Ród smoka (2022)
Ród smoka: Sezon 1 Ród smoka sezon 1, odcinek 7
odcinek Ród smoka (2022)

Driftmark

56m
8,0 2 713
ocen
8,0 10 1 2713
Ród smoka
powrót do forum s1e7

Oj, ale świetna scena- aż mi się przypomniały pierwsze odcinki GOT gdy Arya, Sansa i Jeoffrey mieli spięcie, które poróżniło dorosłych i pośrednio doprowadziło do wojny.

A tutaj ta scena była bardzo podobna- znów konflikty dzieciaków podsyciły konflikty dorosłych.

Co do samej bójki- ja jestem po stronie Aemonda i to z całą stanowczością. Cały czas kuzynostwo/brat drwili z niego z tego powodu, że nie ma smoka- a więc kiedy sobie smoka zdobył, zeszła z niego cała żółć i rozgoryczenie- i teraz on mógł sobie z kuzynów zadrwić. Co do rękoczynów- to były one już zainicjowane przez kuzynki i kuzynów.

W ogóle sam początek konfrontacji mnie zdenerwował- obrażone kuzynki z pretensjami i pięściami poszły na Aemonda, że to niby ukradł im smoka, który należał do rodziny i był przeznaczony dla Rheany. Zapomniały tutaj o fakcie, że smoki same wybierają swojego jeźdźca- nie można ich ukraść, ani dostać w spodku po rodzicu. Dziewczynka mogła się czuć rozżalona, ale to Aemond zaryzykował konfrontację ze smokiem, wykazał się przy tym niezwykłą determinacją i odwagą (a mógł nie przeżyć). Nie wiemy czy Rhaena by to przeżyła- mogła faktycznie spróbować wcześniej, a nie biadolić, że ktoś ją uprzedził.

A Aemond- no poczuł się mega dowartościowany tym swoim lotem na smoku, przykozaczył i co rusz rzucał chamskimi komentarzami w stronę kuzynów- część z nich była oczywiście bolesną prawdą.

Sama konfrontacja wyglądała tak, że Rheana pierwsza popchnęła Aemonda, on ją odepchnął, potem Baela już mu przyłożyła z pięści w twarz, a on jej odpowiedział takim samym ciosem. Potem już była huzia na Józia- bójka czterech na jednego i obili Aemondowi twarz, ale on sie jakoś wybronił. No, i potem doszły i kamienie i noże i w końcu grand finale z wyłupieniem oka.

No nie potrafię ni cholery obwinić Aemonda za to wszystko. Byłam po jego stronie cały czas. Koniec końców mówił prawdę o strongach- to bękarty- co każdy widzi, ale nikt nie ma odwagi powiedzieć tego głośno. Wkurza mnie Rhaneyra, która w żywe oczy łże o tym i odwraca kota ogonem- vide scena konfrontacji z Alicent.

A tak ogólnie to uważam, że dzieciaki Alicent (Aegon, Aemond i nawet Haelena) są dobrze zarysowanymi i wyrazistymi postaciami- może o mało sympatycznych cechach dla większości widzów, ale za to zapadają w pamięć. Lubię ich. Natomiast synowie Rhenyry i córki Daemona niczym się nie wyróżniają i w sumie niewiele można o nich powiedzieć, Według mnie po prostu są bezbarwni i mam do nich obojętny stosunek.

ocenił(a) serial na 7
Naethalee

To nie jest takie proste.
Tej nocy (i nie tylko tej nocy) wszyscy dorośli zawiedli na całej linii. Zostawili dzieci samym sobie po ciężkim, stresującym dniu, wyczerpującej ceremonii i męczącej stype. Pogrzeb jest sam z siebie wydarzeniem traumatycznym, a tutaj jeszcze trauma została pogłębiona przez zachowanie rodziców.

I nie mówię tu tylko o Rhaenyrze i Daemonie, ale też o Alicent, która najprawdopodobniej gziła się w tym czasie z ser Cristonem Cole'em (to była jego warta - gdzie on wtedy był?)

Daemon praktycznie porzucił swoje córki, zupełnie je zignorował wtedy, gdy potrzebowały go najbardziej. Młode cierpiały po śmierci matki, w istocie, wydaje się, jakby straciły oboje rodziców. Nic dziwnego, że im odbiło i nic dziwnego, że postanowiły się wyżyć na kimś pod byle pretekstem. Ostatecznie są córkami swojego ojca (tego samego, który kiedyś rozwalił posłańca na Stopniach).

Rhaenyra już wcześniej postanowiła wyhaczyć Daemona na stypie. Świetny jest motyw muzyczny, kiedy szuka go wzrokiem, ten sam motyw, który pojawił się podczas polowania w odcinku 3. . Tym razem to ona poluje na niego.

Z drugiej jednak strony zależało jej na tym, by zbliżyć się do jego córek. Dlatego zleca tę misję Jace'owie, nakazuje mu zająć się kuzynkami. Piękny sposób wyręczenia się własnym synem. Nic dziwnego, że w konfrontacji z kuzynem, Jace robi to, co zleciła mu matka - broni kuzynek. Pozwala mu to poczuć się silniejszym - a on też jest w żałobie, tylko po Harwinie Strongu, żałobie tym gorszej, że musi ukrywać swoje uczucia.

W najgorszej sytuacji, istotnie, znajduje się Aemond. Z poprzedniego odcinka wiemy, że Alicent nie tylko nie jest w stanie zrozumieć jego potrzeb i fascynacji smokami, ale również pozwala Aegonowi dręczyć Aemonda. I czyni to w najgorszy możliwy sposób - tzn. pozwala mu do woli maltretować brata, ale w zaciszu domowego ogniska. Z kontekstu rozmowy wynika, że to dręczenie prawdopodobnie trwało latami. To dlatego Aemond "wkopuje" Aegona, pytany o to, kto mu powiedział o tym, że Jace i Luce są bękartwami Harwina Stronga. To jest jego zemsta na bracie. Ponadto, Aemond wie, że Aegon nie jest godny, by zostać królem, nie zasługuje też na Helaenę. Aemond jest dojrzały ponad swój wiek i nadzwyczaj inteligentny.

Wziąwszy wszystko razem, to dorośli są odpowiedzialni za wybuch przemocy dzieci.

A wcale nie musiało się tak stać. Jest taka mała scena, jeszcze na stypie, kiedy Aemond podchodzi do Jace'a i można odnieść wrażenie, że chce coś powiedzięć, może nawet pocieszyć kuzyna po śmierci jego ojca. Młodych dzieli ogień. Przez jedną krótką chwilę wydaje się, że młodzi będą w stanie znaleźć nic porozumienia. Aemond zdaje się rozumieć to, że Jace cierpi po śmierci swojego prawdziwego ojca, a Jace wyczuwa nastrój kuzyna, jednak wie też, że nie wolno mu okazać swoich prawdziwych uczuć. Ani Aemond ani Jace nie znajdują zatem słów.

ocenił(a) serial na 7
Daikte

Pięknie zinterpretowany kontekst tej sceny.-zaniedbanie rodziców jako przyczyna tej sytuacji z dziećmi. Tak naprawdę w punkt interpretacja- zwłaszcza fragment o tym jak Rhaenyra poleca Jace'owi pocieszyć kuzynki, żeby ocieplić wizerunek i zbliżyć się do Daemona i jego rodziny. Nie zauważyłam tego, ale ma to sens.

Co do "zemsty" na Aegonie - to chyba za dużo powiedziane. Moim zdaniem Aemond staral sie przede wszystkim kryć matkę- wiedział, że Aegona król raczej nie ukarze, a jego matkę tak. Byla to raczej kalkulacja- przynajmniej ja to tak odebrałam.

Natomiast scenę Aemonda z Jacem odebrałam zupełnie inaczej, ale chyba bede musiała ją sobie powtórzyć- według mnie Aemond od razu patrzył na kuzyna z wrogością w oczach, nie dopatrzyłam sie tutaj żadnego współczucia, ale może sie mylę.

Co do dziewczynek - na pewno czuły sie rozżalone po śmierci matki i szukały pretekstu aby odreagować. Aemond zabrał im smoka w dniu pogrzebu matki, fakt. Tylko ciekawe jak zareagowały na szybciutki ponowny ożenek swojego ojca z Rhaenyrą. Coś mi się nie wydaje, żeby zbyt dużo czasu upłynęło od jej śmierci... Pozdrowienia!

ocenił(a) serial na 9
Naethalee

Rheanyra stoi murem za swoimi synami - na tyle na ile potrafi, jak rozumiem. Deamon nigdy nie wydawał się szczególnie związany ze swoimi córkami, nawet scena w której razem z jedną siedzi w bibliotece nie zmienia tutaj mojej opinii. Dla Deamona poza walką w życiu liczyły się tylko dwie rzeczy - tron ( z którego zrezygnował dla brata) i Rheanyra, z której zrezygnował, bo powstrzymało go coś na kształ wyrzutów sumienia, co daje w pełni odczuc podczas rozmowy na plaży w 7 odcinku. W momencie w którym Rheanyra dosłownie wepchnęła mu się w ramiona, powiedziała, że tylko jego pragnie, opowiedziała mu w pełni szczerze o swoim życiu, w dodatku w tak krótkiej rozmowie okazała żal za straconymi bez niego latami, zazdrość o byłą żonę- myślę, że Deamon szybko zapomniał o czymkolwiek innym. Chłop może mało mówi, ale w jednej chwili spełniły się jego wieloletnie życiowe marzenia (i to w dodatku nie z jego inicjatywy, o wszystko zabiegała Rheanera), a jak już wiemy z dotychczasowych wydarzeń w serialu - Deamon robi to co najlepsze dla niego, dla jego pragnień, aspiracji i marzeń. Gdy Rheanera wjechała w jego życie na pełnej, to o córkach zupełnie zapomniał (nawet w scenie w której Alicent rzuciła się z nożem na Rheanere pod koniec widać, jak to babcia przytula jego córki, on z kolei staje u boku Rheanery i pociesza jej synów..)

ocenił(a) serial na 10
dudusia2208

Mega mnie wkurza że wycięli scenę gdzie Danonek pociesza córki. Tzn ja tam uznaję zawsze w filmach i serialach sceny usunięte ale np jednak powinno to zostać normalnie w odcinku.

ocenił(a) serial na 9
WhiteDemon

Nie sądzę, aby Deamon był celowo wybitnie nieczuły albo okrutny dla swoich córek i masz rację, że źle zrobiono, że usuniętą tę scenę, tylko po to by nadać (moim zdaniem) tej postaci jeszcze więcej "nieodgadnienia" albo uwypuklić jego słabość do Rheanery (choć nikomu innemu tej słabości -nawet córkom- nie okazał). Ale to wciąż nie zmienia faktu, że ta postać jest tak napisana, jakby poza Rheaneyrą każda inna osoba w jego życiu wzbudzała co najwyżej chwilową ciekawość, litość, współczucie, pożądanie, w najlepszym razie przywiązanie....trochę szkoda, bo jego afekt do Rheanery i "wieloznaczność" postaci Deamona nie ucierpiałyby, gdyby pokazano więcej jego zwyczajnych ludzkich odruchów, szczególnie wobec cierpiących po stracie matki córek... ale może to własnie ma być historia o czarnym charakterze Deamonie, który tylko dla Rheanyry potrafił wykazać miłość, poświęcenie i zaangażowanie :)

ocenił(a) serial na 9
WhiteDemon

Warto również zauważyć, że w serialu (choć ponoć w książkach było inaczej, nie wiem, bo nie czytałam, ale to o serialu tutaj rozmawiamy) - Lena na ekranie wydaje się być conajmniej kilka lat młodsza od Rheanery w momencie, gdy Deamon wyhacza ją sobie na królewskim weselu. Biorąc pod uwagę wiek ich córek, "do roboty" musiał zabrać się bardzo szybko po ich zapoznaniu. Wartym zauważenia jest to, że Rheanyre zostawia w spokoju,bo - jak mniemam- chce dać jej spróbować szczęścia na własną rękę, z rówieśnikiem u boku, którego, jeśli nie wybrała, to przynajmniej "zaakceptowała" - niż, pomimo jej wyraźnych próśb- zabrać ją ze sobą, by żyła, jako żona i kochanka u jego boku. Młodszej Lenie takiej łaski i wrażliwości nie okazał...

ocenił(a) serial na 10
dudusia2208

Laena młodsza o kilka lat???? Nie wydaje mi się. Wygląda na tyle lat co Rhaenyra na weselu..

WhiteDemon

Bo w pierwszym zarysie historii rodu Targaryenów Rhaenyra jest o rok starsza od syna Alicent, Aegona. Tak stoi w książce Gra o Tron, w Appendiksie. I to ma sens, bo konflikt Rhaenyry z Alicent ma cechy konfliktu pokoleniowego. Pozycja Rhaenyry jest przez całe jej życie niepewna - logiczne, jeśli konkurentem do tronu jest chłopak prawie w jej wieku, a nie niemowlę. Wybranie Alicent na drugą żonę przez Viserysa II ma sens, bo między Laeną a Alicent byłaby wtedy znacząca różnica wieku. Viserys zakwestionował pomysł ożenku z Laeną ze względu na jej młody wiek, a w serialu przecież między Laeną, Rhaenyrą i Alicent te różnice są niewielkie. Trochę się psychologia postaci nie dopina, ale Martin ma problem z domykaniem historii.

ocenił(a) serial na 7
GildaEM

Dzięki za przypomnienie o tym retconie!

ocenił(a) serial na 7
dudusia2208

Szczerze? Dla mnie właśnie te kilka sekund, gdy pokazano, że Daemon uczy Baelę High Valyrian były jedynym przekonywującym dowodem na to, że przynajmniej Baelę, a także i pośrednio Laenę (jako matkę Baeli) darzy on uczuciem. Gdyż wedle twórców serialu starowalyriański jest dla Daemona językiem miłości. Oczywiście, inną kwestią jest już to, że Baela zdaje sobie z tego sprawę - odpowiedź - najprawdopodobniej nie.

Byłam na przykład szczerze zawiedziona, że w scenie na plaży Daemon i Rhaenyra posługiwali się językiem powszechnym, jednak doceniłam ten wybór później, kiedy Rhaenyra oświadczyła się Daemonowie właśnie w starowalyriańskim.

Ciekawe też, jak będą do siebie mówić dalej, tzn. w kolejnych odcinkach...

ocenił(a) serial na 7
Naethalee

Hej! Tam jest jeszcze jedna taka rzecz jeśli chodzi o relacje Aegona i Aemonda. Kiedy Aegon chleje na umór i zalega pod murkiem, a dziadek Hightower go budzi, to Aegon pierwsze, co mówi, to: "Bracie!" Oznacza to, że Aemond musiał już wiele razy wcześniej wybudzać Aegona i doprowadzać go do stanu użyteczności.

Odnośnie córek Daemona... One z pewnością nie były zachwycone takim szybkim ślubem ojca i te relacje na pewno nie ułożą się dobrze w przyszłości.

Inną sprawą jest natomiast to, że Daemon może też specjalnie ignorować swoje córki, gdyż są bezpieczniejsze, jeśli postronni sądzą, że mu na nich nie zależy. A jak on tam stoi tak samotnie, to można odnieść wrażenie, że jest najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Westeros (duży przejaw hipokryzji ze strony zgromadzonych moim zdaniem). Z jednej strony takie tłumaczenie jego zachowania może wydawać się naciągane, z drugiej - jeśli się weźmie pod uwagę, że na tej stypie był taki na przykład Larys Strong... nie jest to pozbawione sensu.
Poza tym Daemon nienawidzi okazywania słabości, a w dodatku często kłamie, a już w szczególności kłamie na temat swoich uczuć - tak jak powiedział Viserysowi, że nie potrzebuje niczego... Taaa... jasne...
Do zoba!

ocenił(a) serial na 8
Naethalee

W serialu Aemond jest inny niż w książce. Obaj z Aegonem byli siebie warci - rozpuszczeni przez matkę i złośliwi. Aegon pił i spędzał czas w burdelach, Aemond był okrutny. Szkoda że nie ma Daerona, któremu pobyt z dala od matki i braci wyszedł na dobre, bo był o wiele sympatyczniejszy. W książkach nie było sceny ze świnią.
Zgadzam się, że Luke jest trochę nijaki, natomiast już na początku wojny polubiłam Jace'a. Gdyby nie był bękartem, świetnie pasowałby na króla, no może obok Daerona. Aegon był po prostu głupi i leniwy, a Aemond sadystyczny.

Naethalee

Nie zapominaj, że każde dziecko Targaryenów dostaje smocze jajo i z jakiegoś powodu Aemondowi smok się nie wykluł. Smok to nie Ferrari, że każdy może sobie wziąć zdobyć, przejąć bez konsekwencji, to istota obdarzona nie tylko inteligencją, ale też duszą. Vhaegar nie zaakceptowała Aemonda, ale wyczuła, że to Targaryen i widać, że była rozdarta. Ja to widzę tak, że najwspanialsze smoki to te pierwsze z czasów Valyrii i podboju Westeros oraz ostatnie, czyli Drogon. Są największe, najmądrzejsze. Smoki w HoT są już nieco zdegenerowane, są już skuwane łańcuchami, a wiemy, że to przyczyniło się do ich degeneracji, mają mniejsze w stosunku do ciała głowy niż np. Drogon - być może Vhaegar nie była w stanie podjąć decyzji co do chłopca. Myślę, że wybrała źle. Myślę, że zło w ludziach przyczyniło się do wyginięcia smoków. W jakimś sensie złamało im serca. Vhaegar w momencie kontaktu z Aemondem przeżywała żałobę, a z drugiej strony coś na kształt wyrzutów sumienia, nie zapomnij, że wykluła się dla Laeny i zarazem ją zabiła. W tym kontekście poddanie się Aemondowi można widzieć jako poddanie się losowi.
Dziewczynki pobiegły po pomoc do kuzynów, bo miały focha? A co, miały spokojnie patrzeć na stratę smoka? I do kogo miały się zwrócić, nikogo innego nie było.

ocenił(a) serial na 7
GildaEM

Po pierwsze- Vhagar nie wykluła sie dla Laeny. Jest to bardzo stary smok i miał już w przeszłości kilku jeźdźców- przed Leaną był to bodajże dziadek Aemonda i Aegona. Smok nie przechodzi z pokolenia na pokolenie a "prawo własności" do niego wygasa wraz ze śmiercią właściciela. Smok musi sobie jeźdźca wybrać i nie musi to być nikt z najbliższej rodziny.

Po drugie, Leana przejęła smoka juz w dorosłości- wspomniała o tym zresztą w rozmowie ze swoją córką Rhaeną, żeby ją pocieszyć, że z jej jaja nie wykluł się smok.
Także twoje założenie, jakoby smok nie wykluł się tylko Aemondowi (z wszystkich dzieciaków Targaryenów) i to z tego powodu, że z niego to "zły człowiek był" jest błędne. Jego kuzynkę Rhaenę spotkało przecież to samo, a do niej jak widać nie masz żadnych zastrzeżeń.
.
Po trzecie, Rheana mogła spróbować ujarzmić Vaghar, pewno nie miala na to ani odwagi, ani chęci, ani czasu. Ale Aemond zaryzykował, został przez smoka zaakceptowany i od tego momentu żadne żale kuzynki tego już nie zmienią. Vhagar sie wahała, bo chciała wybadać czy Aemond jest jej wart, czy nie stchórzy-już zresztą zaczęła ziać w ogniem w jego stronę, ale Aemond ją przekonał swoją odwagą i stanowczością. Nie widzialam tam ze strony smoka żadnego smutku czy tam biernego poddania sie losowi/nowemu jeźdźcowi. Smutek widzialam natomiast w scenie spalenia Laeny- także porównanie mam.

Naethalee

Tak, że.
Cóż, kwestia interpretacji co czuła smoczyca, w końcu nie powiedziała. Ja na to patrzę w kontekście wszystkich mitów/wątków związanych ze smokami, które gdzieś się w podświadomości splatają. Nie wiem, dlaczego Rhaena nie próbowała ujarzmić smoczycy, może całe to ujarzmianie jest powodem degeneracji smoczej rasy. No, ale chyba się powtarzam, najwyraźniej ten argument się nie przebił. Są dwie koncepcje: smoki zostały wybite w Tańcu smoków, bo Martin napisał w Appendiksie do GoT, że ostatnie wyginęły w czasach Aegona II. A druga, że były coraz mniejsze, ostatnie wielkości psów - takie czaszki były przechowywane w King's Landing. Z historii Drogona i Daenerys wiemy, że Drogon sam o sobie decydował. I wiadomo, z książki, że zanim smoki się wykluły, Daenerys miała sny, podobne do snów Brana, Sansy (której Lady śniła się też po tym, jak została zabita - czyli starzy bogowie opiekowali się Starkami za pośrednictwem wilkorów) i coś podobnego przydarzyło się Daenerys (choć nie wiem, jacy tam bogowie mieli w tym udział). Zanim smoki się odrodziły, Dany je widziała we śnie. To wszystko było w książce. Reasumując, chociaż HoD to oczywiście inna historia, a Martin bywa niekonsekwentny - to jednak to jeden świat, ta sama mechanika, więc dopuszczalna jest taka interpretacja, że ujarzmianie smoków przyczyniło się do ich degeneracji i że smoki przynależą do innego wymiaru. Więź ze smokiem wytworzona w drodze tresury i podporządkowania degraduje smoki do poziomu zwierząt.
Po drugie światem HoD i GoT rządzi - przynajmniej po części - przeznaczenie. Pewnie dlatego jedni mają smoki, inni nie. Świat nie jest sprawiedliwy.
Co do Aemonda, był gotowy zabić młodszego siostrzeńca kamieniem i choć zgadzam się, że ma więcej charakteru niż Aegon, to jakoś go nie lubię. Mogę?

ocenił(a) serial na 7
GildaEM

Pewno, możesz. Ja go lubię i rozumiem. To jest taki typ dziecka, który dręczony przez innych sam staje się później dręczycielem- bo najlepszą obroną jest atak. Pewnie jak Aemond dorośnie to też przestanę go lubić.

Naethalee

Właśnie oglądam powtórkę. Aemond powiedział przed chwilą córce Daemona, żeby kuzyni przygotowali jej świnię, będzie w sam raz. Milutki... No, ale fakt, że w porównaniu ze starszym bratem jest przynajmniej "jakiś", jako postać i łatwiej można się wczuć w jego emocje.
Ciekawa jestem syna Daemona i Rhaenyry. Bo to z krwi tych dwojga narodzi się "obiecany książę" za ileś tam pokoleń. Tak sobie myślę, że z punktu widzenia bogów najważniejsze jest przygotowanie ludzi do walki z umarlakami i bogowie czy inne moce sprawcze stosują jakieś eksperymenty eugeniczne na rodzie Targaryenów. ;) Albo inaczej: bogowie toczą swoje bitwy, używając ludzi jako marionetek. To by pasowało do mentalności ludzi poniekąd średniowiecznych.
A może Przeznaczenie jest bezosobowe, beznamiętne, czysto mechaniczne i cała ta grecka tragedia z dziećmi Alicent i Rhaenyry nastąpiła tylko po to, żeby jedna dziabnęła drugą sztylem z przepowiedni i uruchomiła ciąg wydarzeń? W którymś z wcześniejszych odcinków była przecież przepowiednia dotycząca sztyletu: z mojej krwi narodzi się... itd.
Ciekawa jestem, czy to ten sam sztylet, którym miał być zamordowany Bran Stark... Bo tamten też był z valyriańskiej stali.

ocenił(a) serial na 7
GildaEM

Co do Aemonda, to teraz obejrzyj́j sobie jeszcze raz scene z odcinka poprzedniego- czyli szóstego. Była tam scena, kiedy kuzyni i Aegon prowadzą Aemonda do piwnicy ze smokami i mówią mu- "Hej-mamy tu smoka specjalnie dla ciebie", po czym wybiega mu naprzeciw świnia z przyprawionymi skrzydłami. Fajnie sie zachowali, nie? To do tej właśnie sytuacji Aemond się odniósł, kiedy powiedział do "Rheany"- "To może kuzynkowie znajdą ci świniè do jeżdżenia". To samo w sumie zrobili jemu, jak on smoka nie miał.

A co do sztyletu, tak to jest właśnie smok Brana, i ten sam którym Arya zabiła nocnego króla.

ocenił(a) serial na 7
GildaEM

Tutaj jeszcze dodaję ci scenkę do obejrzenia z odcinka szóstego, tego z Aemondem i smokiem- świnią

https://youtu.be/MsrfSG4hJbU

W kontekście tej sceny rozważ sobie dlaczego Aemond rzucił komentarzem o świni w stosunku do kuzynów przed bójką.

ocenił(a) serial na 8
GildaEM

"Vaghar wykluła się dla Leany" - no nie ma to jak pisać sobie nową historię, aby pasowała to własnych teorii niewiele mających wspólnego z książką. Przecież to była smoczyca Królewej Visenyi - żona Aegona Zdobywcy.

ladywhitesnake

Jakoś to przeoczyłam. Mój błąd. Nie czytałam książki, czytałam za to wszystkie z serii GoT.
Co do "własnych teorii" - ja tego nie postrzegam tak, że niosę jakąś jedyną słuszną prawdę i wszyscy muszą mieć taki sam pogląd. Zresztą Martin też jest niekonsekwentny w wielu sprawach, a Pieśni Lodu i Ognia nie może skończyć, choć podobno inne osoby mają przeżyć i zginąć, więc on sam tworzy alternatywne światy. Nie wiem, o których moich "teoriach" mówisz, więc trudno mi się odnieść... Ale moje stanowisko jest takie, że są możliwe różne interpretacje tego, co NIE zostało napisane/pokazane w serialu. I można oceniać postacie przez pryzmat współczesnej wiedzy o wychowaniu dzieci i rodzinach patologicznych, a można to czytać w kontekście literackim, biblijnym, religioznawczym, historycznym i w stu innych. W końcu o to chodzi, cały fun na tym polega, że każdy może widzieć co innego. Choć w kwestii smoczycy przyznaję, że nie miałam racji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones