Przestałem oglądać ten serial mniej więcej wtedy, kiedy Kozioł dostał się do parlamentu. Przewidywałem - jeden zostanie prezydentem, drugi (i tu się nie b sprawdziło) - papieżem. Przestałem oglądać bo: pojawiły się (nie wiem po co) jakieś postacie typu postać grana przez Kazali, pewnie wydarzenia uczyniły z serialu niemalze science fiction (i nie piszę o leśnej babce). Wszystko stało się naciągane i od nadmiaru przestało smakować. Piszę to ja, absolutny fan pierwszej połowy serialu!
Obejrzałam całość kilkukrotnie wraz z małżonką. Doszliśmy do wniosku, iż serial zakończył się wraz przegranymi wyborami wójta Kozioła. Pozostałe części, jako całość kiepsko wyglądają, owszem były perełki w postaci kilku odcinków.
Uważam, że w czterech początkowych seriach wszystkie wątki i sceny były znakomite. Był to serial bez wad (chociaż nie bez wpadek). Kolejne cztery serie były bardzo dobre, chociaż po przegranych przez wójta Kozioła wyborach w gminie i po objęciu rządów przez Lucy konwencja serialu musiała się zmienić i nie mogła już opierać się na konflikcie dwóch braci Koziołów. Pozostał tylko pierwotny pomysł ulepszania wsi w wykonaniu Amerykanki, posiadającej już jako wójt instrumenty administracyjne do wprowadzania zmian. Najlepszym zakończeniem był odc. 104, gdy partia wygrała wybory, Piotr Kozioł został biskupem, a Lucy wraz z rodziną pozostała w Wilkowyjach i na stanowisku wójta. Dwie ostatnie serie (9 i 10) nie powinny były w ogóle powstać, bo w nich ro polityka była dominująca i przyćmiła wszystkie inne wątki, które albo zostały zaledwie zaczęte i nie rozwinięte, albo popsute. Ale z drugiej strony (bo zawsze jest jakaś druga strona), o ileż krócej oglądalibyśmy ,,Ranczo", gdyby skończyło się na 52 odcinku.
,,Dwie ostatnie serie (9 i 10) nie powinny były w ogóle powstać (... )''
Całkowicie się zgadzam! Ale nie tylko przez te powody, które wymieniłeś. Najważniejszy powód dla którego się zgadzam, to fakt, że te dwie serie WYPACZYŁY sens świetnego zakończenia ósmej serii. Osobiście średnio podoba mi się pomysł zrobienia z księdza Kozioła biskupa, ale bardzo przemawia do mnie to, że zdecydował się na zatrzymanie Lucy w Wilkowyjach, ponieważ uznał, że pod jego nieobecność, ktoś będzie musiał mieć oko na mieszkańców, no a kto inny jak nie nasza kochana Amerykanka! Tymczasem, w dziewiątej serii Kozioł dalej mieszkał na swojej parafii, więc nie musiał powstrzymywać Lucy przed odlotem, co więcej wspomniana przed chwilą ex-wójt i tak wyjechała do Stanów. Więc po co było w takim razie śpiewać całą wsią ,,Rotę''? Ponadto zostanie biskupa w Wilkowyjach gryzie się ztym, co powiedział ksiądz Robert w odcinku ,,Wykapany ojciec'': że parafia jest za mała na utrzymanie trzech księży i najwyraźniej jest to stan przejściowy. No cóż, jak widać wcale nie jest tak mała.
Na zakończenie jeszcze dodam, że seria dziewiąta była potwornie nudna i pozbawiona jakichkolwiek ciekawych akcji ( jak np. rewolucja przeciwko wójtowi z sezonu drugiego), a dziesiąta z kolei został przeprowadzona bez żadnego ładu i składu oraz pomysłu na rozwinięcie wątków.
W dwóch ostatnich seriach wypaczenie sensu świetnego zakończenia było nieuniknione. Właśnie przez to, że ósma seria definitywnie kończyła opowieść o Amerykance i Wilkowyjach. Wszystkie problemy zostały rozwiązane, wątki optymistycznie zakończone, koncepcja awansu bohaterów zachowana. Kiedy zdecydowano o kontynuacji to autor scenariusza miał zadanie niełatwe, musiał wykonać scenariuszową woltę - parę spraw ,,odkręcić" (np. wyprowadzka biskupa z plebanii, która jest przecież oczywista), coś ponaginać (np. wprowadzić bezsensowny konflikt Lucy i Kusego, zakończony wyjazdem do Stanów, a pomysł wyjazdu to przecież ,,odgrzewany kotlet" z poprzedniej serii tylko w dużo gorszym stylu i do tego bardzo niekorzystny dla całej 10 serii) oraz dodać jakieś nowe postaci, żeby się coś działo, bo starzy bohaterowie zostali już znacznie wyeksploatowani. A że polityka (gminna, nie krajowa) była dobrze osadzona w ,,Ranczu" od początku to scenarzysta rozwinął ten wątek do granic absurdu (pół wsi w parlamencie i rządzie), bo tylko na tę politykę miał pomysł. Dlatego te dwie ostatnie serie wyróżniają się na niekorzyść, a zwłaszcza 9 seria, która nie zakończyła się jak wszystkie poprzednie - optymistycznie, tylko tym okropnym zawieszeniem i wymownymi słowami z dramatu narodowego, wypowiedzianymi przez Kusego. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby ostatni odcinek serialu był naprawdę świąteczny, a nie nieznośnie polityczny i gdyby pozostało dla nas tajemnicą czy Kozioł został czy nie został prezydentem.
Genialne podsumowanie!
Ostatnio Żak tak bronił tego, że nawalili tej polityki do granic absurdu, ciekawe co by powiedział na taką wyważoną i bardzo trafną opinię jak Twoja.
A co miał mówić? Że mu brakuje Lucy w dworku? Role mu się jeszcze bardziej rozrosły (coś za coś), miał dużo więcej pracy niż wcześniej to się cieszył. Każda pliszka swój ogonek chwali ;).
Też racja, chociaż wkurza mnie jak tak ostentacyjnie gada, że "wątek polityczny był najlepiej napisany". Kurde Ranczo to jedyny serial, jak lekko przymniemy oko na dwa ostatnie sezony, gdzie naprawdę wszyscy byli niesamowicie dobrzy w swoich rolach. Po co takie dzielenie? Wiem, że to jego egoizm wychodzi, ale tak jakoś... niefajnie mi się tego słucha...
Trzeba przyznać, że wątek polityczny był jedynym konsekwentnie prowadzonym wątkiem w całym serialu, niezależnie od jego nadmiaru w 9 i 10 serii oraz nikłego prawdopodobieństwa zaistnienia niektórych sytuacji (jak np. pół wsi w sejmie).
Konsekwencja i absurd to ja nie wiem czy jest się czym aż tak szczycić, w sumie ;-)))
Zapewne w filmie (o ile powstanie) zobaczymy Kozioła w Warszawie - to dopiero będzie absurd.
Trudno się nie zgodzić. Dlatego, wydaje mi się, że twórcy nie powinni już wracać do ,,Rancza". Chociaż tęskno do tych bohaterów, ale było, minęło. Taka lekka schizofrenia.
Cztery pierwsze sezony to była istna perełka. Do tego momentu Ranczo było niemal bezbłędne, wysoko w topce polskich seriali wszechczasów. Niestety stali się ofiarami własnego sukcesu. Co z tego, że fabuła się zamknęła jak fani chcą więcej? Sam czułem pewien niedosyt, chciałem zobaczyć jak Lucy sobie radzi na stanowisku i co z Koziołem? Ale to co dostaliśmy to już nie było to...
To prawda te cztery serie były rewelacyjne. Jednak wielu widzów było ciekawych losów Lucy jako wójta i sytuacji Kozioła po utracie władzy w gminie, więc powstały kolejne cztery serie. Jednak do 104 odcinka opowieść była w miarę spójna. Lucy porządziła wsią i wprowadziła pewne pozytywne zmiany (a o to przecież twórcom chodziło) i po poważnym kryzysie (aresztowanie, donosy) postanowiła jednak pozostać w Wilkowyjach, obaj Koziołowie awansowali - Paweł do sejmu, Piotr do kurii. I tu powinna kurtyna opaść definitywnie, ale pod wpływem nacisków powstały jeszcze dwie serie.
Kiedyś, po obejrzeniu 78 odcinków sądziłam, że najsłabsza jest seria nr 6, nawet przerwałam oglądanie, bo niemiłosiernie zmęczyła mnie reforma szkolnictwa i polityka. Po 10 sezonach najgorsza ze wszystkich jest dla mnie seria 9, ewidentnie pisana na siłę, pełna ,,zapchajdziur" i niedorzeczności, zakończona ponuro, wbrew optymistycznej konwencji serialu.
Ostatnią serię uważam za ciut lepszą od 9-tki tylko z powodu optymistycznego zwieńczenia całej historii. Opowieść musiała przecież zakończyć się optymistycznie, więc Lucy jednak wróciła z Ameryki. A polityka (nawet w Wigilię, a nawet zamiast Wigilii) i prezydentura dla kombinatora wójta/ senatora/ posła Kozioła - to była bardzo gruba przesada.
Też uważałem swego czasu serię 5/6 za najgorszą. Pewnie dlatego, że formuła nieco inna, ciutkę przesadzali z promocją funduszy unijnych i jednak było to poziom niżej niż niemal idealne sezony 1-4. Jednak z perspektywy czasu nie było to tak źle. Zwłaszcza, że wprowadzili wtedy kilka perełek jak Myćko, Wargacz czy ksiądz Maciej. Siódemka do połowy mnie irytowała przez skupienie się na Monice i jej wkurzającej misji rozbicia małżeństwa Kusego, ale po tym wieś przeszła do podziemia to była perełka. Ósemka miała dobry wątek polityczny i świetną Rotę zaśpiewaną przed dworkiem, cała reszta nie zapadała w pamięć. Dziewiątka to była zapchajdziura. Dziesiątka to już jechanie na oparach. Lucy widzimy tylko na ekranie, Kusy to obraz nędzy i rozpaczy, Stasiek na wygnaniu, Biskup pół sezonu leży krzyżem, tylko polityka ma się mocno. No, ale lepiej niż w S09. Głównie przez happy end. Chociaż czuję tu niedosyt. Liczyłem na to, że wszyscy, włącznie z nawróconym Wójtem, zasiądą przy tym stole wigilijnym i burząc czwartą ścianę pożegnają się z nami... ale nie.
Co do serii 9 - to kiedyś byłam dość aktywną forumowiczką forum Ranczersów i pamiętam taki post faceta (jak potem doczytałam kiedyś był w ekipie technicznej Rancza, a potem nadal blisko serialowej kuchni) jak na zarzuty- że seria 9 jest dość nieskładna, przewalona polityką, a wątek dworku i to co wyprawiają z Lucy to w ogóle nie pasuje do Rancza - napisał, że wątek np. dworkowy był zmieniany na planie i dlatego wyszedł tak chaotycznie. I dodał, że 10 seria jest gotowa (było to pod koniec emisji 9 sezonu) i Lucy będzie w nim jak na lekarstwo.
I potem faktycznie się wszystko sprawdziło, bo udział Ostrowskiej w 10 serii to nie wiem czy wyszedł 15 minut, co myślę było też głównie spowodowane wycinaniem scen, bo sama Ostrowska opowiadała, że nagrywali sporo scen z Kusym na skypie. A na ekranie ile było? Z 5 chyba...
Późniejsze sezony sprawiały wrażenie nagrywanych na bieżąco, bez dalszej perspektywy w głowie. I czemu do diabła uparli się żeby wątek Wilskiej był pasmem nieustannych klęsk? Protest pieniaczy, próba rozbicia małżeństwa i na koniec areszt wydobywczy? Nie dało się wymyślić dla nich czegoś co nie wpędzałoby w depresję?
Ciekawe dlaczego wątek dworkowy był zmieniany na planie? Seria 10 chyba nie mogła być gotowa (tzn. nagrana w całości), bo przecież kręcili jesienią 2015 i jeszcz w styczniu 2016, gdy w Jeruzalu leżał śnieg.
Wątek dworkowy był zmieniany na planie w czasie kręcenia 9 serii. Dlaczego nie wiem, ale podobno początkowo 9 seria w dworku wyglądała inaczej.
10 seria była gotowa ( w sensie napisana) w momencie gdy był w emisji ostatni odcinek 9 sezonu. A produkcja 10 ruszyła w okolicach września 2015 i tak jak piszesz ostatnie sceny były nagrywanie około 20 stycznia 2016.
Ciekawe jak scenariusz wyglądał pierwotnie? Gorszy czy jednak lepszy względem tego co dostaliśmy w telewizji? Ech... osobiście wkurza mnie to, że od S05 z braku laku dawali dworkowi depresyjne wątki. Naprawdę taki to był problem wymyślić coś innego?