...nawet mi opisać paletę emocji, która towarzyszy mi podczas oglądania każdego odcinka. Już bowiem podczas początkowego intra z napisami, czuję jak moja dusza ulatuje. To celebracja, każda sekunda czy minuta. Zachwycanie się klimatem lat '90, małym miasteczkiem w którym czas się zatrzymał czy niespotykanymi problemami głównych bohaterów. Całkowicie różne osobowości, charaktery, historie. Ten serial z upływem lat szlifuje się jak diament. Nie przaśnieje, nie nagryza go ząb czasu - staje się jeszcze lepszy niczym wino. Kończę sezon czwarty. Gdy obejrzę wszystkie odcinki, zacznę od nowa. Bo na pewno umknęła mi jakaś piękna scena, dialog, czy nawet tyrada Krisa o Poranku. Kocham.
mam identyczne odczucia, jestem na 6 sezonie i jedna jedyna rzecz mi zgrzyta, nowy doktor i jego żona, chyba zbytnio się zżyłam ze wszystkimi postaciami ;)
Powiedzmy sobie szczerze, że ten otaczający świat to bagno, które dołuje i odbiera radość życia, a ten serial daje nam inną rzeczywistość pełną wartości o jakich marzymy. Takich ludzi chcielibyśmy wokół siebie wraz z ich rozterkami i radościami. To trochę jak Nibylandia z Piotrusia Pana. Oglądam cały serial średnio co 3 lata znikając z realnego świata na kilka tygodni. Pozdrawiam wszystkich którzy myślą podobnie :)