Nawet jeśli przemilczymy nachalne sfeminizowanie i wyzierającą tu i ówdzie, propagandę tego, co obecnie jest heroiną i religią w tzw (j)elitach artystycznych zachodu, to i tak "Rodowi smoka" brakują lata świetlne w atrakcyjności, różnorodności, napięciu, nieprzewidywalności, płynności, sensowności i logiczności, do "Gry o tron". I tylko perfekcyjna jak przeważnie to ma miejsce w produkcjach HBO realizacja, ratuje ten serial. Może jeszcze to, że na koniec "przyspiesza" i nabiera rumieńców spowodowało, że nie obniżyłem jeszcze bardziej oceny. Słabość i bylejakość scenariuszową bardzo wyraźnie uwydatnia np. scena ucieczki księżniczki Rhaenys. Zakamuflowana i osłonięta od stóp do głów, przemyka "tylnymi drzwiami" i zaułkami żeby nie być zauważona i pojmana a z nią ... gwardzista w pełnym rynsztunku... Równie dobrze mógłby za nią biec typ, z wielka łapą na długiej tyczce wskazującą palcem w dół i napisem "Uwaga na spierd...jącą księżniczkę" ;)