Jak pierwszy sezon jeszcze można było zrozumieć pod względem braku akcji aby przedstawić postacie, to drugi sezon jest totalną kpiną. Zostały 2 odcinki do końca sezonu a przez poprzednie 6 odcinków dostajemy w kółko te same sceny (1/3 odcinka to rada zielonych i ich plany w rozstawieniu wojsk, kolejna 1/3 to czarni i narracja co oni nie zrobią żeby potem z tego zrezygnować i wątek na morzu gdzie nie ma żadnej ciekawej postaci i przygotowują się do wyprawy od początku sezonu. Na plus jedynie scenografia i sny Daemona bo reszta jego wątku to też stanie w miejscu żeby nic nie zdołać. Niestety najnudniejszy odcinek gry o tron był ciekawszy niż najlepszy w rodzie smoka
Pierwsze sezony GoT są mega. Wiadomo potem juz zabrakło materialu zródłowego, ale mimo wszystko dla mnie to jeden z najlepszych seriali.
Powiem szczerze, że nawet pierwszy sezon miał znacznie więcej lepszych odcinków, przynajmniej 5. A tutaj tylko jeden był ok i to wcale nie jakiś genialny, ten sezon to 4/10 dostaje, nie da się słuchać już Rahnery która biadoli, że Łolaboga łona musi siedzieć w bezpiecznym miejscu, bo jest KOBIETĄ i nie chcom jej dopuścić do rządzenia i się z nia nie liczą. Masakra...
Najlepsze podsumowanie zarówno autora posta jak i komentarza. Ledwie pokazali 3 minuty niby tańca smoków, a reszta to akcja pokroju Korony Królów (ale naszej rodzimej produkcji już chyba jednak obrażać nie będę).
Jeszcze żeby te debaty miały sens, był opracowywany jakiś plan konfrontacji, plan użycia smoków, plan jak wygrać wojnę. A no jest to praktycznie 0. I wg wątek Daemona. Stoi w miejscu mamy 6 odcinek i żadnego progresu. Ile można oglądać że on ma wyrzuty ? Kogo to interesuje ? 1 max w 2 ok ale więcej to już takie skip ile można to nudne i do niczego nie prowadzi.
Zmiana za sterami serialu przyniosła niestety ten spadek jakości. Sezon nad wyraz słaby i rozwleczony. Zapewne 2 ostatnie odcinki będą mocne, ale też nie rozumiem sztywnego trzymania się - zapewne ze względu kosztów - jedynie 8 odcinków. Uszło powietrze i jest słaboooo... Dialogi też przeważnie nie porywają. Zaklinają się, że dokończono scenariusz jeszcze przed strajkiem, ale widać nastroje już wtedy były nie najlepsze.
Najważniejsza historia tego uniwersum została już opowiedziana a cała reszta to jest pył na wietrze. Żaden Targaryen nie może się równać z tak genialną postacią jak Deanerys, żaden inny bohater nie zbliży się nigdy do Tyriona, żaden zwrot akcji nie będzie bardziej szokujący niż Czerwone Wesele, nie bedzie też większej stawki niż inwazją Nocnych Wędrowców. Ten serial to zwyczajne popłuczyny po "Grze o tron", to która frakcja wygra wojnę o Żelazny Tron jest naprawdę mało istotne, bo przecież wiemy jak potoczyły się dalsze losy Smoków, nie ma w tym serialu nic co by mogło go uczynić kultowym. Drugi sezon tylko to potwierdza.
W Grze o tron ryczałam nie raz- śmierć Robba i Starków, tragiczny całokształt Jona, For the Watch. Czułam zżycie z bohaterami. W Rodzie smoka oni są mi obojętni, kto się pozabija, a Rhaenyra to już przechodzi samą siebie, jedynie stoi przy stole zamiast napędzać akcję, przecież to ona jest główną bohaterką serialu. Czytałam zachwyty już nad 1 odcinkiem 1 sezonu- ja czułam się mega drętwo oglądając to, wiedziałam, że to będzie kit.
Ja nawet nie pamiętam imion większości postaci bo są mi tak obojętni w tym serialu ; D. Ciągle się dziwię, jak ludzie mogą oceniac to na 7+.
Pierwszych pięć, ale nawet kolejne, uznawane za słabsze są pod każdym względem lepsze od Rodu Smoka. Swoim rozmachem i epickością miażdży prequel, który wygląda przy Grze o tron jak kameralny, Budny, przegadany spektakl, popłuczyny po dramatach Szekspira z miernymi, bezbarwnymi bohaterami.