Ród smoka (2022)
Ród smoka: Sezon 1 Ród smoka sezon 1, odcinek 5
odcinek Ród smoka (2022)

Oświetlamy drogę

We Light the Way 59m
7,9 2 952
oceny
7,9 10 1 2952
Ród smoka
powrót do forum s1e5

Odcinek otwiera scena rozmowy Alicient z ojcem byłym namiestnikiem. Ojciec w prostych słowach uświadamia córkę, że ślub R i sojusz z rodem Velaryon oznacza wyrok śmierci dla A i jej dzieci. A płacze i wyraźnie nie wierzy w to co powiedział ojciec.
Alicient uwierzyła dopiero wtedy gdy zorientowała się" że została oszukana przez R odnośnie jej cudzołóstwa. Problem polega na tym, że R nie okłamała Alicient. R przysięgła tylko, że nie współżyła z Daemonem. Przysięga nie obejmowała udziału Cole tej nocy.
Tak wiec do "tańca smoków" dojdzie dlatego, że jedna głupia Julka nie zrozumiała tego co powiedziała jej druga Julka jej przyjaciółka.
Polityka w tym serialu wymaga śmierci Alicient jej dzieci, ojca, stryja, ich rodzin, w przypadku objęcia tronu przez R i ród Velaryon.
Odnośnie intryg ten serial leży i kwiczy.

nawieczor

Powodów było wiele, że doszło do "Tańca smoków", a nie jeden.

Alicent jest bardziej zawistną i podłą osobą od swego ojca. To w serialu z niewiadomych przyczyn pokazali ją w pierwszych odcinkach jako niewinną i naiwną dziewuchę co nie pasuje do jej charakteru z książki.  Żadna osoba nie zmieni charakteru o 180 stopni, bo ojciec ci powie 2-3 zdania oklepane nie mające żadnych podstaw. Jeśliby zaakceptowała Rhenaryrę na tronie i nie dokonała zamachu stanu ta nie próbowałaby uśmiercić Alicent i jej dzieci.

Polityka i intrygi może nie są na poziomie GOT z sezonów 1-4, ale są na dużo wyższym poziomie niż w słabych sezonach 5-8, gdzie nic nie trzymało się kupy, bo spłycili serial na każdej płaszczyźnie.

returner

Uwagi trafne. Tym niemniej w e5 pokazano przemianę Alicent, spowodowaną kłamstwem byłej przyjaciółki. Wywołuje to cudowne przejście emocji od sympatii do nienawiści. Przypomina to popisy scenarzystów z sezonu 8 GoT.

nawieczor

Od 6 odcinka mamy przeskok 10-letni i nowe aktorki wcielające się w Alicent i Rheanyrę. Zwłaszcza starsza aktorka grająca Alicent to będzie ogromny progres.

returner

bez odpowiedniego scenariusza to będą tylko nadzieje, zawiedzione, i galimatias rodem z Wieśka netflixowego.

waleczny_kurczak_III

"Witcher" od Netflix nawet nie jest blisko poziomu "Ród smoka". To jest inna liga. A jak poprowadzą dalej serial zobaczymy. Jest nadzieja, że nie popsują tego jak sezony 5-8 GOT tym bardziej, że całość Tańca smoków ma podłoże literackie.

ocenił(a) serial na 6
returner

Wiesiek też miał podłoże literackie i co z tego wyszło, wszyscy wiemy. Póki co serialowi HBO brakuje finezji, pazura, przestrzeni, autentyczności, reżysersko - scenariuszowego mięsa, tej niezwykłej aury i energii, która biła z ekranu już przy pierwszych odcinkach GoT. Krótko mówiąc magia kina gdzieś tutaj kompletnie uleciała. Przypomnij sobie scenę pożegnania w s01e02 pod Winterfell, gdy Jon jechał na Mur, a Ned z córkami do KP. Te dialogi, ta muza, ujęcia, montaż. Oglądasz to i czujesz, że łączy Cię z tymi postaciami jakaś więź, zakochujesz się w tej historii. Tu tego kompletnie nie ma. I nie sądzę, by to się miało zmienić, bo poziom, jaki twórcy Rodu Smoka zaprezentowali do tej pory, jest niestety bardzo przeciętny. Może i się starają, ale dobre chęci nie wystarczą, gdy brak talentu, warsztatu i kreatywności.

ocenił(a) serial na 7
potas13

Wiesiek jest potworny, naprawdę potworny. Obejrzałam 2 sezony i wystarczy. Wiesiek został spartaczony na własne życzenie twórców, którzy materiału źródłowego albo nie doczytali albo nie zrozumieli.

HOTD ma inny problem. Twórcy znają doskonale zarówno Fire and Blood jak i lore, a nawet najprzeróżniejsze teorie fanowskie. Problem w tym, że materiał źródłowy jest po prostu słabszy, a postacie mniej wyraziste. No i nic dziwnego, zasadnicza saga liczy 5 tomów, podczas gdy Taniec Smoków zajmuje tylko kilka rozdziałów jednego tomu plus kilka stron w World of Ice and Fire, no i te nieszczęsne dwa opowiadania. W zasadniczej sadze mamy w ogóle narrację poprowadzoną z punktu widzenia postaci, co czyni ją pełniejszą.

Szczerze? W HOTD te postacie są i tak bardziej interesujace niż w tej prozie.

potas13

Jak widać, mimo pewnych stałych wpływających na odbiór danego dzieła przez widzów, w dużej mierze to kwestia indywidualnego gustu odbiorcy. Dla mnie HotD ma bardzo dużo finezji w sobie. Zrażona przez ostatnie sezony GoT nie spodziewałam się niczego po HotD, a ten serial mnie pozytywnie zaskoczył! Wręcz zachwycił, a jestem wybredna, jeśli chodzi o seriale. Wyczuwalny jest klimat, napięcie, intrygi, a przede wszystkim ogromnym plusem tej serii jest świetna gra aktorska, muzyka, stroje i scenografia. 5 odcinków HotD oceniam znacznie wyżej niż 1 sezon GoT. To zapewne niepopularna opinia, ale 1 sezon uznaję za jeden ze słabszych. Nie było tam jeszcze takiego napięcia i intryg, jak w dalszych sezonach. Już czysto subiektywnie, Starkowie mnie bardzo nudzili. Nie czułam tam więzi z nikim, a już na pewno nie z Jonem, który był wg mnie jedną z najbardziej irytujących postaci w książkach/serialu, a sytuacji wcale nie polepszał fakt, że Kit Harrington grał jak drewno. ;) Jedyną osobą z rodu Starków, której wątek mnie interesował, była Sansa, gdyż dostała się w epicentrum intryg.

ocenił(a) serial na 7
returner

Myślę, że wszystkie postacie zaczynają jako lepsze niż w książkach (może poza Daemonem). To jest nieuniknione. Ludzie szybko by się zniechęcili gdyby wszyscy gracze byli podli i wstrętni od początku.

Alicent zaczyna jako dobra córka, bardzo posłuszna i miła, ale też bardzo skryta i chyba straumatyzowana. To pozwala widzom się z nią utożsamić. Jej niechęć do seksu z Viserysem, zgodna jest z książkami (chyba). O ile dobrze pamiętam, w Fire and Blood jest zasugerowane, że, (ok, jak to napisać by uniknąć spojlerów) w późniejszym okresie życia Alicent miło wspominała swoje dzieci oraz starego króla Jacaerysa, ale Viserysa nie.

Sugeruje to, że Alicent została zmuszona do małżeństwa i nie znosiła tego. Więc wizja Alicent jako (początkowo) ofiary politycznych ambicji swojego ojca jest w pewnym sensie zgodna z jedną interpretacją kanonu.

Oczywiście, byłabym rozczarowana, gdyby Alicent nie pogorszyła się w kolejnych odcinkach.

ocenił(a) serial na 6
Daikte

No popatrz, a dla mnie Daemon jest jedyną postacią, dla której oglądam serial. Reszta mnie ni ziębi, nie grzeje.

ocenił(a) serial na 7
potas13

Ponieważ Daemon ma z nich wszystkich najlepszą historię. To on zalicza najwięcej wzlotów i upadków. Tak, to może dziwne, ale rozwalenie żonie głowy kamieniem wcalenie jest jego najgorszym postępkiem (choć w książkach raczej tego nie zrobił, bo tam Rhea przeżyła po wypadku jeszcze kilka dni, ocknęła się i dopiero wtedy zmarła).

ocenił(a) serial na 7
nawieczor

Nie wydaje mi się, żeby chodziło tylko o nieporozumienie i foch o kłamstwo. Ja tu widzę dwie możliwe interpretacje. Alicent chce ciągle być miłą dziewczynką i nie dociera do niej z czym wiąże się samotność władcy, który nie ma przyjaciół tylko stronników lub politycznych przeciwników. Ojciec uświadamia jej brutalny realizm jej sytuacji. Nie zapominajmy tez o jeszcze jednym - Alicent jest matką. Może próbować negować rzeczywistość i unikać konfrontacji, ale gdy w grę zaczyna wchodzić życie jej dzieci cena bierności jest już zbyt wysoka. Więc sprawdza czy może ufać Rhyeanerze- a tu szybko odkrywa, że ta nie jest wobec niej szczera. To w jakiej sprawie jest już mniej ważne od samego faktu zdradzonego zaufania. A każdy kto widział "Kill Bill" lub pamięta Cercei Lannister wie do jakiej furii można doprowadzić wku...wioną matkę...

Jest też interpretacja druga, która się nie wyklucza z pierwszą. Zazdrość i resentyment. Alicent jest wychowywana w duchu posłuszeństwa i wierze, że za nagroda spotka tych co zachowują się "godnie". Czyli wiara, tradycja, spełnianie zewnętrznych oczekiwań/boskich norm, wypelnianie sciśle przypisanych ról. Ona tak postępuje ale nie znajduje w tym szczęścia, oddaje się mężowi "bo tak trzeba". A jest przecież romantyczną dziewczyną która już wcześniej zazdrościła przyjaciółce, że tylu ubiegało się o jej względy. Ona nie rozumie smoczej buntowniczej natury Rhaenery, która chce podążać za swoimi pragnieniami i ma odwagę mówić o tym głośno. Co więcej - król ulega tym "kaprysom" corki - Rhanerze wolno wiecej niż innym. Alicent jest spętana "niewolniczą moralnością" więc cierpiąc niespełnienie pomimo swoich wyrzeczeń i wierności, pierwsza jest gotowa potępić Rhaynerę za jej "niemoralność". To w ogóle nie jest kwestia patriarchatu, to właśnie często kobiety są filarami tradycjonalizmu a jesli są cnotliwe i nieszczęśliwe częściej niż mężczyźni zamieniają swoje rozgoryczenie na potepienie tych, którzy przekraczają powszechnie obowiązujące normy - zwłaszcza innych kobiet - tych "upadłych" (patrz: typ babcie "moherowe berety"), gotowe nawet do okrucieństwa w imię swojej wiary (patrz: Selyse Baratheon). Za potepieniem kryje się jednak wielka zazdrość - o miłość, spełnienie, wolność. Zauważcie, że osoby prawdziwie żyjące "boskimi normami" - nie z powodu posłuszeństwa i strachu ale z wewnętrznego przekonania, którym wypełnianie tych norm daje wewnętrzne spełnienie, są bardziej chętne do wielkodusznosci, przebaczenia i zrozumienia (patrz: faryzeusze i Jezus wobec jawnogrzesznicy).

ocenił(a) serial na 10
HomekTheBrave

Pięknie napisane.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones