chodził do pediatry.....
Długo jeszcze mogę wymieniać :)
Oczywiście uwielbiam Rossa! Wg mnie dostawał jedne z lepszych scen do zagrania :)
Powinnaś to skopiować i wkleić do tematu o związku Rachel i Rossa... To jest dopiero kontrargument (y) dla zwolenników Rossa ;DDDD
:D
Dokładnie tak! Miał kiepskie podejście do kobiet, stale wpadał w kłopoty :)
Ogolnie to sa moje dwie "najbardziej ulubione" postacie- Chandler facet idealny a Ross - jego miny i reakcje mnie rozbrajaja! W szczegolnosci w.sezonie w ktorym mial zalamanie nerwowe. jednak wieksza gapa jest oczyeiscie Ross! Chandler tylko czasem cos upuszcza i siada na golasa tesciowi na kolana :p
W upuszczaniu napewno lepszy był Chandler , za to Ross ożenił sie z lesbijką . Każdy jest na swój sposób pierdołą , lecz nie każdy potrafi z tym żyć :P
jeszcze wtedy jak przyjechał wyratować resztę bo zabrakło im paliwa (jechali do domku w góry czy gdzieś tam). Oni odjechali a on został z pustym bakiem.. :P
ale w którymś odcinku jest też sprzeczność.. w tym jak Ross nie umie flirtować :) Chandlar jest wtedy taki słodki i w tym odcinku ma lepsze podejście do kobiet niż Joey!!!!!!!!!!!!
Nie z pustym bakiem, a padł mu akumulator. Oddając auto Carol, wspomina,m że kupił nowy, za 400 dolarów, bo zawsze kupuje co najlepsze. Carol w pośpiechu oddaje mu pieniądz, bo akurat figlowała z Susan.
ale w którymś odcinku jest też sprzeczność.. w tym jak Ross nie umie flirtować :) Chandlar jest wtedy taki słodki i w tym odcinku ma lepsze podejście do kobiet niż Joey!!!!!!!!!!!!
Tak jak wszyscy tutaj piszą, zdecydowanie Ross. Wg mnie cały komizm jego postaci opiera się w dużej mierze na tym, że jest pierdołowatą ofiarą losu (mimo inteligencji) :p . Chandler by pierdołowaty w drobnych pojedynczych sytuacjach. Nie wpadł w nic pokroju trzech rozwodów Rossa, które były swoją drogą jednym z najlepszych tematów do żartów xD .
O Chandlerze dużo się MÓWIŁO, że jest ofiarą losu, ale na dobrą sprawę czyny za tym nie do końca przemawiały, to co go cechowało, to po prostu brak zainteresowania u kobiet i nieudolność w sprawach łóżkowych (co się oczywiscie zmieniło po poznaniu Moniki;)), ale to Ross faktycznie MIAŁ mnóstwo wpadek (pięknie wypunktowanych przez agnieszkę). Poza tym wydaje mi się, że Ross ze wszystkich przyjaciół był, żeby tak rzec "the most awful human being", miał chyba najbardziej dyskusyjne moralnie wpadki - seks z inną dziewczyną dosłownie godzinę po zerwaniu z miłością swego życia, wypowiedzenie złego imienia przy przysiędze małżeńskiej (na miejscu Emily chyba bym spoliczkowała Rossa i wyszła z Kościoła - gwarantowany uraz na całe życie), całowanie się z matką najlepszego kumpla, spiknięcie z Charlie dosłownie moment po zerwaniu jej z Joe'em... kurczę, Ross to zdecydowanie moja ulubiona postać z serialu, ale trzeba przyznać, że jego czyny czasem już znacząco odchodziły od fajtłapowości i bliskie były postępowaniu po prostu złego człowieka.
Dodałabym jeszcze, że Ross często był ośmieszany w miejscach publicznych! :)
-migdalił się w bibliotece z tą blondynką, która chciała przeczytać jego pracę doktorską
-na ślubie Moniki i Chandlera musiał tańczyć z dziećmi...
-podczas wykładu Rachel wparowała na salę i wykrzyczała,że Ross ją oszukał i nadal są małżeństwem!
-na imprezie Halloweenowej był przebrany za kupę
-kumple Emily zlali go podczas gry w rugby
Także w opinii osób z zewnątrz mógł uchodzić za prawdziwego fajtłapę i 'wpadkowca'
:)
Naszła mnie taka myśl, że przecież Joey również miał mnóstwo wszelakich wpadek i chyba w większości dziedzin radził sobie gorzej od pozostałej dwójki, poza oczywiście powodzeniem u płci pięknej ;)
Tak,tylko że on był mądry i myślący "inaczej"... :-) i wszyscy to akceptowali :-)
....co nie zmienia faktu, że w wielu aspektach życia był pierdołą :D miał szczęście, że miał przyjaciół do pomocy ;)
Taka inteligencją połączoną z sarkastycznym poczuciem humoru nie wpasowuje się w pojęcie "pierdoła" u Chandlera.
Chandler tylko nie miał szczęścia do kobiet. Oczywiście do czasu gdy zakochał się w Monice z wzajemnością. No i może czasami był trochę niezdarny. Natomiast ogólnie to ułożony, dorosły facet. Z nudną, ale dobrze płatną pracą, w której awansował, z dużą wiedzą, kulturą itp.
Natomiast Ross i jego życie, to pasmo wpadek i nieszczęść! Trzy rozwody, dziwne związki, notoryczne wpadki na randkach i wszystko to, co wymieniała agnieszka2. Jeśli ktoś tu jest "pierdołą" to zdecydowanie Ross, chociaż osobiście bardzo go lubię :)
Ross, zdecydowanie. Chandler jest nieśmiały do kobiet, ale nie jest pierdołą. Strasznie lubię jego poczucie humoru, jest inteligentny i wygadany, a Ross to nawet z wyglądu takie ciepłe kluchy...
ROSS. definitywnie Ross. najbardziej pamiętne wpadki Rossa zostały już przez kogoś napisane, a ja ostatnio oglądałam odcinek z kuzynką. to było po prostu epickie: jak Denise Richard uchyliła się pocałunku, a po jej wtf?! co ty robisz zapadła bardzo niezręczna cisza i Ross sobie myśli "powiedz coś. już bardziej tej sytuacji nie możesz pogorszyć". aż w końcu po długiej chwili ciszy powiedział "długo nie uprawiałem seksu". do swojej kuzynki! po tym jak próbował ją pocałować! xD tak więc Ross jest zdecydowanie większą pierdołą/ ciapą/ ofiarą losu niż Chandler. ;)
Ofiarami losu nie są, mają dobre fuchy, mają co wsadzić do garnka, mają przyjaciół/rodzinę(Chandler nieco mniejszą). Pierdołami są jak najbardziej :) Kto jest większą ? To jest bardzo trudne pytanie, pierwsze co mi przychodzi do głowy to remis. I taki jest mój werdykt ! :)
Chyba Chandler, nienawidzi swojej pracy a i tak daje się dymać no i ma skrzywioną psychikę.
Oczywiście że Ross. Nie znoszę tej postaci. Jedyne co mu wyszło to seks z panią z ksero. Reszta to totalna porażka.
Dlaczego nie uwzględniacie Joey;ego? Przecież to największa pierdoła tego serialu. Ross jest spełniony zawodowo i w końcu w miłości. Chandler tak samo. A Joey nie umie spamiętać jednozdaniowej kwestii do castingu, jako jedyny na końcu nikogo nie miał, był też bez pracy.
Joey był największa pierdołą ze wszystkich przyjaciół, a paradoksalnie w serialu wszyscy się uwzięli na biednego Chandlera który był z nich wszystkich najbardziej rozgarnięty chociaż miał najmniejsze powodzenie u płci przeciwnej.
To mnie też irytowało ,że robili z niego na siłę pierdołę.
Nie mniej moją ulubioną postacią jest Ross, świetnie zagrana postać i najwięcej było śmiechu z nim. Później Chandler i Joey.
Ross - jego życie pokazane w serialu to cała seria wstydliwych wpadek i głupich zachowań okraszonych dużą dozą zarozumiałości. Chandler jakby nie patrzeć był inteligentniejszy, bardziej obyty, nie miał szczęścia do kobiet, ale generalnie nie był ofiarą losu!
Według mnie oczywiście Ross. Już nie trzeba wymieniać dlaczego, ponieważ ktoś to zrobił wcześniej, a pewnie i tak coś jeszcze by się znalazło. Lubię Rossa, ale z tej dwójki to zdecydowanie on jest większym fajtłapą. Denerwowało mnie trochę, że wszyscy się uwzięli na Chandlera, a tak naprawdę to on z facetów był najbardziej ogarnięty.