Kilka osób już oglądało ten odcinek, więc fajnie by było podzielić się przemyśleniami.
Zaskakuje mnie ten sezon. :)
Powrót babki w wielkim stylu. Uwielbiam ten towarzyszący jej tajemniczy klimat.
Monika okazała się na naprawdę przebiegłą pipą (jak ją określiła Lucy).
A wątek z Solejukami był przekomiczny. Oby dzieci z tego nie było.
Romans wójtowej z magistrem... jakoś na razie mnie to nie jara.
Za to potyczki Klaudii z ojcem - uwielbiam.
Również jestem już po obejrzeniu tegoż odcinka i muszę przyznać, że wątek Moniki, mimo iż dość ciekawy, zaczyna mnie nużyć. No po prostu nie mogę zrozumieć - jak Lucy może pod swoim dachem trzymać takie wredne, żmijowate babsko?! Ja rozumiem, Kusy, jego wystawa i tak dalej, ale naprawdę, nie ma innych ludzi którzy mogli by wypromować jego dzieła? Po ostatniej akcji z nocnym darciem japy i demolką w salonie ja osobiście na miejscu Lucy bym nie wytrzymała, wytargała babiszona za kłaki i wywaliła na zbity pysk. No po prostu nie znoszę Moniki, mimo iż postacią jest ciekawą :) Wątek Solejuków świetny, Michałowa i jej dieta też dobra. Klaudia ostatnio jedynie mnie irytuje, szczególnie po tym jak potraktowała Dudę, Halina i magister - szału nie ma. Ale suma sumarum odcinek bardzo przyjemny :)