nieciekawa intryga, słabe zabójstwa, kiepskie zbrodnie, nudni zabójcy, nijaki i nieciekawy główny bohater -groźny komisarz Niemans- który wygląda jak chudy święty mikołaj...... pierwszy odcinek jest o nudnym i nieciekawym zabójstwie w klasztorze Kapucynów, a raczej w jego pobliżu, i nudny bezbarwny Niemans prowadzi śledztwo wśród nudnych, w kółko modlących się Kapucynów.. przez śledztwo mam na myśli rozmowy ze swoją nudną, brzydką asystentką, która wiesza mu się na szyi - a rozmowy są głównie o jakimś heavy-metalowym zespole grającym gdzieś w pobliżu... sensu to wielkiego nie ma a wciągające jest mniej więcej tak samo jak wiadomości lokalne z Ciechocinka... jak dodamy do tego monstrualnie długą długość pierwszego odcinka - 2 GODZINY - nie dość że nudny to jeszcze za długi - to wychodzi niestrawna mieszanka nie-do-oglądania.
jeśli dodam że monstrualne DWIE GODZINY ODCINKA spowodowane jest przez takie ciekawe sceny, jak te:
wyjaśnianie "rozprawy o kantylacji tekstów starotestamentowych" , wejście na koncert grupy BHP i wysłuchanie prawie całej jednej piosenki wykonywanej w czasie rzeczywistym - albo czytanie na żywo książki w klasztornej bibliotece - to chyba wszystko jasne.
tez niespecjalnie zachęcił mnie ten pierwszy odcinek. Na moje oko to typowy średniak. Nie wiem gdzie tu była zawiła i wciągająca intryga skoro juz po pojawieniu się wspolpracownicy głównego bohatera i jej wzmiankach o przestepstwach lidera zespołu mozna bylo sie domyslec kto za tym bedzie stał. Poza tym miejscowa śledcza zapewniała ze członkowie zespolu maja alibi na czas znikniecia dziewczyny i mordow zakonnikow a na koncu okazalo sie ze to jednak oni i w zaden sposob tego nie wyjasniono - bezsens