Czy tylko na mnie ten odcinek zrobił najgorsze wrażenie z dotychczasowych? Ja rozumiem, że Viserys ma być postacią, którą ciężko jest traktować poważnie, ale że aż tak?! Jak dla mnie przesadzili z jego śmiesznością, tak że moje zawieszenie niewiary tego nie wytrzymało.
Też nie ogarniam tych wysokich ocen, odcinek o niczym, walka pod koniec też bez szału
Jak o niczym? Symbolika jelenia który wybiera władcę, symbolika dzika którego wcześniej porównała do swojego młodszego brata. Powoli zaznaczanie terytorium kto jest królową a kto księżniczką (scena z grajkiem). Napięcie czuć aż kipi.
Nie, nie chodzi mi o niezabicie jelenia za pierwszym razem. Raczej o publiczne pyskówki z córką. Ten gość się kompromituje na każdym kroku. Moim zdaniem, w tym świecie już ze 100 razy by go z tego tronu zrzucili.
Córka też podobna do ojca, foch za fochem bo jest zmuszana do wyboru męża. Ojciec dał jej wolną rękę w sprawie wyboru i też foch. Żadnej inicjatywy z jej strony, mogła przecież polecieć do stryja i zobaczyć jak wygląda wojna ale nie. Woli siedzieć pod drzewem i czytać książkę. W realnym świecie ta dynastia nie utrzymała by się na tronie
Viserys to najlepsza postać narazie. Full tragiczna... nie ma dobrych wyborów w tym brutalnym świecie
Viserys z "Ród smoka" to ciekawszy król niż każdy z "Gra o tron" i co ciekawe bardziej tragiczna i ludzka postać niż w "Ogień i krew". Showrunnerzy byli chwaleni przez samego G.R.R.Martina, że ta postać wypadła lepiej w serialu niż książce co jest zawsze zaskakujące, bo przeważnie na odwrót.
Criston Cole z kolei to najgorsza menda w "Ogień i krew" i jeden z największych śmieci w historii Westeros. Oby nie wybielili tego sukinsyna w białym płaszczyku w serialu. Wszystko przed nami.
Jak dla mnie, ten odcinek to mistrzostwo.
W nim mamy zarysowane postaci tak dobrze, że sami możemy wejść w ich konstrukt psychologiczny. Nie dość, że akcja jest przyjemnie zaskakująca (ponieważ świetnie jest narracja poprowadzona) to jeszcze dostajemy na tacy pierwiastek istoty myślenia bohaterów. Taki głęboki i bardzo solidny. To coś wyjątkowego, patrząc na dzisiejsze kino. Da się głeboko, owszem. I to ma wiele filmów. Ale da się też głębiej. I ten odcinek to pokazuje. TO ma dobrze rozrysowany model psychologiczny bohaterów,przez co można kreować niezwykłą narrację. Abstrakt. Ten serial leci.
Widzimy na ich (tych bohaterów) działaniach nie tylko czyny, ale i myśli im towarzyszące oraz emocje i zmiany. Konkret.
W taki sposób chętnie oddaję tę godzinę swojego życia na obejrzenie czegoś, po czym sami możemy sobie wejść (przestawić się) w charakterystyczny obraz bohatera i popłynąć z nim. Historia w historii. Wystarczy przyjrzeć się tym ważniejszym postaciom. Jednocześnie musisz pilnować historii. To się interesująco wiąże. Oby tego nie spieprzyli.
A scena walki na końcu była zajebista. Kozacka (nigdy nie lubiłem tego określenia)!
Wszystko było zajebiste.
Tylko rozbawiła mnie ta przepychanka w 35:11, trzymającego za uzdę/ogłowie/rzemienną uprząż (skrajnie polewej) mężczyzny (w tym płaszczu fioletowym) z koniem. Trochę to komiczne było.
A teraz dla ułatwienia:
Rozbawiła mnie przepychanka w 35:11 przez gościa/statystę, który dzielnie walczył z naturą.
Ale mimo wszystko:
To inny GoT. To inna historia, inaczej pokazana.
To dobry inny GoT.
Poza słabym raczej pierwszym, wprowadzającym odcinkiem. Wybaczone.
W 100% racja. Odcinek 3 jest zdecydowanie najlepszy pod względem głębi psychologicznej i zarysowania charakterów postaci jakie motywacje nimi kierują. Ale najlepsze dopiero przed nami :)
Słaby byl, jedynie wojna z krabowcem byla ciekawa i niektóre sceny z Rheynyra. Reszta masakra a ten przeskok czasu i dziecko znikąd to juz w ogóle beznadziejnie wyszlo.. Mogli dac chociaż napis 2 lata później a nie tak z dupy.
Przecież już w pierwszej scenie z małym Aegonem Viserys wspomina, że mały ma dwa lata. Więc po co napisy? Czepiasz się na siłę
Najlepszy odcinek jak narazie ten serial spokojnie przebije GoT. Które w 1 sezonie było takie miałkie ze głową bolała.
Mam podobne odczucia. Mam wrażenie, że ten odcinek to takie zawiązanie jakiejś pseudo akcji, zanim rozwinie się plot wokół czegoś sensownego.
-SPOILERY co do trzech pierwszy odcinków-
Niestety, ale na razie jest bardzo słabo. Mam na myśli cały serial. Kilka pierwszych sezonów GoT oglądało się z napięciem. Co to były za sceny z Tywinem, Olenną... To była prawdziwa polityka! Za to, to co dostajemy w RS to niestety tylko popłuczyny. Przykładem może być ten kraboludek, który jest typowym zapychaczem. Jest "technicznie" schrzaniony. Jak widz ma się ekscytować konfliktem z nim, jeżeli kompletnie nic o nim nie wiemy. Gość jest kreowany, jako ogromny przeciwnik, a tak naprawdę nie wiadomo - kim jest, czemu jest "inny", do czego dąży, czy jest w tym jakiś większy plan... Dostajemy 3 odcinki budowania quasi napięcia i tajemnicy, żeby finalnie nic się nie rozwiązało, historia nie została w żaden sensowny sposób rozwinięta, bo kraboludek ot tak ginie. Ech.
zdecydowanie najsłabszy z dotychczasowych, ta bitwa też dosyć cienka, a ta księżniczka maruda to już w ogóle, chyba faktycznie lepiej by było obejrzeć cały sezon w całości
Ależ Viserysa należy traktować śmiertelnie poważnie. Jest on ostrzeżeniem, czym grozi słaby władca i marionetka na tronie.
Zostało to bardzo ładnie pokazane:
Polują sobie:
Viserys na jelenia to właściwie parodia polowania, ale zawiera się w tym pewna symbolika - zabija jelenia włócznią od Lannistera. Niektórzy uważają nawet, że Viserys w ten sposób sprowadza klątwę na swój ród - ponad 150 lat później jeden jego potomek Rhaegar zostanie zabity przez Baratheona (z rogami na hełmie - a la Cernunnos), a drugi jego potomek - Aerys zostanie zabity przez Lannistera.
No i subtelniej - zauważyliście, że ręka króla gnije? Dosłownie i w przenośni . King's hand is rotten. (Otto Hightower)
Rhaenyra ubija dzika. Czyni to w obronie własnej, nie zabija bez potrzeby, objawia jej się biały jeleń, król lasu, jednak ona nie chce czynić mu krzywdy.
Poza tym, ona ma wszelkie powody by marudzić przy wyborze męża. Jej dzieci będą smoczymi jeźdźcami. Takiego daru nie oddaje się innemu rodowi w zamian za najlepszą nawet włócznię. W tych czasach (tj. w czasach gdy posiadali smoki) Targaryenowie mieli dobre powody, by praktykować kazirodztwo. Szkoda tylko, że Rhaenyra nie potrafi tego wytłumaczyć ojcu tak, aby zrozumiał.
BTW, w książkach było jeszcze bardziej grubo, bo zalecał się do niej jeden z Freyów ;-)
Viserys nigdy nie powinien pozwolić na to, by podobne propozycje małżeńskie były w ogóle wysuwane, dyskutowane i rozważane publicznie.
Wreszcie Daemon poluje na Drahara. Jest przy tym zarówno przynętą, jak i łowcą.
Drahar nigdy nie był antagonistą Daemona, jedynie jego zwierzyną.
Właściwym przeciwnikiem Daemona jest Otto Hightower. A z nim Daemon zmierzy sie w przyszłym odcinku, i tam ani miecz, ani smok, ani plot armor nie pomoże.
Natomiast ciekawie byłoby, gdyby zaraził się od niego szarą łuszczycą. I tak - na niemal 100 procent powinien się był tym zarazić.
Czy był to odcinek idealny?
Nie. CGI zwierzątek było paskudne, i ta walka Daemona na plaży typowo hollywoodzka. Sam pomysł z nim jako przynętą - był genialny, ale wykonanie takie sobie. Zafrapował mnie też ten nieszczęsny mops lady Redwyne (BTW, to jest jakaś pra- pra-pra - pra, pra- pra babka Olenny Tyrell). Rozwój rasy brachycefalicznej w średniowieczu? Dziwne.