Dołączam do pytania. Jak to jest ten sam poziom to nie chcę takiej szmiry czytać. Gdzie tu do oryginalnej serii GoT albo do Wiedźmina Sapkowskiego
Książka jest stylizowana na opracowanie kronik. Podane jest czasem kilka wersji wydarzeń, bo nie wiadomo, która jest tą prawdziwą. No i nie traktuje o samym Tańcu Smoków, tylko zaczyna się Upadkiem Valyrii, a kończy regencją Aegona III. Wydarzenia, które doprowadziły do Tańca Smoków oraz sama wojna zajmują około połowy "Ognia i krwi".
Ja uważam, że jest ciekawa, ale nie każdy lubi książki historyczne.
Co do serialu, to piąty odcinek drugiego sezonu był najnudniejszy ze wszystkich, a dialogi wołają o pomstę do nieba.
Powiedziałabym, że nawet nudniejsza. Książki są napisane jako kroniki z nierzetelnym narratorem, bo jak już wyżej napisano, czasami podaje się kilka wersji jednego zdarzenia. Jedna wersja jest wspomniana przez postać x, której tam nie było, a druga przez postać y, której też tam nie było. Wiemy mniej więcej, co się wydarzyło i jak zakończyło, ale sam przebieg nie jest rzetelnie udokumentowany, więc pojawia się mnóstwo niedopowiedzeń i przekłamań, gdy źródłem jest osoba nieprzychylna danej postaci. Niektórym podoba się ta forma, ja nie powiem, wymęczyłam się i przeczytałam bardziej z obowiązku jako fan i chciałam poznać bliżej historię Targaryenów.