Genialne ukazanie króla Viserysa w ostantim odcinku chyba zbyt wysoko podniosłą poprzeczkę, przez to ten odcinek przy poprzednim wydaje się bardzo mizerny. No nic, pozostaje czekać na ostatni i mieć nadziję, że twórcy go udźwigną.
Chyba Cię poj#€!
Odcinek rewelacyjny, pełno intryg, knucia i przepychanek słownych. Czyli to czym GoT stało.
xD do prawdziwego knucia GoT'a się to nie umywa ;) Próbują zrobic na siłe z Otto drugiego Tywina, ale to nie to samo. A OSTATNIA SCENA z księżniczką jest debilna ;p
To znaczy, scena sama w sobie mi sie podobała ;) ale dla mnie pozbawiona logiki xD Ogólnie to nie hejtuję serialu, bardzo mi się podoba jako całośc, aczkolwiek po tym ocinku spodziewałem się po prostu więcej! :D
Spoko. Myślę że to poniekąd kwestia oczekiwań których można nabrać po lekturze Fire&Blood. ;)
Bo? Pokazała swój sprzeciw przeciwko uzurpatorowi Aegonowi. Pokazała że nie zgadza się na tę zdradę. Że nie dołącza do zdrajców. Że jest przychylna prawdziwej Królowej. Do tego okazała łaskę Zielonym. Pewnie wzruszyła ją postawa matki, postawa Alicent, która broni syna własnym ciałem. Dlatego Smok tylko ryknął, bez komendy Dracarys.
Okazała litość matce rozpitalając kilkadziesiąt osób, jeśli nie setki, w tym pewnie i trochę matek , babć i kochanek :D Bezsensowna pokazówka ze strony jakby nie było dorosłej kobiety, kosztem życia mnóstwa ludzi :D
Prawda jest taka, że scena była pod efekt łał (ang. wow), pod publiczkę, żeby gawiedź miała się czym podniecać i przypadkiem nie miała czasu pomyśleć jaki ten serial jest cały głupi. Płytkie to wszystko, żenujące. Jedynie Viserys walczący ze swoim ciałem był czymś co, u mnie przynajmniej, wywołało emocje i to nieliche. Wk....a mnie ciągły pik w dół seriali, filmów. GoT do 4-5 sezonu to było to. Ślepnąć od świateł, Breaking Bad, The Boys... etc. to są produkcje warte poświęconego im czasu. Obawiam się, że prędzej czy później zostaną całkowicie wygryzione przez bełkot, tandetę i żenadę.
Jedna NIE TAKA scena nie sprawia że cały serial jest głupi. Chyba że wg dzieci i kogoś kto widzi świat czarno-biało.
Opisałem jedną scenę bo o niej była tu mowa. Scen jest cała masa, sam do bodajże 4 odcinka zakładałem tematy do scen które wg. mnie były żenadą nr. 1 danego odcinka. Ale proszę masz dwie kolejne.
Rycerzyk psie oczy po raz kolejny zabija sobie kogoś. Bez wyraźnego rozkazu, on SAM decyduje, że gościu wypada z gry. Za takie coś w świecie kierującym się logiką, dostałby czapę na miejscu. Bo to nie on jest od myślenia, on jest od wykonywania rozkazów. Kolejny wybryk, kolejny nieukarany wybryk. Jeszcze trochę i jak rycerzyk będzie miał zły dzień to upitoli króla. Taki człowiek jest tolerowany przez wysoko postawionych ludzi w swoim bliskim otoczeniu :D
No i wisienka na torcie. Nóżki królowej i masturbacja neo Littlefingera. Tu nawet nie będę komentował :D
Największe głupoty sezonów 5-8 "Gry o tron" oraz "Ród smoka" nie są książkowe tylko wymysłem showrunnerów, by sceny były efektowne lub kontrowersyjne. W sadze do Ramsaya trafia służąca, a w 5 sezonie Sansę Boltonom oddaje Littlefinger co zburzyło to kim jest ta postać jedną decyzją idiotyczną, którą zrobili z niego DEBILA. Zresztą ilość baboli w 5 sezonie GOT była ogromna, że czułem jakbym oglądał inny serial po śmierci Tywina na koniec 4 sezonu. Cały wątek Dorne najgorszy w całym serialu do kosza z 5 sezonu.
im więcej zmian tym większe kłopoty, bo tworzy się efekt jojo i trudniej utrzymać logikę z materiału źródłowego.
Zmiany w "Ród smoka" względem "Ogień i krew":
1) C.Cole zabija Joffreya na uczcie, a nie na turnieju, a nie ponosi konsekwencji.
2) Leanor ucieka, a nie umiera.
3) Rhaenys robi rozpierduchę, gdy w książce nie było jej nawet w King's Landing.
Bez tych 3 scen serial byłby lepszy. Dodane nie wiadomo po co i dla kogo.
Sceny, scenami. W ogóle cały serial jest nudny i nijaki. Dialogi to jakieś nieporozumienie. Postacie bezbarwne, bezpłciowe, wszystko w sumie zmierza nie wiadomo gdzie. Serial jedzie na marce GoTu, na oczekiwaniach, że coś zmartwychwstanie. Moim zdaniem gdyby HotD nie miało za sobą fanów Martina i GoT-u, przeszłoby bez większego echa. Ot latajo, zabijajo i są smoki. Papka jakich wiele teraz.
Jedyny plus, to ostatnie występy Viserysa.
Ktoś tu już w innym wątku też to napisał - Rheanys prawdopodobnie może myśleć o tronie dla siebie (sądzę, że rozmowa z Alicent mogła ponownie rozbudzić te nadzieje). Po co więc miałaby odwalić robotę za Rhaenyrę, usuwając Zielonych? Niech się obie strony wyrzynają i zrobią jej drogę do tronu.
A w końcowej scenie tego odcinka, imo chciała pokazać swoją siłę - komunikat był dość jasny "gdybym chciała, mogłabym was wszystkich usunąć, ot tak".
O ile przyjmiemy że tak jest faktycznie to troche zmniejsza nielogiczność tej sceny, jednak nic nie wytłumaczy przebicia sie smoka prze podłoże SMOCZEJ JAMY, to nie była byle budowla którą od tak można by zniszczyć, tym bardziej jej podłoże, ta scena sprawia że przyszłe wydarzenia gdzie motłoch będzie zabijał w tejże budowli smoki stanie sie jeszcze bardziej bezsensowna z perspektywy obecnej sceny... już nie wspominając o scenie zamykania wrót smoczej jamy, no brak słów...
No okej, to przebijanie się smoka było faktycznie średnio udane... Ale ja im wybaczam takie kwiatki. ;)
Ależ tą siłę mogła pokazać tylko raz, wykorzystując smoka. Ta jej siła nie polega na tym, że w każdej dowolnej chwili może odpalić króla i otoczenie, mogła to zrobić wtedy i tylko wtedy. Bezsensowna pokazówka.
Tu raczej chodziło o symboliczne pokazanie, że trzeba się z nią liczyć (z osobą, która dotąd była pomijana, traktowana po macoszemu - "niedoszła królowa", którą można zamknąć w zamku, zabrać jej smoka i zmusić do uległości). Imo w tej scenie pokazała, że oni nie rozumieją z kim mają do czynienia. No i jak napisałam powyżej - wydaje mi się, że Rheanys może myśleć o tronie dla siebie lub jakiś innych, większych korzyściach (dlatego nie zakończyła tego konfliktu tak szybko).
Do tej pory poza paroma odcinkami ten serial przypominal telenowele. A ''emocjonalne'' odcinki mnie nie kupuja.
No zgadzam się, w ogóle to był dosłownie taki filler przed finałem, który mimo wszystko zapowiada się pysznie. Ten odcinek jest najgorszy z dotychczasowych. Jakaś głupkowata fabuła o bieganiu po zapchlonym tyłku i szukaniu Aegona po burdelach, baśniowa końcówka i trochę okrucieństwa Zielonych (to akurat na plus). Ogólnie scena z Rhaenys to zdecydowanie najbardziej badziewny pomysł, na jaki twórcy do tej pory wpadli.
Zgadzam się odcinek dramat... kompletnie nic się nie działo. Przez cały odcinek tylko szli i szukali księcia pokazując jedną linię bohaterów. Jak dla mnie nieporozumienie.
Grzechem pierworodnym tego odcinka było rozdzielenie zielonych i czarnych. GRRM raz to zrobił jak pisał Feast for crows oraz Dance with dragons. Podzielił akcję "geograficznie" na to, co dzieje się w Westeros oraz w Essos (choć nie był w tym konsekwentny :-) Efektem było zamieszanie i efekt fillera tak silny, że część fanów nie potrafiła ukryć swojego zniechęcenia do tych dwóch ostatnich części cyklu.
Tutaj jest podobnie - poza tym mniej więcej w połowie odcinka znika napięcie - no bo czy ktoś naprawdę odczuwał napięcie przy poszukiwaniach Aegona? Czy to jest ta postać na której komukolwiek zależy? Owszem, motyw z szukaniem go jest jak najbardziej kanoniczny i to jest w książkach, i według jednej z wersji znaleziono go w towarzystwie dwunastolatki, według innej, znaleziono go po prostu z kochanką, kupiecką córką, no i jest też wzmianka o tych nieszczęsnych walkach, jednak nic z tego nie nosi ze sobą ładunku emocjonalnego. W ostatnim odcinku pokazano, że Aegon jest gwałcicielem, więc nic co tu się pojawia nie robi już wrażenia.
Ponadto, wiemy, że on nie chciał być królem i znów mamy to powtórzone i twórcy serialu pokazują nam, coś co już wiemy. I tak, to też należy do kanonu, tylko w książkach do objęcia tronu przekonał go Ser Criston Cole.
Tylko, że oczywiście, w książkach Cole i Alicent są ukazani jako spiskowcy realizujący jeden plan i scena przewrotu też jest przedstawiona lepiej. Hightowerowie działają razem. To nie oznacza, że nie będzie między nimi różnic w przyszłości...
Inna krytyka wymagałaby spojlerowania, więc na tym poprzestanę.