Serial generalnie nie jest zły. Wiadomo, że to nie to samo co GoT, ale poziom jest i tak utrzymany i bardzo solidny. Co mi w tym serialu nie siadło, to to, że fabuła gna w nim na łeb na szyję przed siebie.
Tam gdzie w GoT wszystko rozgrywało się powoli, spokojnie i za tą sprawą dobrze budowało rzeczywistość w którą można było wejść i się rozgościć; gdzie najważniejsze były rozmowy - intrygi i spiski bohaterów prezentowane tak, że nie można się było oderwać od ekranu; gdzie podróże bohaterów między lokacjami trwały niekiedy po kilka odcinków, jeśli nie prawie cały sezon (Bran uciekający z Winterfell, Arya uciekająca z KP, Jon za murem), pomijam ostatnie dwa sezony, gdzie było to nadmiernie przyspieszone.
W Rodzie Smoka natomiast zdarza się, że z odcinka na odcinek mijają lata i to niestety bardzo wybija z immersji. Wydarzenia z pierwszego sezonu możnaby spokojnie rozbić na dwa i dopiero w drugim sezonie wymienić aktorki grające Rhaenyrę i Alicent. W obecnej sytuacji można odnieść wrażenie, że fabuła jest przesadnie poszatkowana i pokazuje tylko pewne wyrywki z życia bohaterów. Trudno się zanurzyć w ten świat przez tak szybkie przeskoki w fabule. Dużą siłą GoT było właśnie powolne tempo.
Ta rzeczywistość, polityka, postacie, ich rozmowy i sposób przedstawienia świata wciągają od samego początku. Jest surowo, brutalnie i intrygująco. Tylko szkoda, że tempo jest tak zawrotne.
Problemem jest to, że każdy sezon GoT był oparty na jednej książce z sagi ASoIaF. Wiadomo, że późniejsze sezony były na podstawie urojeń twórców i wyszło, jak wyszło, ale koncept został zachowany. Każda ważna postać była dobrze opisana, a fabuła rozbudowana. HotD z kolei jest na podstawie paru rozdziałów z jednej książki, która na dodatek jest napisana w formie kroniki. Poza najważniejszymi wydarzeniami i tłem cała reszta należy do twórców, bo tam nawet nie było dialogów, które można zekranizować i przedstawić tak jak kultowe już monologi i rozmowy z udziałem Tywina, Tyriona i tak dalej. Materiał źródłowy, a raczej jego krótka forma mocno wpływa na serial, ale w dalszym ciągu jestem zachwycona, że tak dobrze im to wyszło i wychodzi nadal pomimo paru zmian na minus (scena Blood and Cheese).
Jeśli tak to rzeczywiście wygląda, no to staje się to wszystko bardziej zrozumiałe. Ale mimo wszystko i tak mogliby trochę zwolnić z ukazywaniem wydarzeń.. Ja również dalej lubię serial, również mimo zmian. A największą z nich, którą trudno mi wciąż przeboleć to zmiana Milly Alcock w roli Rhaenyry.
Przegrzebałam książki, żeby cię nie okłamać. Cała historia obejmuje mniej więcej pół drugiego tomu, historia zaczyna się pod sam koniec tomu pierwszego i jest to śmierć Viserysa. Czyli to + początek drugiego tomu można przełożyć na sezon pierwszy. Pół książki to sporo, ale to w dalszym ciągu forma kroniki. Nie ma tam rozmów pomiędzy - dajmy na to - Rhaenyrą i Daemonem na kilka stron, którą można by zekranizować 1:1. Wszystko jest opisane dość pobieżnie z zachowaniem podobno wypowiedzianych zdań przez mniej lub ważniejsze postacie. Podobno, ponieważ narrator jest niewiarygodny i powołuje się na inne fikcyjne źródła, których albo tam nie było, albo coś usłyszeli :D Poleciłabym przeczytanie tych książek, ale, prawdę mówiąc, jest to bardzo męczący format, przynajmniej w moim odczuciu. Samo tempo wydarzeń w serialu jest dla mnie w porządku, ale powiedziałabym, że czas jest momentami dziwnie rozłożony. Dla przykładu, scena Blood and Cheese powinna być o wiele dłuższa, bo wyszła tak, że każdego bardziej przejmuje kopnięty pies. Mogli przeznaczyć na to czas z bezużytecznych scen pomiędzy Alicent i Cristonem :D
Milly Alcock zagrała świetnie, ale wcielała się wtedy w nastoletnią Rhaenyrę, która na początku serii miała 15 lat, z kolei w odcinku czwartym 18 lat. Później mamy dziesięcioletni przeskok, więc Rhaenyra ma 28 lat. Pomimo tego, że Milly ma zbliżony wiek, to ma urodę nastolatki. To kwestia gustu, rozumiem, ale Emma D’Arcy gra w mojej opinii niesamowicie i pasuje do dorosłej Rhaenyry. To ile ona potrafiła przekazać emocji samą grą aktorską w najnowszym odcinku, gdzie miała do wypowiedzenia tylko jedno zdanie to coś wspaniałego.